Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seniorka w sieci - radzi sobie doskonale

Jolanta Zielazna, [email protected]
Komputer poznała na emeryturze. Zaczynała od nauczenia się pisania na klawiaturze. Dziś pisze blogi, tworzy strony i ciągle jej nie dość.

Zawodowo zażegnana

Teraz męczy ją piosenka "Wracali chłopcy z Berlina". Przeczesuje internet, żeby znaleźć wykonawcę oraz film, w którym ją wykorzystano.

Jedną ze scen tego filmu kręcono na nieistniejącym już moście w Miłkowicach. To rodzinna wieś Haliny Studzińskiej.

Przeczytaj także:Uniwersytet trzeciego wieku na wsi?! W Bądkowie go mają!

Na swojej stronie Studzińska napisała o sobie m.in.: "emerytka z racji wieku, zawodowo zażegnana, strudzona, ale zadowolona (...) wirtualnie zakotwiczona YouTube bej senior.pl" Głowne jej motto brzmi: "Pamiętaj, ze każdy wiek przynosi nowe możliwości. Daj z siebie wszystko - inaczej oszukujesz samego siebie."

Do Bydgoszczy sprowadziła się trzy lata temu. Zwyczajna sąsiadka w wieżowcu, w którym mieszka. Tylko niektórzy poznali ją z trochę innej strony - ze spotkania, jakie miała w osiedlowej bibliotece. Opowiadała o swoim dzieciństwie, które zamknęła w książce "W cieniu jesionów". To było podczas Bydgoskiego Kongresu Kultury. Inni śledzą jej blogi i wiersze. Wszystko na kliknięcie w internecie.

Bo od kilku lat to wirtualna sieć stała się pierwszym miejscem, w którym pisze, tworzy, prezentuje, słowem - wyżywa się. Dopiero potem część z tego trafia do realnej rzeczywistości.

- Emerytów trzeba zachęcić, by odkryli, co im w środku drzemie - mówi Halina Studzińska. - Nie bali się nowych wyzwań. Nie uda się? To nie. Poszukam czegoś innego.
Jej nowe wyzwania poznam za chwilę. Najpierw gospodyni musi poczęstować mnie ciastem, które specjalnie upiekła. Prócz niego przynosi jeszcze jakieś złożone kartki papieru, książkę i pracę oprawioną w zielone płótno.
Chce pokazać, że emerytura może być wspaniałą okazją na robienie tego, na co wcześniej, w mocno zapracowanym życiu, nie było czasu.

Strudzona, ale zadowolona

Komputer Halina dostała w gwiazdkowym prezencie. Była już na emeryturze, zmarł jej mąż, w krótkim czasie odeszło więcej bliskich osób. - Wtedy córki wpadły na pomysł, że ja powinnam się zrealizować - opowiada. - Było podłączone co trzeba, pokazali mi, gdzie się go włącza i wyłącza. Święta minęły, one odjechały i zostałam z tym sama. To było około 10 lat temu.

Mało który emeryt jest skłonny do takich eksperymentów, ale Studzińska przed wszystkim w życiu staje jak przed wyzwaniem, które musi pokonać. Więc i tu wzięła się do pracy metodycznie. Od nauki pisania na klawiaturze. A ponieważ szybko przestała traktować sprzęt wyłącznie jako maszynę do pisania, weszła w internet i odkryła, co może tam znaleźć i zdziałać.

Do wielu rzeczy dochodziła sama, ale nie zabrakło też życzliwych osób dookoła. - Ja mam szczęście, ale inna sprawa, że jak ktoś chce, to szczęście mu sprzyja - nie ma wątpliwości. Okazała się uczennicą raz: pojętną, bo szybko chwytała w czym rzecz, dwa: ciekawą. Nie wystarczyło, że poznała, co jak się robi, musiała jeszcze wiedzieć, co komputer ma w środku.

Wirtualnie zakotwiczona

Zaczęła od ... zrobienia drzewa genealogicznego rodziny. Ambitne zadanie, jak na początkującego użytkownika komputera. Zbieranie danych trwało kilka lat, poznali się z dalszą rodziną, a efekt? Pani Halina bierze do ręki kartki, które położyła na stole, rozwija... Płachta liczy sobie ze trzy metry długości, na niej od prapradziadków z 1804 roku, wszyscy przodkowie, poszczególne gałęzie rodziny. Zdjęcia, daty, krótkie informacje.

Ale to nie wszystko. Opowieści, które udało się zebrać spisała, zrobiła notki biograficzne każdego członka rodziny i... zaczęła walczyć z Wordem. Efekt może nie do końca jest taki, jak zamierzała, ale jest.
Moja rozmówczyni sięga po kolejną przyniesioną rzecz. Oprawiony w zielone płótno tekst to rodzaj rodzinnego słownika i historii Miłkowic. Jak się wkrótce okazuje - zaczyn kolejnych pomysłów.

Wsiąkała w internet coraz bardziej. Do tego stopnia, że wyznacza sobie, ile czasu może siedzieć przy komputerze. Żeby nie oślepła i stawy jej nie zardzewiały. Trenuje je na stacjonarnym rowerze, a jak pogoda pozwala z grupą znajomych z osiedlowego klubu chodzi z kijami.

Trudno ogarnąć wszystko, co robi w internecie. Utworzyła własną stronę, pisze blogi na Onecie i Seniorze, wierszy na beju (portal dla początkujących) już nie umieszcza (choć spotkały się z życzliwymi komentarzami), filmiki na YouTube - jak najbardziej. Na niektóre jest kilkadziesiąt tysięcy wejść.

Ciągle próbuje czegoś nowego, sprawdza, na co ja stać. I podejmuje następne wydanie.

Z wierszy powstał tomik, który ukazał się w papierze "Nie dogonisz uciekającego czasu". Próżno go szukać w księgarniach. To "edycja limitowana", kilkadziesiąt egzemplarzy zaledwie, prezent od córek. I kolejna rzecz ze stosiku przyniesionego na stół przez panią Halinę na początku rozmowy. - Nie jestem poetką - mówi. - Piszę, bo mi to sprawia przyjemność. A poza tym chciałam wiedzieć, jak się czuje człowiek, który wydał tomik.
- I jak się czuje?
- Usatysfakcjonowany - uśmiecha się. - To bardzo miłe uczucie.
Ale to jeszcze nie koniec. Ze wspomnień, z ciągłych próśb wnuka "Babciu, opowiedz, jak to było, jak byłaś mała, jak mama była mała" powstała najprawdziwsza, sprzedawana w księgarniach książka "W cieniu jesionów". - Jak już to - kładzie rękę na genealogii - zaczęłam, to musiałam dalej iść - mówi.

Monografistka miejscowości M.

Teraz Studzińską pochłania co innego. Rodzinnym Miłkowicom (Wielkopolska) założyła stronę internetową. Dumna jest z kalendarium, rozpoczynającego się w XII wieku. Zbiera mozolnie informacje poutykane w różnych dokumentach.

Nic dziwnego, bo wie przecież, jak do tego się zabrać. 31 lat uczyła historii i wiedzy o społeczeństwie. - A gdzie tam! - macha ręką. - Nic nie miałam, zaczynałam od "Tek Dworzaczka". - A jak trafiłam na Mikołaja z Miłkowic, który uczestniczył w bitwie pod Grunwaldem, byłam tak szczęśliwa, jakbym bliską osobę znalazła!

I fragment filmu z piosenką "Wracali chłopcy z Berlina" bardzo chciałaby na stronei umieścić. Ale czy go w ogóle znajdzie?

Pokazuje, jak strona działa, jakie podstrony, co już poumieszczała, co jeszcze będzie. Opowiadać może długo, z pasją.

- Są ludzie, którzy uważają, że emeryci się nie przebiją. Emeryci się wszędzie przebiją, tylko muszą chcieć - uważa.

Ma dystans do siebie, chęć uczenia się i poznawania nowego, a do tego wyznaje zasadę, którą kilka razy wyraża na różne sposoby: - Na tym polega moje podejście, żeby przeszkody przełamać. Mam 70 lat, ale ja ich specjalnie nie czuję.

PS. Śródtytuły to fragmenty samoprezentacji Haliny Strudzińskiej na jej stronie internetowej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska