Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojewoda w Bydgoszczy, marszałek w Toruniu - ta decyzja ciąży na losach miasta

Rozmawiała Jolanta Zielazna, [email protected]
Adam Stańczyk, zastępca dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Biura Planowania Przestrzennego i Regionalnego we Włocławku, kierownik Oddziału w Bydgoszczy.
Adam Stańczyk, zastępca dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Biura Planowania Przestrzennego i Regionalnego we Włocławku, kierownik Oddziału w Bydgoszczy. Jarosław Pruss
- Nawet, jeśli zsumujemy potencjał Bydgoszczy i Torunia, to mamy sporo do nadrobienia. A jeśli weźmiemy pod uwagę potencjał metropolitalny tylko Bydgoszczy - znacznie ustępujemy najsilniejszym polskim miastom - mówi Adam Stańczyk, zastępca dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Biura Planowania Przestrzennego i Regionalnego we Włocławku, kierownik Oddziału w Bydgoszczy.

Rozmowa z Adamem Stańczykiem, geografem, zastępcą dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Biura Planowania Przestrzennego i Regionalnego we Włocławku, kierownikiem Oddziału w Bydgoszczy

- Bydgosko-toruński obszar metropolitalny wywołuje wiele emocji. Czy zamiast tego Bydgoszcz i otaczające ją gminy nie mogłyby utworzyć obszaru funkcjonalnego? Tego, na który w najbliższych latach Unia Europejska chce przeznaczyć dodatkowe pieniądze? .
- Z punktu widzenia zarządzania rozwojem województwa obszar metropolitalny i funkcjonalny to będzie to samo. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego cały czas pracuje nad wyznaczenie kryteriów tych obszarów, zgodnie z Koncepcją Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030.

- To samo?! Wydaje się, że miejski obszar funkcjonalny to coś mniejszego od metropolii. Coś, co może utworzyć Bydgoszcz z otaczającymi ją gminami, a Toruń z podtoruńskimi.
- Obszar metropolitalny ma być jedną z kategorii obszarów funkcjonalnych. Obszarem funkcjonalnym są podmiejskie przestrzenie wokół największych miast.

- No właśnie, to dlaczego nie rozpatruje się oddzielnie obszaru wokół Bydgoszczy i oddzielnie wokół Torunia?
- Dlatego, że koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju przewiduje u nas wyłącznie utworzenie dwubiegunowej metropolii. Ale spotkania miasta z władzami okolicznych gmin - to jest dobre. Ma na celu rozwiązanie lokalnych problemów i nie jest w konflikcie z budową metropolii. Natomiast to, co robi Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska - nie ma podstaw.

- Dlaczego?! Stowarzyszenie upomina się o należne Bydgoszczy miejsce, by rozwijała się jak kiedyś, miała rangę i znaczenie, jak kiedyś.
- Nie dziwię się, że Stowarzyszenie ma duże zrozumienie w społeczeństwie. Mieszkańcy patrzą na to na zasadzie: walczą o nasze, więc jak ich nie popierać? Ale nie wiem, czy na pewno o to walczy? Mnie Stowarzyszenie raczej kojarzy się wyłącznie z mapkami, które mają pokazywać zasięg metropolii bydgoskiej. A pełno tu podstawowych błędów.

- Na przykład?
- W granicach "ich" metropolii znalazła się choćby gmina Mrocza, która należy do najsłabiej zurbanizowanych w województwie i jej ciążenie do Bydgoszczy jest bardzo małe. Znalazła się gmina Rojewo, która jest jeszcze mniej zurbanizowana i ciążenia do Bydgoszczy nie ma żadnego. A jeśli Mrocza, to dlaczego nie Sadki, które z Bydgoszczą związane są bardziej niż Mrocza, czy Kcynia. Pierwszy zarzut jest więc taki, że w ogóle nie uwzględniono poziomu zurbanizowania obszaru, stanu rozwoju i związku z Bydgoszczą. Drugi - że włączono do metropolii np. Świecie czy Żnin, ale już odcięto obszary, które do tych miejscowości ciążą. To niekonsekwencja. Poza tym ani Świecie, ani Żnin nie należą do metropolii. To są elementarne sprawy i takie mapki obnażają brak podstawowej wiedzy. Patrząc na mapkę odnoszę wrażenie, że kreślono ją w myśl zasady: łączymy gminy tak długo, aż uzbieramy 500 tys. mieszkańców. I pamiętajmy, by nie przekraczać Wisły. Dlatego absurdem jest niewłączenie gminy Zławieś Wielka. Ona ciąży do Torunia, ale w takim samym stopniu do Bydgoszczy. Nie wierzę, że mieszkańcy wsi Czarnowo w tej gminie nie korzystają z usług Bydgoszczy, że tu nie pracują. Nie można o pewnych rzeczach zapominać, czy odcinać je tylko dlatego, że jest to niewygodne. Ale nawet uwzględniając to wszystko, z punktu widzenia polityki regionalnej uważam, że to tylko połówka obszaru metropolitalnego. Druga połowa jest wokół Torunia. Traktujemy obszar metropolitalny wyłącznie w kategoriach dwu miast, które powinny z sobą współpracować.
- Stowarzyszenie, broniąc swoich racji argumentuje, że Bydgoszcz samodzielnie spełnia prawie wszystkie kryteria ośrodka metropolitalnego, wyznaczone przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Nie mamy tylko odpowiedniej liczby studentów.
- Tu nie chodzi tylko o spełnianie formalnych kryteriów, ale o zdolność do rzeczywistego funkcjonowania jako metropolia i do skutecznego konkurowania z innymi największymi miastami kraju, ale także Europy. A tu wystarczy porównać podstawowe dane statystyczne, które wskazują, że nawet jeśli zsumujemy potencjał Bydgoszczy i Torunia, to mamy jeszcze dużo do nadrobienia. A jeśli weźmiemy pod uwagę potencjał metropolitalny tylko Bydgoszczy - znacznie ustępujemy najsilniejszym polskim miastom.

- Dlaczego uważa pan, że Bydgoszcz nie ma szans, by samodzielnie stworzyć metropolię, która byłaby konkurencyjna wobec innych dużych miast?
- Problem jest bardziej złożony. Jeszcze w l. 90. Bydgoszcz na tle innych miast na pewno prezentowała duży potencjał i działo się dużo dobrego, co sprzyjało rozwojowi. Np. bardzo dobrze funkcjonował u nas przemysł. Ale wiele sztandarowych zakładów przestało istnieć, potencjał przemysłowy bardzo zmalał. Właściwie poza PESĄ trudno wymienić powszechnie znane zakłady, które byłyby utożsamiane z Bydgoszczą i na zewnątrz świadczyły o jej potencjale. Generalnie to nie jest obraz rozwoju miasta.

- Nawet Jutrzenka się od nas wyniosła.
- Bydgoszcz ma zwyczajnie pecha, a trochę jest to splot nieszczęśliwych okoliczności. Trudno winić władze miasta, że coś przespały czy zaniedbały.
Tym, co na pewno zaciążyło na losach miasta była decyzja, że wojewoda będzie w Bydgoszczy, a marszałek w Toruniu. Wojewoda i jego administracja daje prestiż, ale administracja marszałka - impulsy rozwojowe. Ta decyzja może się okazać milowym krokiem w historii Bydgoszczy. Kiedy spojrzymy z historycznego punktu widzenia, to nie wiem, czy Bydgoszcz teraz nie jest w okresie utraty znaczenia? Inne miasta rozwijają się szybciej, nawet gdy spojrzymy na sztandarowe inwestycje, które budują image miasta. One może nie zawsze przekładają się na korzyści ekonomiczne, ale pełnią funkcje symboliczne, które są bardzo ważne.

- Taki znak rozpoznawczy?
- Nie tylko znak rozpoznawczy, ale symbol powszechnie znany i pozytywnie z miastem kojarzony. Bydgoszczy tych symbolicznych funkcji brakuje. Czy w ostatnich latach powstał tu jakiś atrakcyjny budynek użyteczności publicznej, czy poza supermarketami coś dużego w mieście zbudowano? Wydaje mi się, że jesteśmy na takim etapie, że ciężko w pojedynkę konkurować z innymi miastami. Tym bardziej że Toruń w ostatnich latach bardzo poprawia swój potencjał regionalny. Ambicjonalne podejście, że jesteśmy miastem prawie 2-krotnie większym, to nam się należy więcej, jest niesprawiedliwe. Bo jeśli spojrzymy na potencjał usług regionalnych, to jesteśmy porównywalni.

- Na przykład w czym jesteśmy porównywalni?
- W szkolnictwie wyższym. W rankingach szkół - bydgoskie przegrywają nawet z tymi w małych miastach. Zajmują miejsca w odległych dziesiątkach, a co gorsze - nie poprawiają swoich pozycji lub robią to bardzo powoli, a nawet pogarszają.
To pokazuje, na ile jako Bydgoszcz bez Torunia jesteśmy w stanie konkurować z uczelniami poznańskimi, wrocławskimi, gdańskimi. One są w czubie tych rankingów.

- W czym jeszcze?
- Kultura i środowisko kulturowe. Zawsze się mówiło, że Bydgoszcz to miasto muzyczne, ale Toruń też jest miastem imprez kulturalnych, teatralnych. Trudno powiedzieć, że któreś ma tu przewagę. Kiedy spojrzymy na przemysł, jako coś, co napędza gospodarkę, to nawet na liście Złotej Setki Pomorza i Kujaw w ostatnich latach, w czołówce zestawień, liczba firm toruńskich jest większa, niż wynikałoby to z liczby mieszkańców. To przeczy stereotypowi, że Toruń to miasto kultury i nauki bez silnej gospodarki. Uzupełniamy się także w zakresie dostępności międzyregionalnej - Bydgoszcz do metropolii wnosi port lotniczy, Toruń - autostradę. Motoarena bardzo poprawiła postrzeganie Torunia jako miasta sportowego. Z punktu widzenia funkcji symbolicznej to duży plus.

- I w związku z tym prawdopodobnie nikt nie będzie chciał pakować ogromnych pieniędzy, by coś podobnego zbudować 50 km dalej, w Bydgoszczy.
- Tu mam akurat inne zdanie. Uważam, że duże miasto, które ma aspiracje powinno nimi się kierować, a nie patrzeć na to, że sąsiad ma coś podobnego. To, że mamy wspólnie budować metropolię nie oznacza, że miasta nie będą z sobą konkurować. W Bydgoszczy dalej będziemy chcieli, by ludzie wprowadzali się bardziej do Bydgoszczy niż Torunia, by inwestor przyszedł do nas, a nie do nich. To jest logiczne i Toruń będzie podchodził tak samo. Ważniejsze jest, by na zewnątrz pokazywać, że o naszej sile regionalnej świadczy potencjał dwu miast, a nie jednego. Metropolia to przede wszystkim funkcje. To, że w koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju wskazano, że docelowo będziemy jedną metropolią uważam za sukces.

- Dlaczego?
- Bo zawsze byliśmy traktowani jako dwa osobne słabe miasta, a teraz zaczęto rysować jeden obszar, który jest już porównywalny z Wrocławiem, Trójmiastem, Szczecinem. Tak naprawdę metropolia to coś o znaczeniu krajowym, europejskim. Funkcją metropolitalną nie jest wspólna spalarnia śmieci. Filharmonia, opera, szkoły wyższe, centra badawcze, port lotniczy, prestiżowe zawody sportowe czy festiwale muzyczne - to są rzeczy, które świadczą o metropolitalności. Metropolitalność to krążenie między miastami, państwami, to wymiana ludzi, idei, kapitału. Jeśli mamy festiwale, na które przyjedzie mnóstwo osób z zagranicy, to jest klasyczny przykład funkcji metropolitalnej - krążenie ludzi. W drugą stronę mamy krążenie idei - ludzie stąd wyjadą, rozpropagują wieści, że jest tu taki ośrodek muzyczny, tyle się dzieje. Tak samo z zawodami sportowymi. Poprawia się image miasta, przez kilka dni pojawia się ono w transmisjach, relacjach. Chodzi o to, żeby mieć tyle atrakcji, bo o mieście w mediach zagranicznych mówiono przez 200 dni w roku. Trzy dni o imprezie sportowej, następne trzy o targowej, potem o kulturalnej, znowu o sportowej, o kongresie naukowym. Potencjał Bydgoszczy i Torunia powinien być na tyle silny, by mieszkańcy nie uciekali do sąsiednich metropolii. To jest dla nas racja stanu...

- ... żeby młodzież chciała tu wracać po studiach.
- Inaczej: żeby stąd nie wyjeżdżali na studia. Tymczasem obserwujemy bardzo duży drenaż intelektualny, ponieważ nie mamy określonych kierunków studiów albo mamy je na niskim poziomie. Studenci wyjeżdżają do innych miast i najczęściej nie wracają, bo sam fakt, że gdzieś tam określony kierunek jest lepiej rozwinięty świadczy, że cała gałąź jest lepiej rozwinięta.

- Jest poczucie w powszechnym odbiorze, że ponieważ w Toruniu jest marszałek, który dzieli pieniądze, to Bydgoszcz na tym traci.
- To jest bardzo dyskusyjne. Nie chodzi o to, ile wydano na mieszkańca i czy po równo, ale co w związku z tym powstało? Jaki problem udało się rozwiązać? Może się okazać, że mniejszymi nakładami załatwimy ważną sprawę, więc wielkość nakładów to tylko część prawdy. Wydaje mi się, że ważnym impulsem dla Bydgoszczy są drogi wodne. Niewiele miast może z nami konkurować pod tym względem. Postawienie na promocję miasta przez wodę - to jest właśnie funkcja symboliczna. To jest coś nowego. Marina, która powstaje to może być ładny obiekt, który spowoduje pozytywne skojarzenia z miastem.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska