Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinna tragedia w Toruniu. Policjanci znaleźli trzy ciała

AWE
Sprawę bada prokuratura.
Sprawę bada prokuratura. Tomasz Urbański
W jednym z garaży przy ul. Bielańskiej w Toruniu, policjanci odnaleźli ciała trzech osób: 19-letniej dziewczyny i jej obojga rodziców. Obok był list pożegnalny.

Policja na miejscu tragedii zabezpieczyła ślady.

Sprawę bada prokuratura.
Sprawę bada prokuratura. Tomasz Urbański

Sprawę bada prokuratura.
(fot. Tomasz Urbański)

Wszystko wskazuje na to, że w należącym do mężczyzny garażu doszło do rodzinnej tragedii. - Wstępne ustalenia prowadzą do tego, że 40-letni Zbigniew H . najpierw zabił żonę i córkę, a potem siebie - przyznaje Ewa Janczur z toruńskiej Prokuratury Rejonowej.

Przeczytaj też:Tuchola: Na działkach znaleziono zwłoki

Śledczy nie zdradzają szczegółów dochodzenia, ale nieoficjalnie wiadomo, że mężczyzna najpierw ranił i zabił kobiety, a później się powiesił. Znaleziono przy nim list pożegnalny - jego treści prokuratura również nie ujawnia.

O tym, że mogło stać się coś złego, poinformowała policję siostra 42-latki w nocy ze środy na czwartek. Zaniepokoiła się, że kobieta nie odbiera telefonów i nie daje znaku życia - zadzwoniła więc na komisariat.

- Około godz. 1.30 w nocy dyżurny komisariatu na Rubin-kowie został powiadomiony o zaginięciu kobiety i jej 19-letniej córki - mówi Artur Rzepka, rzecznik toruńskiej policji. - Ze wstępnych ustaleń wynikało, że w środę, między godz. 7 rano a 16, kobiety wyszły z domu i pomimo późnej pory nie skontaktowały się z rodziną.

Przeczytaj również: Morderstwo na Jersey. Dziś pogrzeb czterech ofiar szaleńca

Zaginięcia Zbigniewa H. nikt nie zgłosił na policję.

Mundurowi zaczęli więc poszukiwania obu kobiet. Sprawdzali wszystkie możliwe miejsca, w tym także mieszkanie oraz należący do rodziny garaż, leżący na obrzeżach Torunia. Tam właśnie około 10 rano w czwartek znaleźli trzy ciała.

On by muchy nie skrzywdził

Wśród mieszkańców położonego nie opodal osiedla krążą pogłoski, że małżeństwo było w separacji. Nie mieszkali już razem.

- Mówiło się, że będą się rozwodzić, albo że rozwód już jest w toku - przyznaje Mariola Lewandowska, która wynajmowała garaż Zbigniewowi H. I dodaje, że kiedy usłyszała, co się zdarzyło, była w szoku.
- Niesłychany wstrząs, takie rzeczy można zobaczyć w telewizji, ale przecież nie tu, nie u nas - kręci głową kobieta. - Tego mężczyznę znałam, bo raz na jakiś czas przychodził mi zapłacić za garaż. Chyba przejął go po ojcu. Czasem przychodził do mnie razem ze swoją matką, czasem z synem. Nigdy z żoną. Ale zawsze był bardzo grzeczny, miły, spokojny, nie mogłabym o nim złego słowa powiedzieć.

Zobacz: Wygraj dwupokojowe mieszkanie loterii "Pomorskiej"

Podobnego zdania o Zbigniewie H. jest jego dawny kolega z pracy. - Kiedy tu przyjechałem i dowiedziałem się, co się stało, załamałem się - przyznaje mężczyzna. - Nie mogę uwierzyć, że oni nie żyją. Znałem Zbigniewa, kiedyś pracowaliśmy razem. Nie wiem, czemu miałby coś takiego zrobić, nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie. To był wspaniały, porządny człowiek, można było z nim spokojnie wypić piwo, porozmawiać. Muchy by nie skrzywdził, zawsze zachowywał się w porządku, nie tylko wobec mnie.

Dlaczego kobiety przyszły w środę do garażu razem ze Zbigniewem H.? Jak doszło do tragedii i jakie były jej motywy - to wszystko zbadają śledczy z Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.

Wyświetl większą mapę

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska