Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie coraz więcej oczekują od Festiwalu Smaku

Andrzej Bartniak
W tygodniu poprzedzającym Festiwal Smaku telefon Jarosława Pająkowskiego dzwoni niemal bez przerwy
W tygodniu poprzedzającym Festiwal Smaku telefon Jarosława Pająkowskiego dzwoni niemal bez przerwy Fot. Andrzej Bartniak
- Więcej chyba już nie osiągniemy - stwierdza Jarosław Pająkowski. - Będzie dobrze, jak utrzymamy obecny poziom, co wcale nie będzie łatwe - zaznacza.

Ilu z Państwa zdarzyło się, że mimo najszczerszych chęci nie udało się ogarnąć wszystkiego, co oferował Festiwal Smaku w Grucznie? Poniekąd jest to efekt zamierzony. - Wiele wydarzeń towarzyszących odbywa się równolegle - tłumaczy Jarosław Pająkowski, komisarz Festiwalu Smaku. - Siłą rzeczy nie wszystko da się zobaczyć.

Przeczytaj także:Polska Prezydencja chwali się Festiwalem Smaku w Grucznie!

Właśnie te atrakcje dodają smaczku festiwalowi, który z założenia ma być czymś więcej niż tylko spędem okolicznych wytwórców jadła i napitku. Stąd w tegorocznym programie np. turniej kucharzy, pokazy: pracy psów pasterskich, koni pociągowych, musztry ułańskiej czy koncerty. Sporo dziać się będzie nie tylko na scenie, ale również w pobliskim kościele pw. św. Jana Chrzciciela.

Prestiż

Tak modna ostatnio Toskania będzie obecna również w Grucznie. Jednym z gości ma być Leonardo Torrini, szef stowarzyszenia florenckich flaczkarzy. Tak, tak, można będzie spróbować flaczków, które są podobno genialne. Czy lepsze od naszych? Okaże się. - Ciekawy pokaz może mieć też czekoladnik - zachęca Pająkowski. - Poprosiłem go, aby przywiózł wszystkie składniki, bo obawiam się, że tu na miejscu nie bylibyśmy w stanie sprostać jego wymaganiom.
Sukces festiwalu można mierzyć na wiele sposobów: liczbą odwiedzających, zyskami czy uznaniem środowiska związanego z kuchnią. To ostatnie jest najtrudniej mierzalne, choć są dowody, że Gruczno to fenomen nie tylko w skali województwa, ale także kraju. Ubiegłoroczny zwycięzca turnieju kucharzy zdobył jakiś czas później Puchar Polski Kucharzy. Można to rozumieć tylko w jeden sposób. - Festiwal stał się opiniotwórczy - zauważa Pająkowski. - Na efekty nie trzeba było długo czekać. Do tegorocznego konkursu zgłosiło się 50 ekip. Moglibyśmy wybrać tylko 9.

Czemu tak drogo?

Jedni nie szczędzą ochów i achów inni dowodzą, że plany założenia były inne. Niektórzy mają Pająkowskiemu za złe to, że festiwal stał się zbyt komercyjny. Pierwotnie miał promować unikatowe produkty lokalnych wytwórców, a nie np. grecką oliwę czy francuskie sery. - Festiwal ewoluuje, ale nadal pierwszy garnitur stanowią nasi wytwórcy - odpiera zarzuty. - Zagranicznych jest najwyżej 10. To nie tak dużo na ogólną liczbę nieco ponad 100. Nie sądzę by to w jakiś sposób szkodziło imprezie. Wręcz przeciwnie. Nowe smaki ją ubogacają.
Nie wszystkim odpowiadają też wysokie ceny. - Na to nie mam już większego wpływu - podkreśla. - Chciałbym, aby sprzedawcy nie podnosili sztucznie cen, ale skoro znajdują nabywców, to znaczy, że nie przekroczyli granicy zdrowego rozsądku. Zwróćmy uwagę na fakt, że prawie zawsze są to produkty wyjątkowe i najwyższej jakości.
Innym mitem są też ogromne zyski, jakie czerpią organizatorzy. - Jest tego znacznie mniej niż się wielu wydaje - mówi Pająkowski. - Gdyby faktycznie był to taki intratny interes, podobnych festiwali byłoby zatrzęsienie. Tak nie jest. To chyba najlepszy dowód, że nie chodzi tu o pieniądze. Gdyby nie dotacje i wolontariusze, z trudem osiągnęliśmy zysk.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska