Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katalonia wabi swym pięknem

Adam Szczęśniak [email protected]
Plac Hiszpański w Barcelonie z Palau Nacional (w tle) i 47-metrowymi weneckimi wieżami oraz wieczornym "koncertem fontann” jest obowiązkowym punktem na trasie zwiedzania.
Plac Hiszpański w Barcelonie z Palau Nacional (w tle) i 47-metrowymi weneckimi wieżami oraz wieczornym "koncertem fontann” jest obowiązkowym punktem na trasie zwiedzania. fot. Adam Szczęśniak
Dla niektórych impuls, szybki przelew z banku i gotowe. Dla większości wiele miesięcy planowania i odkładania pieniędzy. Mimo kryzysu wciąż jednak ponad cztery miliony Polaków wybiera wakacje za granicą.

Jeszcze w 2009 r. 24 proc. stawiało na Egipt, 22 - na Grecję,19 - na Turcję, 13 - na Tunezję, a 9 proc. na Hiszpanię. W ciągu dwóch lat te proporcje mocno się zmieniły. Niepokoje w Afryce Północnej wystraszyły nieco amatorów Egiptu i Tunezji, z kolei problemy finansowe i strajki spowodowały, że atrakcyjna przestała być kontynentalna część Grecji, pozostaliśmy tylko wierni odpoczynkowi na wyspach. W tej sytuacji zyskały kierunki turecki i, przede wszystkim, hiszpański.

Przeczytaj także:,a href="http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110730/WAKACJE_Z_POMORSKA/382982714">Nocleg w Chinach za ciasteczko, czyli o co chodzi w Couch Surfingu

Dwa wybrzeża

Dla naszych turystów najpopularniejszy cel wakacyjny to południowa Hiszpania, szczególnie pas wybrzeża na wschód od drugiego co do wielkości miasta tego kraju, chyba jednego z najpiękniejszych w Europie, Barcelony. Choć popularnie mówimy, że jedziemy na Costa Brava, tak naprawdę to "Dzikie Wybrzeże" zaczyna się ok. 50 km od stolicy Katalonii w kierunku granicy z Francją (od Blanes), zaś wcześniej mamy Costa del Maresme ("Morskie Wybrzeże"). W Badalonie, Mata-ro, Calleli, Pinedzie i wreszcie w granicznych Santa Susana i Malgrat de Mar aż roi się od Polaków. Żeby jednak być sprawiedliwym, trzeba dodać, że pełno tam również Rosjan (chyba najwięcej), Belgów, Niemców, Czechów i Francuzów.

Atrakcyjnie dla każdego

Aż 20 proc. przychodów budżetu kraju to turystyka w Katalonii. Trudno się jednak dziwić, widząc kłębiący się tłum turystów na deptakach i promenadach, wydających codziennie dziesiątki euro. Gwarancja słonecznej pogody, ładnej (nie solaryjnej) opalenizny, liczne atrakcje dla małych i dużych, wreszcie sąsiedztwo przepięknej Barcelony są wielkim magnesem. Do tego można liczyć na bardzo dobre warunki pobytowe (trzy gwiazdki w Hiszpanii to lepiej niż trzy w Grecji), smaczne jedzenie, gdzie obok miejscowych potraw (tortille, paelle czy cre-ma catalana) można najeść się frytek, kebabów i pizzy.
Całe wybrzeże skomunikowane jest z Barceloną cichą, klimatyzowaną koleją Renfe. Przejazd tam i z powrotem, np. z Santa Susana kosztuje 7,70 euro (30 zł, dzieci do lat 4 za darmo), a podróż trwa nieco ponad godzinę. Pociągi kursują co pół godziny, więc łatwo zaplanować całodniową wycieczkę do Barcelony. To półtoramilionowe miasto jest świetnie skomunikowane. Metro dociera niemal wszędzie, a na pewno w najatrakcyjniejsze punkty. Za niecałe 8 euro można nabyć 10-przejazdowy bilet, w kasie dostaniemy też mapkę i spokojnie objedziemy całe miasto, choć raczej trudno obejrzeć je w jeden dzień. Inny sposób zwiedzania to Barcelona Bus Turistic kursujące trzema trasami. Bilet za 23 euro (30 dwudniowy, dzieci odpowiednio 14 i 18) uprawnia do jazdy wszystkimi trasami. Można wysiąść z autobusu, pozwiedzać i wsiąść do następnego.

Widoki z Tibidabo

Obowiązkowe miejsca to Plac Kataloński (główna stacja przesiadkowa), Plac Hiszpański, kościół Sagrada Familia, Wzgórze Montjuc ze stadionem olimpijskim, stadion Camp Nou FC Barcelony (klubowe muzeum 22 euro), Park Guell Antonio Gau-diego (i wiele innych pięknych miejsc pełnych jego architektury), nadbrzeże z pomnikiem Kolumba, deptak Rambla i Wzgórze Tibidabo z przepiękną panoramą miasta, na które wjeżdża się niebieskim tramwajem (4,5 euro w dwie strony), a później niemal pionowo kolejką (3 euro w dwie strony). Na Tibidabo polecam także obejrzenie kościoła zbudowanego na... kościele i park rozrywki.

Wodne szaleństwa

Co oprócz Barcelony? Warto poszukać zacisznych miejsc, z typowymi katalońskimi uliczkami, pełnymi urokliwych domków i pomarszczonych staruszków (np. w Pinedzie, Calleli, Tossa de Mar lub Figueres z muzeum Salvadora Dali) czy targowisk z "mydłem i powidłem". Wakacje to woda, więc oprócz kąpieli w Śródziemnym (fale, sól, głębia, brrr...) polecam jeden z parków wodnych: w Lloret de Mar (Water World - 25 euro i 15 dzieci 0,8-1,2 m) lub między Malgrat i Blanes (Marineland - 24,50, dzieci 16, do lat 4 za darmo), do których zabiorą nas darmowe autobusy (warto wykupić u rezydentki bilet, wtedy wejdziemy bez problemu).

Witajmy się "Hola!" (ola). To otworzy serce Katalończyka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska