Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory władz na UMK. Prof. Tretyn: Zmiany są tu niezbędne

Rozmawiała Kamila Mróz
-  Chcę podzielić się swoim doświadczeniem.
- Chcę podzielić się swoim doświadczeniem. Lech Kamiński
Rozmowa z prof. Andrzejem Tretynem, prorektorem ds. badań naukowych i współpracy z zagranicą UMK w Toruniu.

- Do tej pory, jako prorektor, współpracował pan z rektorem prof. Andrzejem Radzimińskim. Teraz będzie pan jego kontrkandydatem w najbliższych wyborach. Dlaczego to właśnie pan powinien zarządzać UMK?
- Od kilkunastu lat pełniłem różne funkcje w uczelni, od dyrektora instytutu, poprzez dziekana wydziału (dwukrotnie) i prorektora (dwie kadencje). W tym czasie zdobyłem dużą wiedzę i doświadczenie, którym mogę się teraz podzielić. Jednak decyzję o kandydowaniu podjąłem, patrząc na to, co może zaoferować UMK obecny jej rektor i ja. Druga kadencja obecnego rektora, po wymianie trzech prorektorów, nie gwarantowałaby niezbędnych zmian w zarządzaniu uczelnią, które ja chciałbym wprowadzić. Dlatego też, szanując dorobek poprzedników, zdecydowanie stawiam na zmiany w interesie studentów wszystkich trybów studiów i pracowników.

Przeczytaj także: Wybory władz na UMK. Rektor: potrafię zarządzać uniwersytetem
- Jeśli zostanie pan rektorem, to stanowiska prorektorów zamierza pan powierzyć Danucie Dziawgo i Beacie Przyborowskiej. Dlaczego stawia pan akurat na te panie profesor?
- Obydwie panie są uznanymi autorytetami w swoich dyscyplinach badawczych, utalentowanymi organizatorkami. Nie wątpię też, że ze względu na ich młody wiek będą wnosiły dużo zapału do prac kolegium rektorskiego - o ile wygram wybory. Warto również dodać, że w ostatnim czasie ujawniłem nazwiska dwóch innych osób, które wyraziły chęć współpracy - prof. dr hab. Włodzisława Ducha (kognitywisty) i prof. art. mal. Piotra Klugowskiego. Pierwszy, naukowiec światowego formatu, po wygranych wyborach, obejmie stanowisko, które ja obecnie piastuję. Uznany malarz, a jednocześnie naukowiec, prof. Klugowski, ma odpowiadać za promocję UMK.

- Jak ocenia pan obecną kondycję naszego uniwersytetu?
- Ogólnie jest na minusie, ale nie grozi mu katastrofa finansowa, jaka wisiała nad uniwersytetem pod koniec ubiegłego roku, kiedy to Ministerstwo Finansów nie przekazało nam kilkunastu milionów złotych dofinansowania na pokrycie części kosztów budowy Collegium Humanisticum. Mamy duże odpisy na amortyzację i z tego pokrywamy niedobory finansowe. Ale taka sytuacja nie może się przeciągać. Potrzebne są skuteczne działania, które chcemy wprowadzić od nowej kadencji. Podkreślam przy tym konieczność podniesienia płac pracowników. Praca na uczelni musi być także wyróżnieniem finansowym. Mając na uwadze działania własne i ministerstwa, płace wzrosłyby o 30 proc.

- Co przede wszystkim należałoby zmienić na UMK?
- To jest temat na osobną rozmowę, po pierwszym marca, kiedy już oficjalnie zostanę zarejestrowany jako kandydat ubiegający się o najwyższe stanowisko w UMK, uczelni z którą związany jestem od ponad 30 lat. Nie zawsze mogłem skutecznie działać. Stanowisko rektora dawałoby mi taką możliwość. Mamy własne - bardzo dobre - propozycje, ale w ostatnich dniach otrzymujemy także bardzo dużo pozytywnych, inspirujących sugestii od pracowników i sympatyków. Dostrzegam wśród społeczności akademickiej silną nadzieję lepszego jutra. To mi dodaje sił.

Wiadomości - Toruń

- Jaka byłaby pierwsza istotna pana decyzja?
- Od wyborów do zmian władz UMK, na różnych szczeblach, upłynie prawie pół roku. Proszę o to pytać na początku września. Wiem jedno, moje życie codzienne zasadniczo nie zmieni się. 1 września, jeżeli wygram wybory, jak zwykle po śniadaniu, odwiozę dzieci do szkoły, a sam udam się do rektoratu, na pierwsze zebranie kolegium. Wraz ze studentami i pracownikami: naukowymi, administracyjnymi i technicznymi zaczniemy zmieniać naszą uczelnię. Na UMK ciąży bowiem odpowiedzialność za studentów i pracowników wraz z ich rodzinami.

- Eksperci straszą zamykaniem szkół wyższych. Oczywiście UMK to nie grozi, ale niż demograficzny powoduje, że studentów jest mniej, zwłaszcza zaocznych i studiów podyplomowych. Jaki jest Pana pomysł na dobre funkcjonowanie, także finansowe, uczelni w najbliższych latach, a jednocześnie podniesienie jakości kształcenia? Tym bardziej, że wiąże się to też z zatrzymaniem lub pozyskiwaniem naprawdę znakomitych wykładowców, dla których zapewne istotnym argumentem będą dobre pieniądze. Czy UMK stać na nich?
- Uniwersytet nie ma problemów z naborem na studia stacjonarne, wręcz przeciwnie obecnie obowiązujące przepisy mogą zasadniczo nas ograniczać. Możemy być w takiej sytuacji, że chcąc powoływać nowe kierunki studiów będziemy zmuszeni wygaszać te cieszące się mniejszym powodzeniem. Inaczej wygląda sytuacja na studiach niestacjonarnych i podyplomowych. Tu trzeba śmiałych, powiązanych z potrzebami rynkowymi, kroków. Musimy być bardziej elastyczni, bardziej wybiegający w przyszłość. Mamy doskonałych wykładowców, ale trzeba również rozglądać się za specjalistami. W kilku przypadkach rozważamy możliwość testowania tworzenia zespołów naukowo-dydaktycznych złożonych z teoretyków i praktyków, jednak pod kierunkiem naszych pracowników. Jestem przekonany, że cała społeczność akademicka wykorzysta realną szansę na pozytywne zmiany.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska