Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele są załamani reformami

Adam Willma [email protected]
Matura też się zmieni. Jak - to się jednak dopiero okaże, chyba, że coś lub ktoś przedstawi inną koncepcję. Jak zwykle
Matura też się zmieni. Jak - to się jednak dopiero okaże, chyba, że coś lub ktoś przedstawi inną koncepcję. Jak zwykle Andrzej Muszyński
- To rewolucja, o której dowiadujemy się jak zwykle w ostatniej chwili - załamują ręce dyrektorzy liceów i techników, na których spada ciężar wprowadzania reformy. Do czego ta rewolucja doprowadzi?

Nowa minister zdecydowała się kontynuować reformy swojej poprzedniczki, Katarzyny Hall i 20 stycznia podpisała rozporządzenie w sprawie ramowych planów nauczania w szkołach publicznych. To ciąg dalszy wprowadzania nowej podstawy programowej dla szkół z 2008 roku.

Chaos, jak z sześciolatkami

Dr Michał Kaczmarczyk z Fundacji Rozwoju Edukacji i Szkolnictwa wyższego jest zdumiony trybem, w jakim MEN wprowadza zmiany do liceów. - Jesteśmy jedną z największych organizacji zajmujących się edukacją, ale nikt nie zwrócił się do nas o konsultację. W efekcie mamy powtórkę ze sprawy sześciolatków - szkoły nie są przygotowane na takie zmiany.

Ministerstwo broni się, twierdząc że podstawy programowe znane są od 2008 roku. Rzecznik MEN Grzegorz Żurawski podkreśla, że nad zmianą pracowało 100 ekspertów, a dla nauczycieli zorganizowano konferencje w każdym województwie.

Widać - za mało, bo - według sondażu przeprowadzonego przez "Głos Nauczycielski" aż 75 proc. nauczycieli spodziewa się problemów z nową ramówką.

Warto przeczytać też Samobójstwo uniwersytetu: Im mniej osiągnięć naukowych mają uczelnie, tym większe wznoszą obiekty

Nie dość, że zmianom w liceach i technikach nie towarzyszy kampania informacyjna, to nawet wydobycie informacji z MEN nie jest proste. Na moją prośbę o szczegóły zmian biuro prasowe odpowiedziało po trzech dniach, przysyłając linki do... wzmianek prasowych i blogów.

Zaskoczony jest również prof. Zbigniew Kwieciński, prezes Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego: - Nie mam wystarczającej wiedzy, żeby komentować te zmiany, poza tym, że w systemie edukacji panuje chaos, a niekompetentne, ale partyjne nauczycielki, forsują nieprzemyślane pomysły i wdrażają je wbrew ustrojowej zasadzie pomocniczości (jak najmniej rządu centralnego, jak najwięcej autonomii w regionach i środowiskach lokalnych).

Prof. Kwieciński nie przebiera w słowach: - Zabieranie godzin historii, geografii i innych dyscyplin podstawowych, niezbędnych dla wykształconego człowieka to projekt głupszego społeczeństwa, które nie będzie rozumiało skąd się wzięło i gdzie jest.

Fizykom dziękujemy

Okrojony program historii w podstawowym wymiarze wzbudził największe wrzenie: - z dotychczasowych 150 godzin "uczniom - ścisłowcom" w liceum pozostanie 60.

Dariusz Bąkowski, nauczyciel historii, autor kilku podręczników, jest zdruzgotany: - W obecnym gabinecie historyków nie brakuje, a więc ludzie podejmujący te decyzje zapewne są świadomi konsekwencji. A te są takie, że im niższa świadomość historyczna, tym łatwiej ludźmi manipulować! Jeśli nowe pomysły mają nasuwać jakieś skojarzenia, to głownie z tzw. nową szkołą radziecką - reformą edukacji z lat 20., którą wówczas fascynowała się cała Europa. Tyle że sam Związek Radziecki szybko wycofał się z tego pomysłu, a w latach 30. Stalin kazał rozstrzelać większość z jej twórców.
Ale - chociaż historia w podstawowym zakresie została okrojona - to jednak historycy mogą spać spokojnie: - Uczniowie, którzy wybiorą profil humanistyczny, otrzymają dużą dawkę lekcji z historii - precyzuje Beata Wróblewska z włocławskiego Centrum Doskonalenia i Edukacji. - Na pewno nie zabraknie pracy dla nauczycieli języków obcych, więcej będzie też matematyki. Problem mogą mieć natomiast fizycy, chemicy.

A to dlatego, że swobodny rozwój zainteresowań ucznia, który stoi u założeń nowego programu, spowoduje zapewne eksplozję humanistyki. W sytuacji, gdy 80 proc. absolwentów gimnazjów kontynuuje dziś naukę w szkołach średnich, poziom automatycznie się obniża. Uczniowie częściej więc wybierają te przedmioty, które uważają za łatwiejsze... głównie historię. Do najmniej pożądanych należą fizyka i chemia. Dlatego nauczycieli tych przedmiotów w pierwszej kolejności dotkną zwolnienia. Dyrektorzy szkół pytani przez "Głos Nauczycielski" wyliczali, że prace straci w ich szkołach od 2 do 4 nauczycieli.

Reforma uderzy w mobilność

To nie jedyny problem - uzbieranie pełnego pensum może oznaczać konieczność pracy w trzech szkołach.

- Jak w tej sytuacji będzie z uczestnictwem nauczycieli w radach pedagogicznych? Jak im powierzyć wychowawstwo? - zastanawia się Piotr Siwka, wicedyrektor Zespołu Szkół Elektronicznych w Bydgoszczy (4. miejsce ogólnopolskim rankingu techników).

Choć ministerstwo uspokaja, że profile nauczania będą uzależnione od możliwości szkoły, to jednak trudno się spodziewać, żeby dyrektorzy podjęli walkę z wiatrakami. Tym bardziej w czasie niżu demograficznego, w którym szkoły będą zaciekle walczyć o każdego ucznia.

O ile w dużych miastach z wyborem przedmiotów rozszerzonych nie powinno być problemów, to mniejsze ośrodkach - owszem. W małomiasteczkowym liceum może nie zebrać się np. odpowiednio duża grupa do utworzenia rozszerzonych zajęć z fizyki.

Wiesław Włodarski, prezes Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich zwraca uwagę na inny problem: - Ta podstawa programowa bardzo poważnie uderzy w mobilność społeczeństwa. Już dziś, ze względu na różnice programowe, trudno przenieść dziecko z jednego liceum do drugiego. Teraz - w sytuacji, gdy każda szkoła będzie miała elastyczność w układaniu siatki godzin, będzie to jeszcze trudniejsze. A jeśli w ramach programu rozszerzonego uczeń z Warszawy wybierze np. historię muzyki, to jaką ma szansę kontynuować naukę w mniejszym mieście?

Przez reformę nauczyciele stracą pracę?

Krok w dobrym kierunku

Ale czy uczeń w pierwszej klasie liceum jest w stanie zadecydować o swojej przyszłości?
- Tacy uczniowie się zdarzają, ale należą do wyjątków - podkreśla Dariusz Bąkowski. - Większość kierować się będzie w wyborze tym, co wybrali kumple albo tym co łatwiej zaliczyć.

Wiesław Włodarski zgadza się z tą opinią: - Wielu uczniów odkrywa swoją pasję dopiero w liceum.
Nie wszyscy jednak widzą sprawy tak czarno. Według Adama Makowskiego, wicedyrektora Liceum Akademickiego w Toruniu (najlepszy polski ogólniak wg "Perspektyw") reforma jest krokiem w dobrą stronę: - Można oczywiście narzekać, że takie zmiany wprowadza się już po domknięciu budżetów, ale warto zwrócić uwagę, że więcej będzie na przykład matematyki. Nauki ścisłe i przyrodnicze ucierpią, ale dotyczy to słabszych liceów.

- Cóż, wąskie specjalizacje stały się rzeczywistością i również w edukacji nie da się temu zapobiec - bije się z myślami Wiesław Włodarski, na co dzień dyrektor Liceum Ruy Barbosy w Warszawie. - Nie umiem powiedzieć, czy jestem za, czy przeciw tej reformie. Pamiętam jak 25 lat temu, widząc męki humanistów, byłem zwolennikiem zniesienia obowiązkowej matury z matematyki. Dziś jednak widzę, że przyniosło to negatywne skutki. Jakie przyniesie nowa reforma? Tego po prostu nie sposób dziś przewidzieć. System anglosaski, na którym wzorowała się pani minister, ma swoje plusy, bo kształci lepiej wyspecjalizowaną kadrę. Ma jednak i minusy. Słyszałem o badaniu porównawczym polskich i brytyjskich pracowników. W sytuacjach nietypowych Polacy radzili sobie lepiej, potrafiąc znaleźć wyjście z sytuacji. Z czego to wynika? W moim przekonaniu również z tego, że wynieśli ze szkoły szerszą wiedzę. Szczerze mówiąc, mam wrażenie, że chodzi raczej o oszczędności niż o młodzież.

Program i chęć szczera

Prof. Włodzisław Duch, fizyk, który dzieli swój czas pomiędzy studentami UMK i Uniwersytetu Technologicznego Nanyang w Singapurze uważa, że program to nie wszystko. Ważniejszy jest stosunek do edukacji: - Jeśli rozbudzi się w dziecku chęć do nauki, douczy się samo. Teraz tylko udajemy, że dzieci się uczą, wyliczając ile mają lekcji. Nie spodziewam się katastrofy. Obawiam się jedynie, że bez odpowiedniej informacji i zachęty skończy się na wybieraniu jak najłatwiejszej drogi, aż w końcu zabraknie ludzi, którzy potrafią podtrzymać cywilizację, coś wymyślić, zrozumieć, zaplanować, zorganizować. Bez badań empirycznych niczego się nie dowiemy.

Takie badania będzie można przeprowadzić w 2015 roku, kiedy szkoły opuści pierwszy rocznik nowych licealistów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska