Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy z nas ma dwie twarze. Kiedy pokazujemy tę prawdziwą?

Rozmawiał Roman Laudański
Wystawę Katarzyny Kuś "7 grzechów głównych" można oglądać w Galerii Miejskiej BWA
Wystawę Katarzyny Kuś "7 grzechów głównych" można oglądać w Galerii Miejskiej BWA Jarosław Pruss
Rozmowa z Katarzyną Kuś, artystką-fotografką, grafikiem komputerowym, autorką wystawy "Siedem grzechów głównych".

- Spędzając młodość na Wyżynach i Kapuściskach zachwyciła się pani Bydgoszczą?
- Dziecko do szczęścia potrzebuje tylko trzepaka na podwórku.

Czytaj też: Siedem grzechów głównych

- Ale ulubione miejsca w Bydgoszczy pani ma?
- Uczyłam się w "jedynce" przy placu Wolności, dlatego wspominam centrum miasta. To był okres szalony, trochę nieodpowiedzialny. Pierwsze wagary na ulicy Mostowej. Klub "Centrum" nad Empikiem i "Mózg"...

Przeczytaj także:Pomiędzy światłem a ciemnością - czyli nowa wystawa Jana Berdyszaka w toruńskim CSW [zdjęcia]

- Kiedy w życiu pojawiła się sztuka?
- Od dziecka. Tata ma zdolności artystyczne. Od najmłodszych lat brał reprodukcje, kładł na stół i ze mną kopiował. Nie namawiał mnie do odkrywania talentu. To raczej była forma spędzania czasu z tatą. Kupił mi pierwsze pastele, a pierwszą sztalugę dostałam w wieku 10 lat na Wielkanoc. Nie byłam do rysowania przymuszana, dlatego bardzo to lubiłam. Trenowałam też gimnastykę akrobatyczną, ale wyrosłam.

- Liceum plastyczne panią ominęło.
- No tak, ale w liceum chodziłam do kółka plastycznego. Pojawił się problem wyboru studiów. Tata zapytał: a co ty chcesz dziecko robić? - Nie wiem - odpowiedziałam. - A co tak naprawdę lubisz robić z serca? A ja zawsze rysowałam plakaty w szkole lub mapy bitew. - Lubię rysować - przyznałam. - To idź w tę stronę. W kółku plastycznym podbudowałam swoją pewność siebie. Postanowiłam zdawać na Akademię Sztuk Pięknych.

- Dostała się pani do Poznania.
- Specjalizowałam się w grafice komputerowej, w projektowaniu graficznym. Dyplom zrobiłam na temat obłudy w życiu człowieka. Siedem grafik. W życiu jedno myślimy, a na zewnątrz pokazujemy coś innego. Jesteśmy inni przy rodzinie, inni obok szefa, a inni "po spożyciu". Pokazałam jedną postać w wielu sytuacjach. Ktoś siedzi na kanapie z telewizyjnym pilotem, a w tle siedzi już w wyuzdanej pozie z wibratorem w ręce. Postać rzeczywista była najwyraźniejsza, pozostałem, na dalszych planach, przedstawiłam nieostro.

- Skąd wybór takiego tematu?
- Z życia. Interesują mnie ludzkie emocje. Także we mnie. Niejednokrotnie właśnie tak postępuję. Na to chcę zwrócić uwagę swoimi pracami. Nie moralizuję, nie narzucam mojego zdania, innego stylu życia, nie pouczam, że ktoś źle żyje, bo okłamuje bliskich. Przecież można obejrzeć moje prace i zastanowić się nad sobą. Może swoim zachowaniem kogoś krzywdzimy?

- Kiedy to się w pani wzięło?
- Było we mnie zawsze. Jestem bardzo emocjonalna osobą. Przesadzam z tym. Mam problem z emocjami, aż rodzice powtarzali mi: będziesz miała z tym problem w przyszłości.

- Co jest takiego w nas, że bardzo interesujemy się emocjami innych?
- To przecież nasza codzienność. Zwykła i szara. W obecnych czasach, w tym pędzie, nie widzimy swojego wnętrza. Gonimy za pieniędzmi, za pracą. Zazdrościmy sąsiadom, bo mają lepszy dom czy samochód. Przepełniają nas negatywne emocje, a brakuje czasu na refleksję.

- Później była Holandia.
- Pojechałam na półroczną wymianę z "Erazmusa", a jestem tam już trzy lata. W Holandii poznałam wolność w tworzeniu. Otrzymałam solidne podstawy nie tylko z wiedzy historycznej. Od kreski nauczyli nas rysowania: mięśnia, twarzy, oka. A to jest bardzo ważne przy projektowaniu czegokolwiek.
- I na koniec przygotowała pani pracę "Siedem grzechów głównych"?
- W Bydgoszczy pokazuję rozszerzony temat. Poznałam środowiska - na pozór - bardzo religijne. Także inne. Krzyż na Krakowskim Przedmieściu dział się podczas moich przygotowań do dyplomu. Tam wielcy chrześcijanie, dobrzy ludzie, używali takiego słownictwa, że uszy więdły. Obserwowałam relacje: religia a życie człowieka. Z jednej strony rozmodlone w kościołach osoby określane mianem "moherowych beretów", a w życiu łamiące przykazania.

- Wierzy pani w Boga?
- Przełomem w moim życiu religijnym był wyjazd do Lednicy i do ośrodka dominikanów w Jamnej. Tam zobaczyłam, że można wierzyć inaczej. Przekonałam się, że nie każdy ksiądz - za przeproszeniem - przynudza w kościele i nie angażuje się w wiarę całym sercem. Tam spotkałam ojca Górę, który mówił: wierzycie? To tańczcie, płaczcie, rozmawiajcie o tym. Mówcie, o co prosicie Boga. Zupełnie inny katolicyzm. Zaczęłam się zastanawiać: jesteśmy katolikami? OK., ale czy jesteśmy dobrymi ludźmi? Pytania, zwłaszcza podczas Wielkiego Postu - zasadne. Sztuka nie jest łatwa do przekazania. Przez nią chcę zmusić ludzi do myślenia: chodzisz do kościoła, do spowiedzi? Tak? A jak np. korzystasz z czasu danego od Boga? O której rano (w południe?) wstałeś z łóżka? Zapytasz, a co w tym złego? Przecież mogłeś zrobić coś pożytecznego. Nie oceniam. Zazdrościłeś sąsiadowi? Zazdrościłeś. Dziewczyna podrywała chłopaka na imprezie? Podrywała. Po prostu zastanów się nad sobą. Nad swoimi grzechami. Artysta wciela się w rolę siewcy, który zasiewa w odbiorcy ziarenko myślenia. Odpowiedź zostawiam każdemu z osobna. Czy naprawdę jesteście tacy pobożni?

- Który z grzechów głównych wywołał szczególne emocje?
- Pycha. Długo szukałam sposobu na pokazanie pychy. Osoba pyszna ma zadartą głowę, wysoko ją nosi, to było moje pierwsze skojarzenie wizualne. Depcze po kimś. Patrzy na innego z pogardą. Jak to pokazać? Robiłam zdjęcia od dołu, sztucznie wydłużyłam szyję modelce. Widz patrzy z dołu, już przez to czuje się poniżony. Miałam też kłopot z chciwością.

- Nie chciała pani sfotografować chciwych bankierów?
- A może księży? Nie ujęłam tego tematu. Model wykonał gest chciwości. Łapie się dłońmi za szyję, a na dłoniach ma przyklejone pieniądze. Jesteśmy tak chciwi dóbr materialnych, że one nas duszą.

- Co dalej? Dekalog?
- Mam nadzieję, że wszystko się uda z moją wystawą w Amsterdamie. Chcę się dalej rozwijać. No i mam kłopot z określeniem miejsca, gdzie jest mój dom? W Poznaniu, w Holandii? W Bydgoszczy? Nie wiem. Jadę do domu, ale dokąd? Z drugiej strony nie jestem związana emocjonalnie z żadnym miejscem, a to otwiera każdą inną drogę. Nie będę czuła żalu w sercu, chociaż - szczerze - trochę mi żal, ale mam czas na poszukiwanie swojego miejsca na ziemi. Kiedy, jak nie teraz pojeździć i poszaleć?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska