Chojnice. Czy miasto przejmie dworzec?

O tym, że ratusz jest zainteresowany taką transakcją, pisaliśmy niejeden raz. Samorządowcy ubolewali, że dworzec niszczeje, że jest coraz bardziej opustoszały i stanowi dobre miejsce tylko dla wandali i meneli. Bo podróżni chcą jak najszybciej go opuścić..A przecież kiedyś dworzec tętnił życiem, a Chojnice były jedną z ważniejszych stacji. Dziś ruch kolejowy jest niewielki, a Zakład Nieruchomości PKP najchętniej pozbyłby się tego balastu.

Tymczasem w ratuszu euforii nie ma. I nie ma też natychmiastowej decyzji na "tak". Choć wiele razy mówiło się, że z dworcem trzeba coś zrobić, wskazując przykład partnerskiego Emsdetten, w którym z zapuszczonej rudery za unijne pieniądze powstało cacko. Co się stało?

Miasto ma na głowie za dużo inwestycji, a planowane Centrum Kultury i Promocji pochłonie grube miliony złotych. W tym kontekście przejęcie dworca trzeba poważnie rozważyć.
- To strategiczna decyzja - podkreśla burmistrz Arseniusz Finster. - Dlatego podejmiemy ją w październiku, podczas dyskusji o naszej strategii. Trudno, żebym teraz deklarował, że na pewno weźmiemy dworzec, jeśli nie mam montażu finansowego.

Zdaniem Finstera ten zabytek trzeba ratować, bo jest piękny i zasługuje na to, żeby go odrestaurować. Ale trzeba to zrobić tak, żeby nie ucierpiał na tym miejski budżet. Sięgnąć po pieniądze z zewnątrz. To jedyna droga, żeby się to powiodło.

Czy burmistrz nie boi się jednak, że samorząd popadnie w kolejne koszty, bo przecież utrzymanie dworca będzie kosztowało?

- Boję się tego - mówi Finster. - Przecież mamy na głowie mnóstwo obiektów, orliki czy boisko na Rzepakowej itd. Dlatego trzeba poszukać takiego rozwiązania, żeby nie generować kosztów. Na przykład znaleźć najemców, którzy będą chcieli tu prowadzić działalność gospodarczą.