Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włocławianka przejechała Polskę na rowerze. W niecałe trzy doby

Małgorzata Goździalska [email protected], tel. 54 23 22 222
Samochodu nie potrzebuje. - Tylko czasem przeklinam nawierzchnię - mówi rowerzystka
Samochodu nie potrzebuje. - Tylko czasem przeklinam nawierzchnię - mówi rowerzystka Wojciech Alabrudziński
Jazda do Płocka? Nie ma sprawy! Trzy godziny wolnego pedałowania i jest na miejscu. Do Warszawy też jeździ na rowerze. Dla włocławianki Beaty Tulimowskiej to żaden wyczyn, zwłaszcza po ultramaratonie Bałtyk-Bieszczady Tour.

Z ultramaratonu "Bałtyk-Bieszczady Tour" 46-letnia Beata Tulimowska wróciła z tarczą. Start w Świnoujściu, meta - w Ustrzykach Dolnych. 1008 kilometrów na rowerze. I dystans do pokonania w czasie 72 godzin. Tylko jedna przerwa, na siedemsetnym kilometrze, na dwugodzinny sen.
Beata Tulimowska była jedyną kobietą w tej edycji ultramaratonu. Na starcie wyścigu w Świnoujściu stanęło 85 uczestników - 84 panów i ona. Wyścig ukończyło 73 zawodników, w tym włocławianka. Czy miała fory? - Trochę tak - przyznaje. - Panowie pozwalali, żebym trzymała się koła. Nie musiałam wychodzić na zmiany.

Tylko dwie przed nią

W historii ultramaratonu Bałtyk - Bieszczady Tour włocławianka jest trzecią kobietą, która pokonała metę w Ustrzykach Dolnych. I to w znakomitym czasie - 68,5 godziny.

Ale to nie jedyny sukces włocławianki. W ubiegłym roku zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji open Pucharu Polski. Ma też pierwsze miejsce w swojej kategorii wiekowej i w kategorii - kolarstwo szosowe.
Na co dzień skromna urzędniczka. Pracuje we włocławskim oddziale Urzędu Statystycznego. Do pracy z osiedla Kazimierza Wielkiego do centrum miasta jeździ, a jakże, rowerem. - Z komunikacji miejskiej korzystam bardzo rzadko - przyznaje.

Rower jest dla niej podstawowym środkiem transportu. Do Torunia "sunie" na dwóch kółkach. Nawet do Warszawy, do rodziny też pedałuje.

Niektórzy pytają ją, po co się tak trudzi. - Nie lepiej byłoby wsiąść w pociąg lub autobus? - pytają. A ona bez wahania odpowiada: - Wyprawa rowerem to większa przyjemność.

Jazda co niedziela

Na rowerze jeździ od dwudziestu lat. Zarazili ją tą pasją Piotr Zieliński i Andrzej Wysłouch. W ciągu roku pokonuje około 9 tysięcy kilometrów. Czy objechała już kulę ziemską? - Nie wiem, nie zsumowałam wszystkich przejazdów - odpowiada skromnie.

Regułą jest, że wyrusza w trasę pięć razy w tygodniu. W planie treningowym - minimum raz w tygodniu dystans powyżej 100 kilometrów. I co niedziela jazda z kolegami z Włocławskiego Towarzystwa Rowerowego. Zwykle 100 kilometrów z prędkością 30 km na godzinę.

- Mam szczęście, bo wokół Włocławka są piękne tereny - mówi. Ulubione trasy? Między innymi wyprawa nad urokliwe jeziora w gminie Baruchowo lub do Ciechocinka przez Gąbinek, Nieszawę, Plebankę. Chodzi nie tylko o piękne widoki, ale i o dobry asfalt. Duży ruch nie jest ważny. - TIR-ów się nie boję - wyznaje. - Bardziej nieobliczalnie zachowują się kierowcy samochodów osobowych.

Rajdy z rozmachem

Czy Włocławek jest miastem przyjaznym rowerzystom? Beata Tulimowska twierdzi, że nie do końca. - Mamy kilkadziesiąt kilometrów ścieżek rowerowych, ale nie tworzą one jednego ciągu komunikacyjnego, bo są budowane po kawałku - mówi. Poza tym uważa, że po polbruku, który jest na ścieżkach w mieście, nie jeździ się dobrze. - W całej Europie trasy dla rowerzystów są pokryte asfaltem - dodaje.

Ale Włocławek, zdaniem pierwszej cyklistki Włocławka, przoduje w organizacji rajdów rowerowych. Odbywają się corocznie i to kilka razy w roku. - Nie słyszałam, żeby z takim rozmachem były organizowane tego typu imprezy w innych miastach - dodaje.

Który wybrać? Włocławianka ma trzy rowery. Jeden, którym jeździ do pracy i na przykład na spacer do lasu. Drugi, treningowy, ustawiony na trenażerze, na którym ćwiczy w domu w razie niepogody lub w mroźną zimę. I trzeci - szosowy, kolażówkę, złożoną z części przez mechaników, na wyścigi i dłuższe trasy.

Przyjaciele i optymizm

Auta Beata Tulimowska nie ma. - Niepotrzebne mi - mówi.
- A czym pani jeździ do lekarza, gdy zachoruje? - pytam.
- W ogóle nie choruję! - odpowiada.
Ale nie tylko zdrowie Beata zawdzięcza rowerowej pasji. Jest szczupła, waży zaledwie pięćdziesiąt kilogramów, choć objada się makaronami, pierogami, pizzą. Bezkarnie. Co jeszcze zyskuje pedałując po kilkadziesiąt kilometrów dziennie?
- Przyjaciół w całej Polsce- odpowiada bez wahania. I optymizm, konieczny do życia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska