Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byłem "moherem", czyli jak nasz dziennikarz szukał o. Rydzyka

Paweł Skraba
To było najbardziej emocjonujące wydarzenie minionego roku. Albo nawet całego mojego życia. Byłem "moherem"!

Dobre zdjęcie o. Rydzyka to marzenie wielu fotoreporterów i wydawców gazet. To było zadanie związane z 20. rocznicą urodzin Radia Maryja w Toruniu.

Urodziny Radia Maryja. "Alleluja i do przodu! Już 20 lat" [wideo]

Taka misja wymaga przygotowania. Zacząłem odpowiednio wcześniej - przez dwa tygodnie, dzień w dzień, podczas jazdy samochodem, podczas jedzenia śniadania, a nawet pod prysznicem - wszędzie towarzyszyło mi Radio Maryja. Dzwoniłem do radiowego studia, pytałem o możliwość zdobycia wejściówki na uroczystości upamiętniające 20. rocznicę powstania rozgłośni. Bezskutecznie.

Miałem jednak plan numer dwa. Przedstawiając się jako student dziennikarstwa, wydawca szkolnej gazetki katolickiej, współpracownik katolickiego czasopisma pisałem maile z prośbą o akredytację - wszystkie odpowiedzi były negatywne. - To niemożliwe. Od lat nikomu się nie udało. Dostaniesz po uszach i nie zrobisz żadnego zdjęcia - tłumaczyli fotoreporterzy od lat pracujący w Toruniu. - Naiwny jesteś - słyszałem od wszystkich.

***

W sobotę rano podjąłem ostateczną decyzję. Wyjąłem z szafy najmniej rzucające się w oczy ubrania, zdemontowałem z aparatu wszystkie profesjonalne akcesoria, zapakowałem się w skromny plecak i ruszyłem.

Cel numer jeden - drzwi otwarte w Wyższej Szkole Medialnej.

Sznur autokarów zasłania główne wejście. Szkoła robi imponujące wrażenie. Próbuję wtopić się w tłum, ale okazuje się to nierealne - średnia wieku zwiedzających to grubo ponad 60 lat.

Po szkole oprowadza mnie Adam, student drugiego roku. - Fajnie tu. Ciekawe zajęcia, rodzinna atmosfera i warunki - mówi dumnie. Rzeczywiście - najnowsze komputery, telewizory plazmowe, tablice elektroniczne, bufet przypominający restaurację.
- Cały dzień mamy wypełniony. Modlitwa, śniadanie, zajęcia, zajęcia dodatkowe i jest praktycznie wieczór. Nawet dobrze, że mieszkamy daleko od miasta. Dzięki temu nie ciągnie nas do imprez i innych pokus. W naszych akademikach nie ma takich ekscesów jak na UMK! - Adam pokazuje swój pokój w akademiku. Przestronny, aż błyszczy z czystości. Nowiutkie meble, telewizor i prysznic z hydromasażem!
- To wszystko od ojca Rydzyka? - pytam.
- To od naszej wspólnoty, od darczyńców! Ojciec Rydzyk nie jest ani szefem ani osobą medialną. On wcale nie robi reklamy swoją osobą ani Szkole, ani Radiu - powtarza wyuczone formułki.

Wycieczkę kończymy przy tablicy ze zdjęciami ofiar tragedii smoleńskiej. Nieśmiało wyciągam aparat. - Zrobię kilka zdjęć na pamiątkę. Rodzice prosili - mówię Adamowi.

Uff! Cel pierwszy zrealizowany.

Komentarz w samo południe: Ksiądz Natanek potępiony przez biskupów. Co z księdzem Rydzykiem?

***

Teraz czas na kościół św. Józefa, w którym za kilka godzin odbędzie się uroczysta msza. Tam podobno można zdobyć naklejkę z logiem rozgłośni. Liczę, że dzięki niej będzie łatwiej wtopić się w tłum. Zaglądam do namiotów.
Na wprost stoiska z ulotkami, książkami polecanymi przez Radio Maryja, z archiwalnymi numerami miesięcznika "W naszej rodzinie" - jest też stanowisko z telefonią komórkową "W naszej rodzinie". Z ciekawością sięgam po ulotkę - "Darmowe połączenie z Radiem Maryja i studiem telewizji TRWAM" - czytam w środku. Zachęcające. Jest też wielki boks z dekoderami telewizji Trwam. Na podpisanie umowy czeka kilkaset osób.

***

Kawałek dalej - zbiórka datków.

Starsza pani drżącą ręką wyciąga z torebki kopertę. - 3 tysiące dla ojca dyrektora - mówi, wręczając kopertę.
- Ile?! - prawie krzyknąłem.

Kobieta przyjmująca wpłaty ostentacyjnie wyciąga pieniądze z koperty, by je przeliczyć.
- Od kogo ?- pyta.
- A nie mogę pozostać anonimowa? - dopytuje darczyńca.
- Nie. Kobieta zapisuje dane starszej pani obok kwoty. Zbiórka trwa zaledwie od dwóch godzin a na liście jest już kilkaset nazwisk. W podobnej kolejce do pozostałych trzech stanowisk czeka łącznie ok. 30 osób. Co chwilę dochodzą nowe.

Wreszcie widzę stolik z upragnionymi naklejkami. Siostra wita mnie słowami: - Naklejki? Są za darmo. Proszę. Ale datek na radio mogę przyjąć. Albo kawaler może na kościół? - To ja w kościele wrzucę - z radością przyklejam dużą naklejkę na szalu. "Teraz wyglądam jak oni" myślę sobie.

Po drodze spotykam wielu ludzi. Mam wrażenie, że wszyscy mierzą mnie wzrokiem. W końcu jestem najmłodszy. Patrzą na mnie, potem na naklejkę i uśmiechają się. Niektórzy nawet pozwalają zrobić sobie zdjęcie. - Dobrze, że przybywa młodych w naszej wspólnocie - podchodzi do mnie starsza pani z krzyżem na którym widnieje napis "Brońcie krzyża od gór do Bałtyku".

***

W okolice kościoła wrócę jeszcze za kilka godzin. Pod warunkiem, że uda mi się dostać na mszę. Teraz czas na siedzibę radia. W końcu to najważniejsza część imperium i duża szansa na spotkanie Ojca, dla którego wszyscy tutaj przyjechali (14 tys. osób!).

Budynek radia jest ogrodzony. Brama lekko uchylona, a przy niej dwóch starszych panów w odblaskowych kamizelkach, którzy niczym selekcjonerzy w ekskluzywnych dyskotekach, decydują, kto może wejść na teren rozgłośni.

Tłum reporterów telewizyjnych, fotoreporterzy i dziennikarze. Modlę się, żeby nikt nie powiedział mi "cześć". Szybko podłączam się do pielgrzymki z Mielca i udaje mi się wejść. Naklejka i smycz zrobiły swoje!

Na dziedzińcu rozgłośni ojca Tadeusza Rydzyka, obok pomnika Jana Pawła II, Kapela znad Baryczy gra najnowszą piosenkę, specjalnie przygotowaną na 20. urodziny. Starsze panie kołyszą się w rytm muzyki. W uniesionych nad głowami dłoniach falują różańce. Przyłączam się do rozbawionej grupki. Przy okazji pstrykam parę zdjęć i razem z pielgrzymką z Mielca wchodzę do siedziby radia. - Niestety ojca Rydzyka już tutaj nie będzie. Spóźnił się pan dobre pół godziny - słyszę od pani z recepcji.

***

(fot. Paweł Skraba)

Przede mną ostatni, najtrudniejszy etap misji - zdjęcia Tadeusza Rydzyka podczas mszy dziękczynnej. Do kościoła przy Świętego Józefa przyjeżdżam 3 godziny wcześniej, żeby zająć dobre miejsce. Jest 12.55, zaraz zacznie się różaniec. - W kościele nie ma już miejsc, proszę przejść do namiotu! - woła ktoś z organizatorów do tłumu zgromadzonego przed świątynią. "Wszystko stracone!" - myślę i przeklinam w duchu. Wracam do samochodu zaparkowanego 2 km dalej. Już jechałem do domu, kiedy do głowy przyszedł mi jeszcze jeden pomysł.

Po 20 minutach okłamywania ochroniarza w żywe oczy (- Moja babcia od kilku godzin siedzi już w kościele i zapomniała leków, mam je tu dla niej, proszę mnie wpuścić!) dostaję się do świątyni od strony zakrystii. Kręte schody i jestem na kościelnym balkonie. Jakieś 20 metrów od samego Ojca Dyrektora. Msza już trwa. Patrzę na kilkanaście wielkich transparentów i tysiące głów. Szukam miejsca, z którego mógłbym zrobić zdjęcia. Przecisnąć się jednak nie da.

- Młody człowieku, nie widzisz, że tu nie da się przejść?! Siedź w miejscu i pomódl się o zdrowie dla ojca Rydzyka! - sztorcuje mnie starsza pani.

Nie daję za wygraną. Cały czas jednak nie jestem w dobrym miejscu: albo przeszkadzają mi filary, albo wierni nie chcą mnie przepuścić.

Wreszcie dochodzę do miejsca, z którego widać ołtarz. Jest jednak za daleko. Mam niewielki, amatorski obiektyw. Poddaję się.

Znowu przepycham się i wychodzę. Mam dość. W duchu przeklinam wszystko: tych ludzi i ich transparenty, które zajmują pół kościoła. I mszę, która w sumie trwała 3 godziny 50 minut.

Tłumy pielgrzymów na 20. urodzinach "Radia Maryja" [zdjęcia]

- A teraz czas na dary dla Radia Maryja, które będzie odbierał ojciec Tadeusz Rydzyk. Przedstawicieli parafii i rodzin Radia Maryja prosimy oczekiwać przed wejściem po prawej stronie świątynie - dochodzi mnie głos z wnętrza kościoła. W tył zwrot! Przepycham się przez kolejkę ludzi trzymających kosze owoców, koperty z pieniędzmi, rzeźby, kwiaty, tort.

Tłumaczę: - Muszę zrobić zdjęcie mojej parafii z Nowego Sącza. Zdjęcie będzie pamiątką dla księdza proboszcza!

Jestem w kościele. Wszyscy, włącznie z ochroniarzami patrzą na wiernych przynoszących dary. Wykorzystuję więc moment, przekraczam barierkę i jestem w strefie VIP. Przyklękam za filarem. Obok siedzą Ziobro, Kurski, Macierewicz. Serce strasznie mi bije.

Cholera! Przez gwałtowną zmianę otoczenia obiektyw zaparował! Mam poczucie, że z każdą sekundą tracę szansę na zrobienie upragnionego zdjęcia. Nerwowo wycieram soczewkę. Wreszcie po 20 minutach mogę pstrykać.

"Jest, jest!" - widzę o. Rydzyka i wpadam w szał fotografowania. W pewnym momencie czuje uderzenie i krzyk: - Spieprzaj pan! 600 km tu przyjechałem i też chce go zobaczyć! Dość tych zdjęć! - niepozorny staruszek ma nienawiść w oczach. Starsza pani wtóruje: - Właśnie, a skąd pan w ogóle jesteś?! Jakie to media?!

Jestem przerażony, wszyscy obok patrzą. - Z katolickiego radia jestem. Z Radia Niepokalanów - odpowiadam cicho.

Koniec mszy. O. Rydzyk nuci piosenkę, a staruszka, która jeszcze przed chwilą widziała we mnie złe media - łapie mnie za rękę. Kołyszemy się w rytm muzyki Kapeli znad Baryczy. Drugą ręką robię zdjęcia. Zdjęcia śpiewającego o. Rydzyka!

Na karcie w aparacie mam zdjęcia, jakimi może się pochwalić zaledwie kilku fotoreporterów. I nigdy w życiu się tyle nie nakłamałem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska