Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gołębie w Murucinie były zagłodzone!

Joanna Pluta
- Dbam o te gołębie jak tylko mogę - mówi gospodarz. - Ale mnie też nie zawsze wystarcza sił i pieniędzy.
- Dbam o te gołębie jak tylko mogę - mówi gospodarz. - Ale mnie też nie zawsze wystarcza sił i pieniędzy. Andrzej Muszyński
Wyniki sekcji zwłok, wykonane przez wojewódzkiego lekarza weterynarii potwierdziły - gołębie były zagłodzone. Niestety, to nie pierwszy taki przypadek gospodarstwie.

Przypomnijmy, przed miesiącem otrzymaliśmy pierwszy sygnał o tym, że na terenie hodowli gołębi w Murucinie masowo padają zwierzęta. Jeszcze tego samego dnia na miejsce pojechała Irena Janowska, prezes bydgoskiego Towarzystwa Pomocy Zwierzętom "Animals".

Psy i gołębie zagłodzone na śmierć. Kto winny? [wideo]

- Wygląda to strasznie, aż trudno mi o tym opowiadać - informowała na bieżąco. - Nie żyje 25 zwierząt. Prawdopodobnie umarły z głodu.
Teraz już wiemy na pewno, że taka właśnie była przyczyna śmierci 24 ptaków i psa.

Posesja w Murucinie, na której prowadzona jest hodowla gołębi, należała przez lata do pana Daniela Danielewskiego i jego konkubiny. Gdy przed dwoma laty kobieta wyjechała z kraju, w gospodarstwie zaczęły się dziać dziwne rzeczy.- Oficjalnie wyprowadziła się 2 sierpnia tego roku - opowiadał nam Danielewski. - Ale już dwa lata tu nie mieszka. Przyjeżdża tylko czasem z moim synem i mnie okradają, a niekiedy nawet biją. Zwierzęta padły, bo nie miałem za co kupić karmy.

- Od razu zaproponowałam, że znajdę pieniądze na zakup paszy dla ptactwa - zapewniała Janowska. - Ale potem okazało się, że na posesji jest spory zapas karmy. Niewiele z tego rozumiem. Miał karmę i pozwolił, żeby zwierzęta zdechły z głodu?
Mężczyzna broni się, mówiąc, że nie wystarcza mu sił i pieniędzy, aby zaopiekować się wszystkimi gołębiami. - Te 24 ptaki to nie wszystko - mówił. - Tu już wcześniej padło ze 30. Interweniowałem na policji i mówiłem, że sobie nie radzę. Nikt nie reagował.

Martwe zwierzęta pod Sicienkiem. To nie pierwszy taki przypadek w Murucinie

Niestety, sprawa z każdym dniem robi się coraz bardziej poważna. Bo prócz zagłodzonych ptaków i psa, w połowie października znaleziono również cztery szczenięta, które prawdopodobnie zostały zabite.- Pewnego dnia zobaczyłem je w obejściu - opowiada Danielewski. - Były martwe. Wtedy myślałem, że może zdechły, bo zostały odstawione od matki. Teraz już wiem, że zostały zabite, miały roztrzaskane głowy. Przez kogo? Przez mojego syna, na pewno. On ma już wyroki za znęcanie się nad zwierzętami.

- To bzdury, nie mam żadnych wyroków - broni się syn Danielewskiego, pan Andrzej Kardach. - To on zatłukł te psy. Zresztą nie pierwszy raz. Wie pani, ile jest za gołębnikami zakopanych zwłok zwierząt?

Mężczyzna twierdzi, że wszystkie kradzieże i włamania, jakie gospodarz zarzuca jemu i jego macosze, Danielewski upozorował. - To on nas okradał - mówi. - I to on rzucał się na nas ze sztachetami, ilekroć pojawialiśmy się w Murucinie. Mam na wszystko dowody. Większość z tych zdarzeń filmowałem.

Jak się dowiedzieliśmy, do gospodarstwa często zagląda policja, ale niestety, niewiele może zrobić. Obie sprawy, zarówno zagłodzonych gołębi, jak i czterech szczeniąt, trafiły do prokuratury rejonowej w Nakle.- Trwają czynności, które mają ustalić sprawców winnych tym tragediom - mówił prokurator Arkadiusz Nowak. - Wszczęto oficjalne postępowanie. Na razie tylko tyle mogę powiedzieć.

Od sąsiadów dowiedzieliśmy się, że w tej rodzinie zawsze były konflikty. - Jego syn w końcu zmienił nazwisko, bo nie chciał mieć z ojcem nic wspólnego - opowiadali nam anonimowo mieszkańcy Murucina. - Ale tam zawsze było coś nie tak. Nigdy nie było spokoju. A teraz to już nawet nie wiadomo, czyja to jest własność.

Nieoficjalnie wiadomo, że cała hodowla gołębi należy do nastoletniej córki pana Danielewskiego. Jednak nie udało nam się z nią skontaktować. - Jego już dawno nie powinno tam być - twierdzi Kardach. - I nie powinien być odpowiedzialny za te ptaki.

- Każda ze stron przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń - konkluduje Janowska. - Mam nadzieję jednak, że uda się dociec, jak było i jest naprawdę. To nie do pomyślenia, żeby niewinne zwierzęta ginęły w tak okrutny sposób dlatego, że między tymi ludźmi są konflikty.

Śledczy zebrali dowody w tej sprawie. Przesłuchali świadków. Teraz pozostaje czekać i mieć nadzieję, że reszta zwierząt w gospodarstwie jest bezpieczna. Do sprawy będziemy powracać.

Wiadomości z Bydgoszczy

Wyświetl większą mapę

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska