Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poczta Polska istnieje dzięki więzieniom?

Maciej myga [email protected]
www.sxc.hu
Zastanawialiście się Państwo, kiedy ostatni raz napisaliście odręcznie list? Telefony komórkowe i internet praktycznie zabiły sztukę epistolarną w Polsce.

W więzieniach za to pisze się na potęgę. Złośliwcy twierdzą, że gdyby nie ZK, to Poczta Polska poszłaby z torbami. - Skazani piszą, bo chcą zabić wolny czas. Piszą, bo są samotni i chcą kogoś poznać, najlepiej dziewczynę, która będzie im wysyłać paczki. Stąd listy do biur matrymonialnych - wylicza doc. dr Krystyna Szczutowska-Całka, wykładowca resocjalizacji w Kujawsko-Pomorskiej Szkole Wyższej. - Piszą też, bo nie zgadzają się z wyrokiem. Może to stereotyp, ale tam naprawdę większość więźniów uważa, że są niewinni.

Przeczytaj także:Bydgoszcz. Poczta kupuje komputery. Czy przetarg był ustawiony?

Jako osobną kategorię można traktować skargi na warunki w odosobnieniu. - Trzeba uczciwie przyznać, że nie są dobre - podkreśla wykładowczyni, która w przeszłości pracowała w jednym z zakładów penitencjarnych.

"Pamiętam, jak kiedyś chodziło się na świetlicę, aby z chłopakami pograć w tenisa czy w karty, pooglądać telewizję. I było dobrze. Nie było tylu konfliktów i bójek po zakładach. A teraz to codzienność, że pod celami takie przepełnienie, że nie idzie się ruszyć. Skazanemu trzy metry przysługują."

Więźniowie z Grudziądza piszą pozwy. Dostaną odszkodowanie?
Porucznik Piotr Klonowski, funkcjonariusz Zakładu Karnego w Koronowie: - Skazany, który chce napisać list prywatny, a nie ma na to środków, dostaje od nas za darmo dwa znaczki miesięcznie, koperty i papier listowy. Jeśli chce napisać skargę lub wniosek, to nie ma żadnego limitu. Miesięcznie kupujemy dwa tysiące znaczków ekonomicznych. Przybliżoną liczbę sprzedaje osadzonym kantyna.
W ZK w Koronowie jest 695 więźniów. Każdy z nich wysyła średnio sześć listów miesięcznie, czyli jeden na pięć dni.

"(...) plusem w tym minusie jest to, że mam szeroką wiedzę na temat przestępstwa i korupcji w gronie lekarzy orzeczników od rent. Znam nazwisko lekarza, który od dobrych piętnastu lat handluje rentami w ZUS i znam nazwiska całego składu orzeczników, którzy dzielili tę kasę. (...) Ale teraz inna sprawa - nie zrobię tego za darmo. I dlatego pytam, co moglibyście mi za to zaproponować. Proszę mi odpisać, bo jeżeli nie wy, to znajdą się inne media, co zapłacą bez problemu za tak wielką sprawę. Proszę podać, co bym mógł skorzystać. Jak wiecie chodzi tu o miliony złotych i sprawa trwa latami. Na cukierki mnie nie interesuje. Czekam 14 dni."

Tylko u nas: jak żyją więźniowie

Zdaniem prof. Teresy Sołtysiak, kierownika zakładu socjologii wychowania i resocjalizacji Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, więźniowie zawsze dużo pisali. - Tyle że wcześniej nie było to nagłaśniane i interpretowane w otoczeniu. Ostatnio do UKW przyszedł list, w którym osadzony po ekstradycji narzekał na warunki w polskich zakładach karnych. Wcześniej odsiadywał wyrok w USAi Anglii i bardzo sobie chwalił tamtejsze więzienia.

Prof. Sołtysiak zwraca uwagę na tzw. mechanizmy przystosowawcze osadzonych, m.in. bunt. - To dlatego tyle jest skarg, pretensji, petycji.

"Witam, na początek centralnie się przedstawię. (...) Jestem bestialsko więziony za obronę przed napaścią rabunkową. Dowalili mi cztery lata przy takich dowodach, jak: kula ortopedyczna cała powyginana od mojej głowy. Dokładnie mówiąc: napadło mnie dwóch starszych lujów. Jeden wyrwał mi kulę i mnie nią ubijał, aż części odpadły. Drugi, jednocześnie, okradał. (...)".

Naukowiec bydgoskiego uniwersytetu tłumaczy, że osadzonych do pisania skłania też coraz większa nuda. - Kiedyś spędzali wolny czas pracując. I cieszyli się z tego. Teraz niewielu jest zatrudnionych. To dobrze, że niektóre zakłady wprowadzają nowatorskie programy resocjalizacyjne, na przykład poprzez zajęcia teatralne. Kółka teatralne są w Grudziądzu, Chełmie i Potulicach - podaje prof. Teresa Sołtysiak.

"Podstępnie odwiesili mi mój jedyny zawias, aby mnie uciszyć. Mianowicie na przełomie 2000 i 2001 roku ukradłem butelkę wódki, wybijając szybę w sklepie spożywczym, tylko dlatego, żeby popisać się przed kolegami. Aby mieć u nich respekt. (...) Bardzo proszę Pana Porządnego (tak osadzony nazwał dziennikarza kilkanaście razy - dop. red.) o pomoc."

Podpułkownik Mariola Kotwica, zastępca dyrektora ZK w Potulicach: - Korespondencji jest bardzo dużo. Dzielimy ją na prywatną i urzędową. W Potulicach są trzy typy zakładów - zamknięty, półotwarty i otwarty. W otwartym poczta nie jest kontrolowana. W półotwartym może, ale nie musi, a w zamkniętym korespondencja jest kontrolowana i podlega cenzurze.

"Zbliża się święto zakochanych, a ja przebywam w zakładzie karnym i nie będę mógł tego wyjątkowego dnia spędzić z moją ukochaną. Dlatego napisałem dla niej wiersz i proszę, żebyście go wydrukowali pogrubionym pismem, żeby Krystyna wiedziała, że to ode mnie: Czekaj na mnie kochana, bądź mi wierna i oddana. I choć piszę z daleka, moja miłość ciągle czeka."

Jarosław Jakubowski, dziennikarz sądowy "Expressu Bydgoskiego" otrzymuje od osadzonych jeden list na dwa, trzy miesiące. - Pamiętam dwa najciekawsze. Pierwszy dostałem od osadzonego, który był osobą niepalącą, a musiał przebywać w celi z palącymi. Drugi był bardzo dramatyczny. Napisał skazany, który przebywał w zakładzie karnym dla mężczyzn, ale czuł się kobietą. Walczył o to, żeby administracja więzienna pozwoliła mu na operację zmiany płci i osadzenie w zakładzie dla kobiet - opowiada dziennikarz "Expressu".

"Z szacunkiem i poważaniem oraz wyrazami wdzięczności wasz stały czytelnik."

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska