Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elana Toruń znów przegrała. Lepszy tyski GKS

TOMASZ MALINOWSKI [email protected]
(w głębi) miał szansę na szóstego gola w sezonie. Bramkarz był lepszy.
(w głębi) miał szansę na szóstego gola w sezonie. Bramkarz był lepszy. Lech Kamiński
Elana Toruń bardzo chciała utrzeć nosa GKS Tychy, który od 16 spotkań był niepokonany na wyjeździe. Nie udało się, a jeden punkt zdobyty w trzech ostatnich meczach wskazuje, że zespół jest w dołku.

Elana Toruń - GKS Tychy

Po rezygnacji Dariusza Durdy drużynę poprowadził Artur Dzięgiel. W wyjściowym składzie dokonał dwóch zmian; między słupkami zadebiutował Adrian Bebłowski (pozyskany z Olimpii Zambrów), a partnerem Kelechi Iheanacho był 18-latek Mateusz Kaplarny.

Pierwsze minuty pokazały, jaki plan na to spotkanie ma każda z drużyn. Gospodarze wiedząc, że tyszanie nie zwykli przegrywać na wyjazdach postanowili czekać na nich przyczajeni we własnej połowie i szukać swoich szans w kontrataku, a zespół z Tych zmuszając do gry pozycyjnej.

Przeczytaj też: Elana Toruń - GKS Tychy (zapis relacji na żywo)

Już w 3 min. wyglądało, że koncepcja gry żółto-niebieskich może święcić sukces. Damian Sędziak posłał prostopadłą piłkę do Radosława Mikołajczaka. Skrzydłowy Elany Toruń wyszedł sam na sam z bramkarzem Mateuszem Struskim. I w najważniejszym momencie... spartolił. Pięć minut później miała miejsce kopia tej akcji. W głównej roli wystąpił Sędziak. Zachował się zdecydowanie lepiej, lecz piłkę po jego strzale Struski wybił na rzut rożny. Gospodarze zajęli strategiczne pozycje, a Tychy dwukrotnie postraszyły Bebłowskiego.

Debiutant dwukrotnie zatrzymał Damiana Szczęsnego. W 27 min. goście tylko Struskiemu mogą zawdzięczać zachowanie czystego konta. Marcin Wróbel strzelił technicznie z rzutu wolnego pod spojenie, ale golkiper zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Przed przerwą Elana przeprowadziła ładną kombinacyjną akcję z udziałem Sędziaka a Adama Młodzieniaka, zakończoną dobrym podaniem, lecz między Iheanacho a Kaplarnym zabrakło komunikacji.

Bizacki załatwił sprawę

Pojawienie się na boisku Krzysztofa Bizackiego zwiastowało, że goście mają wyraźny apetyt na zwycięstwo. Ale na boisku tego nie było widać. Za to rzucał się w oczy brak pomysłu na grę w wykonaniu gospodarzy. Grając od 67 min. w przewadze utrzymywali się, owszem, długo przy piłce, ale za dużo było gry do tylu, zdecydowanie mniej bocznymi sektorami boiska. Błysk gospodarze pokazali w 65 min; Wiaczesław Zamara podciągnął piłkę lewą stroną, dośrodkował, Wojciech Świderek uderzył bez namysłu i gości uratowała poprzeczka, a potem kompletnie nieudana dobitka głową Mikołajczaka.

Przeczytaj też: Mariusz Bekas: W Elanie jest olbrzymi potencjał do wykorzystania

Decydująca dla losów spotkania była sytuacja z 87 min. Po faulu Wróbla dośrodkowywał Bizacki. Wydawało się, że miejscowi opanowali sytuację, ale do piłki doskoczyli Łukasz Małkowski i Adam Bartkiewicz, piłkarz Tych aktorsko przewrócił się, a sędzia jednoznacznym gestem wskazał na rzut karny. Bizacki takich "prezentów" nie zwykł marnować. Mimo przedłużenia meczu o 5 min gospodarzom nie udało się odwrócić jego losów.

Mariusz Bekas, który w poniedziałek ma podpisać z Elaną umowę, oglądając spotkanie z wysokości trybuny, zgromadził zapewne wiele cennych spostrzeżeń o swoim nowym zespole. Dlatego od razu musi wziąć się do ciężkiej pracy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska