Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Armatka zamienia lód w wodę. I nie są to cuda

Lucyna Talaśka-Klich [email protected]
Działko przeciwgradowe stanęło w "fabryce jabłek” Wojciecha Klimkiewicza we Wtelnie
Działko przeciwgradowe stanęło w "fabryce jabłek” Wojciecha Klimkiewicza we Wtelnie Lucyna Talaśka-Klich
Jak to możliwe, żeby blaszane pudło z rurą rozganiało grad?I czy nie szkodzi klimatowi? We Wtelnie ludzie się dziwią i szukają odpowiedzi.

Żeby było jasne - z bliska zielonego cuda nie oglądał. Stoi toto we Wtelnie (gm. Koronowo), w sadzie Wojciecha Klimkiewicza. - Nie wchodziłem między drzewa, żeby nie zostać posądzonym o kradzież jabłek - mówi mieszkaniec Wtelna. - Ale rurę z daleka widać. Przez nią wylatuje coś, co rozgania chmury. Klimkiewicz w wakacje to cudo postawił. We wsi mówią, że kupę kasy na tę armatę wydał. I teraz nie tylko grad, ale i deszcz nas częściej omija! Hałas przy tym robi, ale nie to jest najgorsze. Czy jak ktoś jest bogaty, to ma prawo klimat zmieniać?

Fala uderzeniowa leci w niebo

- Jak pierwsze pociągi zaczęły jeździć, to niektórzy rolnicy mówili, że dlatego kury przestały znosić jajka - twierdzi Klimkiewicz i prowadzi w stronę zielonego kontenera z blaszanym kominem. - Takie opinie wynikają z niewiedzy. To działo przeciwgradowe nie rozgania chmur jak eskadra samolotów nad placem Czerwonym w Moskwie, przed defiladą.

Przeczytaj także:Aktualna prognoza pogody dla wszystkich miast w regionie

"Armata" stanęła w jego sadzie kilka miesięcy temu. Przyjechała z Belgii. - Po uruchomieniu urządzenia dochodzi do wybuchów mieszanki acetylenu i powietrza (tlen z azotem) - wyjaśnia sadownik. - Fala uderzeniowa kierowana jest w niebo i dociera nawet na wysokość 15 kilometrów nad ziemią.
- Chodzi o chmury cumulonimbus - wyjaśnia dr Michał Szklarz z Katedry Sadownictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. - W nich powstaje grad w wyniku cyrkulacji schłodzonych kropel wody. Drobne kropelki zamarzają w górnych częściach chmury, a prądy wstępujące powietrza unoszą je. W tym czasie na kulki gradu nakładają się kolejne, cienkie warstwy lodu, zatem kulki powiększają się. Gdy są tak ciężkie, że prądy nie są już w stanie unosić ich w powietrzu, wtedy opadają na ziemię i mamy gradobicie. A działo przeciwgradowe zamienia ten rodzaj opadu w deszcz.

Naukowiec podkreśla:- Działo nie wystrzeliwuje żadnego pocisku ani niczego materialnego, a jedynie dźwięk.

Jak ciężarówka albo zespół rockowy

I nie są to cuda. W przypadku działa przeciwgradowego fale dźwiękowe kierowane są w niebo co kilka sekund. Prowadzi to do mieszania warstw ciepłego i zimnego powietrza o różnej polaryzacji (dodatniej i ujemnej). Dzięki temu kulki gradu nie są w stanie powiększać się, ale stopniowo się zmniejszają. Konsekwencją tego jest zamiana lodu w wodę. - Zatem mikroklimat nie zmieni się przez to, że na ziemię spadają krople deszczu, zamiast kulek gradu - wyjaśnia dr Szklarz.

Jedynym problemem jest hałas podczas eksplozji. To może być nawet do 130 dB, mierząc przy urządzeniu. A to już jest granica bólu.

Ale - zdaniem producenta urządzenia - w odległości 45 metrów od działka poziom hałasu sięga 112 dB (tyle co rzekomo na koncercie zespołu rockowego). 100-150 metrów od armaty - 80-90 dB (tak hałasuje autobus lub ciężarówka).

- Starsze modele dział były bardziej uciążliwe dla otoczenia - mówi dr Michał Szklarz. - Te nowocześniejsze mają wytłumiony wylot dźwięku.

Starosta mieszka na froncie

Najbliżej armaty we Wtelnie mieszka Wojciech Porzych, starosta bydgoski. Nieco dalej stoją dwa bloki mieszkalne. Zdaniem Klimkiewicza do domu starosty jest około trzystu metrów. Producent działa porównał poziom dźwięku z takiej odległości (podczas wystrzałów) do hałasu ulicznego (przy otwartym oknie).

- Jestem sąsiadem armatki i czasami czuję się jak na froncie - żartuje starosta. - Ze dwa razy działko postawiło mnie na równe nogi. Ale szyby nie lecą, więc niech sadownik strzela w niebo. Rozumiem to, przecież chroni swój dorobek. Poza tym pewnie gradu nie będę miał, więc też na tym skorzystam. Najważniejsze, żeby strzelał wyłącznie, gdy zbliża się gradobicie, a nie do każdej chmurki.
- Mieszkańcy mówili o tym, że jest głośno w czasie wystrzałów - mówi Krzysztof Holka, sołtys Wtelna. - Ale nie prosili o interwencję, tylko informowali. Tak przy okazji.

Burza idzie, niech sąsiad strzela

- Słyszałam wiele przychylnych opinii na temat stosowania tego działka - mówi Aleksandra Szulc, współwłaścicielka sadów czereśniowych w Szczut-kach, niedaleko Wtelna. - To byli okoliczni mieszkańcy, którzy są bardzo zadowoleni z tego, że przy okazji urządzenie chroni także ich sady czy uprawy.

Działko zabezpiecza przed gradem 80 - 90 hektarów.

- Kiedyś córka otrzymała dziwnego SMS-a - mówi Wojciech Klimkiewicz. - Nieznany nadawca napisał mniej więcej tak: "Niech ojciec włączy działo, bo zaraz mi rzepak wymłóci." Cieszę się, że inni też z tej armatki korzystają.

Wybrał działo zamiast polisy

- W tym jednym kawałku jest 65 hektarów sadu jabłoniowego - mówi Wojciech Klimkiewicz. - To taka "fabryka jabłek". Dlatego akurat tutaj zdecydowałem się postawić działo, bo nie chcę po raz kolejny stracić plonu. W poprzednim roku zebraliśmy tylko dziesięć procent!

Wskazuje na dorodne jabłka. Drzewka są nimi aż oblepione.
- Zapowiada się bardzo dobry zbiór - dodaje. - A ubezpieczenie się nie opłaca. Jest coraz droższe, choć dotuje je państwo. Cztery lata temu za polisę dotyczącą dziesięciu ryzyk (w tym gradobicia) płaciłem równowartość sześciu procent wartości plonu. A w tym roku za ubezpieczenie tylko przed gradobiciem miałem zapłacić aż 7 procent! Poza tym bywa, że ubezpieczyciel nie zamierza wypłacić odszkodowania i trzeba walczyć o swoje. Szkoda na to czasu i nerwów.

Armatki chronią sady i samochody

Klimkiewicz za armatkę zapłacił około 40 tysięcy euro. - Co prawda polisa kosztowałaby mniej, ale w kolejnym roku znowu musiałbym ją wykupić - dodaje. - A działko jest inwestycją na lata. Coraz częściej nawiedzają nas różne klęski, także gradobicia. Im większa produkcja, tym więcej jest do stracenia. Dwa lata klęsk i może być po rolniku! Dlatego trzeba szukać ratunku.

W naszym regionie to pierwsze takie działo.
- Dlatego budzi sensację - mówi Klimkiewicz. - Pracowali u mnie monterzy z Włoch i stwierdzili, że u nich takich urządzeń jest więcej. Zresztą w innych europejskich krajach armatki służą nie tylko rolnikom, ale na przykład producentom samochodów. Ustawia się je w pobliżu parkingów zapełnionych autami. Grad mógłby uszkodzić karoserie, więc działka są tam potrzebne.

- W sadownictwie działka przeciwgradowe byłyby w Polsce częściej wykorzystywane, gdyby nie cena - mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, poseł i sadownik. - Ona przestraszyła niejednego.

Muszą śledzić prognozę pogody

Klimkiewicz twierdzi, że w tym roku działko uruchomił tylko kilka razy.
- Moja żona twierdzi, iż przez armatkę szybciej się zestarzeje, bo martwi się, iż sąsiadom mogą wystrzały przeszkadzać - mówi sadownik. - Zdajemy sobie sprawę z uciążliwości, ale włączamy ją tylko wtedy, gdy istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia gradobicia.

Pokazuje stronę internetową, którą od kilku miesięcy odwiedzają bardzo często. Należy do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Tutaj śledzimy prognozy - mówi sadownik.

- Działa przeciwgradowe są połączone zwykle z systemem radarowym, który monitoruje sytuację - mówi Bogdan Bąk, synoptyk z Bydgoskiego Biura Pogody. - On potrafi nawet określić rozmiary kropel w chmurze. Kiedy zagrożenie gradem wzrasta, urządzenie zostaje uruchomione.

Armatkę we Wtelnie uruchamia na razie sam Wojciech Klimkiewicz przy pomocy sygnału z telefonu komórkowego.

Najpierw włącza się sygnał, który odstrasza zwierzęta, potem zaczyna się strzelanie dźwiękim w niebo. Trwa zwykle przez kilkadziesiąt minut. - Tylko raz zdecydowałem się na włączenie go po północy, bo nadchodziła nawałnica. Zresztą mam nadzieję, że mieszkańcy nie mają nam tego za złe, bo pioruny hałasowały bardziej niż armatka. Najważniejsze, że gradu nie było, spadł tylko deszcz.

Sadownik zamierza zainwestować także w system radarowy. - Chcę go kupić wiosną - dodaje. - Skończy się wreszcie to ciągłe śledzenie prognoz.

Klimkiewicz ma też nadzieję, że do tego czasu zainteresowanie armatką spadnie. - A jeśli ktoś z okolicznych mieszkańców chciałby ją zobaczyć z bliska, to zapraszam - dodaje sadownik. - Chętnie pokażę i wytłumaczę, jak to urządzenie działa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska