Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Album toruński. Kiedy Osiedle Młodych było młode

Magdalena Stremplewska [email protected] tel. 56 619 99 11
Plac rekreacyjny w okolicy ul. Tuwima w Toruniu
Plac rekreacyjny w okolicy ul. Tuwima w Toruniu archiwum MSM w Toruniu
Budowa pierwszych bloków w tej części Chełmińskiego Przedmieścia rozpoczęła się latem 1958 roku. W dwanaście lat Młodzieżowa Spółdzielnia Mieszkaniowa postawiła tu aż 31 budynków.

W monografii "Ludzie, liczby, fakty. 50 lat MSM" czytamy: "Pod pierwsze budynki wyznaczono teren przy przedłużeniu ulicy Moniuszki, od ulicy Kraszewskiego do ulicy św. Jerzego. Był to pierwszy plac budowy, nazwany Osiedlem Młodych. Prace budowlane rozpoczęto 20.08.1958 roku. (...). Zainteresowanie kolejnych osób tą formą budownictwa sprawiło, że na przestrzeni krótkiego okresu czasu zapadły decyzje o budowie kolejnych budynków, a rejon ulic Moniuszki i Gałczyńskiego stał się wielkim placem budowy. Zaczęły znikać fragmenty podmiejskiej zabudowy a w ich miejsce pojawiły się pierwsze w Toruniu "punktowce". W ciągu pierwszych pięciu lat swojej działalności Spółdzielnia wybudowała 16 budynków mieszkalnych na Osiedlu Młodych".

Czytaj także: Rubinkowo. Kultowe osiedle Torunia

Roman Piątkowski z rodziną klucze do nowego mieszkania odebrał w grudniu 1964 r. Nie obyło się bez kłopotów. - Dostaliśmy przydział na M-4, bo mieliśmy już jedno dziecko, a żona była w kolejnej ciąży - mówi pan Roman. - Ktoś jednak uznał, że, póki co, należy nam się mniejsze mieszkanie. Żona musiała pokazywać wpis w dowodzie, że spodziewa się dziecka, mimo że ciąża była już mocno zaawansowana i widoczna. Dorotka urodziła się miesiąc po przeprowadzce.

Małe domki, duże ogrody i... tartak

Piątkowski wspomina tamte czasy: - Z okien bloku przy ul. Matejki, w miejscu, gdzie teraz stoją wieżowce, widzieliśmy tartak za drewnianym płotem. W kilku miejscach na osiedlu stały jeszcze ładne, małe, drewniane domki, były też duże ogrody, po samą ulicę. Tam, gdzie dzisiaj przy Al. 700-lecia są wieżowce, kilkadziesiąt lat temu stał czworak. A w parku przy Gałczyńskiego był cmentarz ewangelicki, pamiętam nawet procesje na Wszystkich Świętych. Potem zrobiono ekshumację i szczątki przeniesiono do lapidarium na cmentarzu św. Jerzego.

Piątkowski przypomina, że do lat sześćdziesiątych ul. Gałczyńskiego nosiła nazwę właśnie św. Jerzego. - Starsi ludzie wciąż tak ją nazywają - przyznaje.

Jak wspominają nasi rozmówcy, ulica Kraszewskiego, okalająca osiedle od południa, była w tym czasie jednopasmowa, a Matejki - piaszczysta. - Nie pamiętam, by jeździły nią wtedy samochody - mówi Krystyna Brzeska.

Kobieta urodziła się w Toruniu, ale przez wiele lat mieszkała w innej części miasta. Na Osiedle Młodych przeprowadziła się już jako mężatka.

Czytaj też: W Toruniu blokowiska wracają do łask

- Tę okolicę znałam jednak od dzieciństwa, bo mój tata, a później brat, grali w piłkę na stadionie przy ul. Bema, często razem chodziliśmy na mecze i treningi. Niedaleko mieszkała też ciocia, którą chętnie odwiedzaliśmy.

Co kobieta pamięta z tamtych czasów? - Zawsze, gdy tędy spacerowaliśmy myślałam: "Jaki ładny zakątek". Ale nie przyszło mi wtedy do głowy, że będę tu mieszkać. I to tyle lat - wyznaje z rozczuleniem.

Własny kąt

Na klucze do 3-pokojowego mieszkania pani Krystyna czekała z mężem i córką 2,5 roku. Szczęśliwy dzień: 17 grudnia 1964 r. - To była wielka radość, nie do opisania - wyznaje. - Po latach, gdy przy Gałczyńskiego pobudowali wieżowce i ludzie przywozili swoje rzeczy do nowych domów, stałam przy oknie i aż się wzruszałam tym widokiem, bo wiedziałam, ile dla człowieka znaczy własny kąt - przekonuje Brzeska.

Co robili pierwsi mieszkańcy osiedla w wolnym czasie? - Za dzisiejszym przedszkolem przy Gałczyńskiego był mały basen, fontanna, pamiętam też kawiarnię "Słoneczną" i delikatesy w miejscu, gdzie teraz jest Polo Market przy Kraszewskiego - mówi Piątkowski. - Na tarasie stały parasolki, chodziliśmy tam z dziećmi na lody. A w soboty można było nawet potańczyć. Potem kawiarnia zmieniła się w kantynę milicyjną.

Nasze dzieci

- Na osiedlu było sporo zieleni, mnóstwo małych placów zabaw, niemal przy każdym bloku, cały czas było gwarno i wesoło - mówi pani Halina, od pół wieku mieszkająca przy ul. Moniuszki.

- W każdej rodzinie było wtedy więcej dzieci niż dzisiaj - ocenia pan Zdzisław, który w bloku przy Gałczyńskiego wychował dwóch synów i dwie córki. - Dzieci z osiedla chodziły do "siódemki" przy Bema albo "21" przy Morcinka, była rejonizacja. Nauczyciele dobrze znali wszystkie dzieci, mieli na nie dobry wpływ. Nikt nie był anonimowy.

- Gdy się wprowadzaliśmy, obiecywano nam, że wkrótce na osiedlu powstanie przedszkole - wspomina Roman Piątkowski i dodaje z uśmiechem: - Doczekaliśmy się go dopiero dwadzieścia lat później. Cóż, przynajmniej najmłodsza córka miała blisko.

Teraz do tego przedszkola chodzą wnuki i prawnuki pierwszych lokatorów osiedla.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska