W samo południe. Bydgoszcz z poziomu jezdni i chodnika

Takie - jako przeciętna użytkowniczka bydgoskich miejskich chodników i jezdni - mam wrażenie.

Okazuje się, że newralgiczne remonty ulic, które paraliżują pół miasta, nie muszą zaczynać się jesienią, gdy dzień coraz krótszy, wisi groźba mrozu, który prace wstrzyma lub utrudni.

Okazało się, że prace można tak zaplanować, by ich największa uciążliwość przypadała na letnie miesiące, gdy dzień pozwala bez problemów pracować na dwie zmiany, a i ruch w mieście jest odczuwalnie mniejszy. Ewentualni "korkowicze" wyjechali, mają wakacje.

**

**

Co prawda, bez wpadek się nie obywa (choćby nowa organizacja ruchu przy ul. Dworcowej, która się nie sprawdziła, choćby zaskakujące łączenia i rozszczepiania linii autobusowych), ale widać, że interes "użytkownika dróg" (tak to nazwijmy) brany jest pod uwagę, że piesi i kierowcy przestali być traktowani jako uciążliwy element, który utrudnia życie urzędnikom. Bo domaga się, by ci nie szli na łatwiznę, ale na to, co planują spojrzeli oczami użytkownika.
Beczka miodu to to nie jest, tak dobrze nie ma. Na razie może słoiczek. Ale i do słoiczka włożę trochę dziegciu.

Od kilku miesięcy gotowy jest wyremontowany fragment ulicy Dworcowej między Matejki a Królowej Jadwigi. Torowisko nieczynne - budowa linii tramwajowej na innych odcinkach trwa. Przez te kilka miesięcy, póki nie zacznie jeździć tramwaj, torowisko mogłoby służyć jako miejsca postojowe. Służy dwóm, trzem desperatom. Bo kilkanaście metrów od Królowej Jadwigi postawiono zakaz zatrzymywania się. I koniec. Dlaczego nie można wykorzystać kilkudziesięciu miejsc postojowych, choćby tymczasowych? Dlatego, że byłyby darmowe? Teraz też miasto z tego fragmentu dochodu nie ma, więc nie można mówić o stracie. Ale o utrudnieniu życia kierowcom - owszem.

Skoro już jesteśmy przy płatnym parkowaniu. Na początku roku miasto zrobiło pierwszy krok do rozszerzenia płatnej strefy. Obserwuję odcinek 20 Stycznia między al. Mickiewicza a Słowackiego. Niegdyś szpilki nie dało się tam wcisnąć, ale od kiedy za postój trzeba płacić - świeci pustkami. Kierowcy znaleźli inne, jeszcze darmowe miejsca.

W przyszłym roku strefa płatna ma być jeszcze większa. Przynajmniej część kierowców znajdzie darmowe miejsca, a miasto, by zwiększyć wpływy, szybko podniesie ceny parkowania.

Wiem, wiem. To ma zachęcić kierowców do zostawienia samochodów w domu i przesiadki w tramwaj czy autobus. Byłoby to logiczne, gdyby jednocześnie drastycznie nie podniesiono cen biletów (nie każdemu potrzebna jest sieciówka), nie zmniejszono częstotliwości kursowania autobusów, nie połączono niektórych linii.

Na nic protesty. Pasażerowie autobusów nr 54 skazani na przesiadki

A jeśli już o pasażerach komunikacji miejskiej wspominamy. Trwają przymiarki do zakupu w niskopodłogowych autobusów i tramwajów. Super! O ile nad niskopodłogowymi autobusami nikt się nie waha, to tramwaje są zagrożone. Bo drogie! Zamiast 10 niskopodłogowych lepiej kupić 27 wyższych. Dziś w Bydgoszczy jeżdżą 2 (słownie: dwa) niskodpodłgowe składy. Tymczasem wysoki tramwaj to ekwilibrystyka nie tylko dla starszych, ale także dla niepełnosprawnych, dla matek z małymi dziećmi. Może ktoś by jednak pomyślał, że tramwaje to nie jest coś, co miasto ot, tak, kupuje co roku. Że Bydgoszcz jest miastem, które w perspektywie 20-30 lat będzie miało największy odsetek najstarszych mieszkańców w regionie.

I także z tej perspektywy powinniśmy planować miejskie zakupy, udogodnienia, inwestycje w komunikację. Wszyscy mamy coraz większe szanse dożyć sędziwej starości. I nie chcielibyśmy wtedy jeździć tramwajami, do których nie damy rady wsiąść.

Wiadomości z Bydgoszczy

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje