Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo, prawem, figura, figurą. Stoi tu od dziada pradziada

Andrzej Galczak [email protected] tel. 54 23 22 222
Mieszkańcy wioski Dębniaki przy spornej figurze. Z lewej Anna Latus, była właścicielka gruntu i Jadwiga Jabłońska
Mieszkańcy wioski Dębniaki przy spornej figurze. Z lewej Anna Latus, była właścicielka gruntu i Jadwiga Jabłońska Andrzej Galczak
Obecna w Dębniakach od stu lat kapliczka rozpaliła konflikt między mieszkańcami wioski a włocławskim starostwem. - Nie damy jej ruszyć! - mówią kobiety. - Bez zgody mieszkańców nikt figury nie ruszy - oświadcza starosta włocławski.

Figura stoi tuż przy skrzyżowaniu dróg. Jeszcze kilka miesięcy temu był to prywatny teren państwa Anny i Wiesława Latusów z Dębniaków. W tym roku władze starostwa rozpoczęły remont biegnącej przez wioskę drogi, która prowadzi od Kowala do Mostków. Nowy, asfaltowy dywanik miał zadowolić wszystkich. Stało się jednak inaczej. Wybuchł konflikt. Nie o jezdnię, lecz o stojący w pasie drogowym cokół z figurą.

- Nie pytali mnie o zgodę, tylko zabrali pas ziemi, na którym stoi nasza figura. Prywatna! - mówi rozgoryczona Anna Latus, jeszcze do niedawna właścicielka spornego gruntu. - To jest miejsce kultu religijnego, tu się spotykamy na Boże Ciało i Zielone Świątki. Nie pozwolę! Zabrany fragment lasu jest mój. Przystanek autobusowy można zrobić trochę dalej. Zatoka nie musi sięgać miejsca, gdzie jest cokół. Powinni się spytać, czy mieszkańcy wyrażają zgodę. A było tak, że któregoś dnia przyszedł kierownik budowy z ekipą robotników i chcieli rozpoczynać robotę, ale nie pozwoliliśmy. Odeszli.
Zabranie ziemi prywatnym właścicielom umożliwia tzw. specustawa o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych. W tym przypadku posłużono się przepisami tej ustawy.

Niemcy jej nie tknęli
- Prawo, prawem, a figura figurą. Stoi tu od dziada pradziada - podkreśla poirytowana Jadwiga Jabłońska, mieszkanka Dębniaków. - W czasie wojny, gdy okupanci chcieli ją rozebrać, to mieszkający w naszej wiosce Niemiec powiedział, że najpierw jego muszą zabić. Nie usunęli jej, a my, naród katolicki mamy na to pozwolić?! Jak tak można? Na własny koszt ją odnowiliśmy. Będziemy jej bronić aż do skutku. Jak trzeba będzie, to się przywiążemy, nie pozwolimy zlikwidować!

Elżbieta Wilczyńska dodaje: - Nie powiadomili nas, tylko przyszła ekipa robotników i powiedzieli, że figurka będzie zlikwidowana. Skoro im przeszkadza, to niech przesuną ją głębiej w las, tam jest dużo miejsca.

Anna Latus pokazuje plik dokumentów. Pisała do starosty i wojewody. - Od stycznia tłumaczę, że zatoczka nie może być na zakręcie. Gdyby zrobili ją w odległości przynajmniej dwudziestu metrów od skrzyżowania, to nie byłoby sprawy. Rozmawiałam też z księdzem. Powiedział, że nie mogą mi zabrać figurki.

Odwołanie do wojewody skutkowało uchyleniem decyzji starosty o zabraniu ziemi. - Później dostałam pismo ze Starostwa - zaznacza Anna Latus. - Poinformowali mnie, że oddają ziemię, na której stoi figura. Ale wiem, że to jest tylko próba uśpienia naszej czujności. Została też sprawa odszkodowania. Specjalnie kilkukrotnie podnosiłam żądaną kwotę, żeby przeciągnąć sprawę. Nie pieniądze są tu ważne. Po prostu nie wierzę w żadne zapewnienia.

Nic bez zgody mieszkańców
Kazimierz Kaca, starosta włocławski chce doprowadzić sprawę do finału bez niepotrzebnych jego zdaniem emocji.

- Jeśli któryś z moich pracowników popełnił błąd, to poniesie tego konsekwencje. Uwzględniliśmy sugestie mieszkańców i przesuniemy zatokę autobusową o dwadzieścia metrów w stronę Kowala. Gdy poprzednio spotkałem się z protestującymi, to obiecałem, że figury nikt bez ich zgody nie tknie. I tak będzie. Wszelkie formalne sprawy zostaną niebawem dopięte. Rozważamy dwie możliwości. Przesunięcie cokołu w obecnym stanie lub pobudowanie nowego. Jest to jednak stara budowla i próby ruszenia mogą ją uszkodzić. Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem byłoby pobudowanie nowego cokołu i przeniesienie tam figury oraz krzyża. Ciężar tego zadania bierzemy na siebie - dodaje starosta.
Pani Anna stawia jednak warunki: - Jeśli grunt nie wróci do mnie, to nie zgodzimy się na pozostawienie figury w pasie gminnej drogi. Obecne władze deklarują, że tam może stać, ale co będzie, gdy ludzie w urzędach się zmienią? Nie wiemy, kto będzie rządził za kilka lat. Decyzję podejmiemy wspólnie po spotkaniu mieszkańców wioski ze starostą. To nie jest moja prywatna sprawa. Działamy wspólnie
Do kolejnych rozmów ma dojść dzisiaj. Przy figurze.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska