Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebne są nam więzi międzyludzkie i spotkania z drugim człowiekiem. Twarzą w twarz

rozmawiała Jolanta Zielazna, [email protected]
- Mamy wiele wyzwań w późnej dorosłości
- Mamy wiele wyzwań w późnej dorosłości Jolanta Zielazna
"Lepiej krócej płonąć niż dłużej kopcić" - to życiowe motto prof. Romana Ossowskiego, psychologa. Namawia seniorów do aktywności i zaanagażowania na rzecz drugiego człowieka.

Prof. Roman Ossowski

Prof. Roman Ossowski

Prof. dr hab. n. humanistycznych Roman Ossowski jest specjalistą psychologii rehabilitacyjnej, kierownikiem Katedry Społecznej Psychologii Zdrowia, Rehabilitacji i Zarządzania na Wydziale Psychologii UKW oraz kierownikiem Katedy i Zakładu Psychologii Klinicznej w Collegium Medicum UMK.

- Starsi często mówią, że przed nimi nie ma już żadnych wyzwań. Muszą tylko dotrwać do śmierci.
- Podczas wykładów z psychologii rozwojowej zwracam uwagę, że najbardziej intensywny okres rozwoju człowieka przypada na wczesne dzieciństwo oraz późną dorosłość.

- Jaki czas pan tak pięknie określa "późną dorosłością"?
- Późna dorosłość to okres, który u różnych osób różnie się zaczyna. Do 30 roku życia wiek biologiczny i wiek życia idą z sobą w parze. Potem zaczyna się rozwarstwienie, bo wiek życia zależy od tego, jak żyjemy. Styl życia może nas odmładzać, ale też powodować, że szybką ścieżką schodzimy w dół, degenerujemy się nie tylko pod względem biologicznym, ale również psychicznym i w relacjach z innymi ludźmi.

- Czyli na to, jacy będziemy w późnej dorosłości, pracujemy...
- Oczywiście! Pracujemy na to całe życie! I zależnie od tego możemy mieć starość ze zgryzotą, bądź mądrą, pogodną starość.

- Kiedy zapracujemy sobie na starość ze zgryzotą?
- Wtedy, kiedy człowiek nie ma dokonań życiowych. Albo ma, ale często nie potrafi ich u siebie zauważyć, bo chętnie widzimy swoje porażki. Pod tym względem jesteśmy niepełnosprawni.

- Mówiąc "my" myśli pan o ludziach starszych, czy o Polakach w ogóle?
- Mówię zwłaszcza o Polakach, którzy kochają smutek, obchodzą uroczystości związane z przegranymi powstaniami, a zwycięstwa - dezawuują. Nie cenimy Lecha Wałęsy, mówimy, że jest Bolkiem, mimo że w świecie uznawany jest za wielkiego bohatera. Mieliśmy Józefa Piłsudskiego, który w 1920 roku w walce z bolszewikami dokonał ogromnego wyczynu wojennego, ale żeby mu odebrać cześć mówimy, że to "cud nad Wisłą". Chętnie mówimy o swoich chorobach, a nie o zdrowiu. Mówimy: dzień jest szary, mimo że świeci słońce. Dlatego starość najpierw powstaje w głowie, w umyśle i rozprzestrzenia się na całe ciało. To nie tak, że człowiek jest stary z natury rzeczy.

- Powiedział pan na początku, że późna dorosłość to okres wielkiego rozwoju.
- Psychologia rozwoju człowieka mówi, że rozwój to postęp. Stajemy przed wyzwaniami i potrafimy im sprostać. Proszę zwrócić uwagę, ile jest wyzwań w okresie późnej dorosłości.

- Na przykład, jakie?
- Pierwsze: wdowieństwo. Czy nauczę się żyć sam/sama, czy polegnę? Dalej: choroba i niepełnosprawność. Czy nauczę się z tym żyć? Również zespół "opuszczonego gniazda", gdy dzieci odchodzą z domu, zakładają swoje rodziny. Czy w tych nowych sytuacjach potrafię żyć i realizować cele, czy się wycofuję z życia?

- Wracamy do punktu wyjścia. Wiele osób starszych nie widzi, że to są wyzwania, które trzeba podjąć. Biernie godzą się z tym, co ich spotyka z góry zakładając, że już nic nie są w stanie zmienić.
- Wtedy mogę powiedzieć tylko jedno - jesteście w stanie preterminalnym, czyli schyłkowym swojego życia. Postępujecie niedobrze! Ten stan to problem hospicjów, a nie osób, o których rozmawiamy! A nawet w okresie terminalnym, w hospicjum człowiek ma wiele wyzwań życiowych. Powinien zdecydować, komu co przekazać, komu co powiedzieć, kogo przeprosić, co zrobić z tym, co zostanie po nim. A nie, że po sądach ludzie się włóczą.

- W tej ostatniej sprawie wielu woli powiedzieć: to już nie będzie mój problem.
- Te jest kapitulacja! Niegodne umieranie! Człowiek powinien tak żyć, jakby miał przed sobą jeszcze 50 lat i jakby miał za godzinę odejść. Jedna i druga perspektywa jest bardzo ważna i realna.
- Z pana obserwacji wynika, że z którym z tych problemów najtrudniej się zmierzyć i sobie poradzić?
- Najtrudniej zaangażować się w czyn. Bo czym jest życie? Życie jest aktywnością. Proszę zwrócić uwagę: jak długo człowiek żyje, musi mieć wyzwania życiowe. Gdy się budzi, musi mieć zadania dnia. 30 proc. osób, które siedzą w kolejkach do lekarza, niepotrzebnie jest w tych kolejkach! Oni po prostu wymyślają swoje choroby. Gdy nie ma zadania dnia, idzie się w kolejkę.

- Każda z tych osób bardzo by się na takie dictum obraziła. Uważa, że naprawdę jest chora.
- Nie, ona uważa, że jest najciężej chora! Ludzie w kolejkach się kłócą, kto jest bardziej chory. A z czego to wynika? Z prostej przyczyny: jak jestem chory, to mi się należy.

- Ale ze względu na wiek, ograniczoną sprawność, nie zawsze można zaangażować się w jakieś działanie.
- Zdaję sobie sprawę i nie próbuję bagatelizować niepełnosprawności, przecież moja główna specjalność to psychologia rehabilitacyjna. Trzeba jednak rozróżnić dwie sprawy. Jedna to nasza postawa wobec niepełnosprawnych: ostracyzm albo nadmierna pomoc. A nadmierna pomoc to nic innego, jak przemoc. Druga kwestia to zachowanie samej osoby niepełnosprawnej. U nas kultywujemy postawę "pomóżcie mi", "wiele mi się należy". Tak, bardzo wiele się należy, przede wszystkim godność się należy. Ale żeby mieć godne życie, ja, niepełnosprawny, muszę dać wszystko, co mogę. Ja też muszę wnieść wkład. Inaczej nie ma relacji międzyludzkich. Ten, kto tylko oczekuje, ma postawę roszczeniową, bez osobistego zaangażowania w czyn, nie może być otoczony przyjaźnią. Może być otoczony jedynie miłosierdziem. Miłosierdzie nie jest dobrym uczuciem.

- Czasami jest pożądane.
- Jest pożądane, ale jakie miłosierdzie? Nie to wynikające ze współczucia, że ta osoba cierpi. Nie o to chodzi. Chodzi o obdarowywanie człowieka szansami. To jest miłosierdzie właściwe. Zgodnie z przysłowiem: dam ci rybę, to dziś jesteś syty. Dam ci wędkę i nauczę cię łowić ryby, to będziesz syty przez całe życie.

Proszę zobaczyć, mam tu słowa Jana Pawła II: "Mówię do Was: wstań, nie skupiaj się na słabościach, wątpliwościach. Wyprostuj się, wstań i idź." To każdemu trzeba powiedzieć.

- Często pan sięga do takich pokrzepiających myśli?
- Nie chwaląc się, wiele osób mówi, że we mnie jest bardzo dużo pozytywnej energii. Moją zasadą życiową jest "Lepiej krócej płonąć niż dłużej kopcić". Co chcę przez to wyrazić? Że życie musi być w pełni zaangażowane, bo istota życia polega na zaangażowaniu. Gdy człowiek styka się z trudnymi problemami, powinien powiedzieć sobie, że jest to wyzwanie. Nie miauczę, nie użalam się nad moim losem, tylko pytam: co w tej sytuacji mogę zrobić? Gdy podsumowuję przebyty dzień widzę, że mam pewne dokonania, powód do radości, ale są i porażki. Trudno! Podniosę się i pójdę dalej.

- Piękne zdanie papieża, piękna zasada, ale wiem, że wiele osób przeczyta ten fragment i wzruszy ramionami: Gadanie! Jak mam coś zrobić, jeśli się z domu nie ruszam?! Bo mieszkanie na trzecim piętrze bez windy stało się klatką.
- Te osoby podjęły decyzję. One muszą w siebie uwierzyć. Jak nie ma wiary w siebie - nikt nie pomoże, tyle mogę powiedzieć. Mam wiele kontaktów z osobami, które były "spisane na straty", Ale wybiły się na niezależność od innych w swoim osobistym działaniu. Tam, gdzie człowiek słabnie, żeby ten proces opóźnić, musi wiele rzeczy wykonywać sam, z większym trudem, wysiłkiem. Bo inaczej szybko traci sprawność. Poza tym jest wolontariat. Naszemu księdzu biskupowi powiedziałem, że gdybym był duchownym w parafii, to w czasie odwiedzin kolędowych podpowiedziałbym starszym osobom, które mają problemy z dotarciem do kościoła - może sąsiadka zaprowadzi? A pani ją potem zaprosi na kawę. Więzi są nam potrzebne międzyludzkie! Człowiek jest nam potrzebny! Trzeba się spotykać twarzą w twarz, tak, jak teraz z panią się spotykam.

- Znam 80-latkę, która idąc do kościoła wstępuje po swoją 90-letnią przyjaciółkę.
- I proszę! Drugi człowiek twarzą w twarz. Wracając do poprzedniego wątku: są inne mądrości i walory człowieka w wieku podeszłym. Choć tak naprawdę, wiek nie odgrywa pierwszorzędnej roli. Styl życia jest ważny. Może 60-latek przypominać 85-letniego dziadka, ale może przypominać osobę, która ma 35 lat! Nauczmy się też dostrzegać swoje sukcesy! Czasami mówię swoim pacjentom: Proszę na 100 stronach napisać, jakie dobro pana/panią spotkało w życiu, a na 50 stronach - jakich krzywd pan/pani doznała. I co? Wszyscy woleliby odwrotnie! Czasami nie potrafimy jednego zdania sklecić o tym, co spotkało nas dobrego! Człowiek musi być uwikłany w czyn. Mojemu koledze, gdy odchodził na emeryturę, składałem życzenia. Powiedziałem: życzę tobie, żebyś umarł w butach. Czego mojemu koledze życzyłem? Nie spokojnej emerytury, ponieważ to jest stan preterminalny, ale zaangażowania w czyn.
Inaczej mówiąc: wyznacz sobie zadania do wykonania i nimi się zajmij. Wtedy twoje życie ma sens.

- Nowy rok to często taki czas, kiedy postanawiamy, że coś zmienimy. Może warto jeszcze raz sobie powiedzieć, z czym nam źle na co dzień i spróbować to zmienić?
- Gdybym miał złożyć życzenia, to życzyłbym refleksji nad przeżytym rokiem, ale żeby był to bilans z nadzieją. Jednocześnie początek roku musi być kreowaniem nowych planów, dotyczących zaangażowania na rzecz drugiego człowieka, ale i siebie. A wówczas takie osoby naprawdę dobrze pożyją.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska