Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozwólmy płakać po stracie bliskich - rozmowa z psychologiem

rozmawiała Jolanta Zielazna, [email protected]
psycholog
psycholog Jolanta Zielazna
Nie umiemy rozmawiać o śmierci, bo to temat tabu. A ci, którzy stracili bliskich cierpią

Rozmowa z Renata Pałaszyńska, psychologiem klinicznym z Zespołu Wsparcia Duchowego Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

Przeczytaj też: Gdy śmierć zabiera nam drugą połowę

- Niby wiemy, że nie jesteśmy nieśmiertelni, ale gdy umiera ktoś bliski, jest to dla nas szok, zaskoczenie. Bo mimo wszystko śmierć jest dla nas czymś dalekim?

- Przede wszystkim o śmierci nie rozmawiamy, jeśli to nie jest konieczne. Nie ma społecznej zgody na to, by się śmiercią zajmować. To temat tabu, wypieramy go.
Na to, jak przeżywamy śmierć drugiej osoby, zwłaszcza w małżeństwie, które było z sobą wiele lat, ma też wpływ fakt, czy byliśmy przygotowani na śmierć.

- Na nagłą śmierć chyba nikt nie jest przygotowany, niezależnie, czy ma lat 30, 70 czy 80.

- W takim długoletnim związku ludzie z sobą żyją jakby w symbiozie. Spotkali się i los ich tak połączył, że funkcjonują w pewnym sensie jak całość.

- I nagle jakiejś części w tej całości zabrakło.

- Nawet się mówi, że ta osoba, która pozostaje czuje się, jakby była okaleczona i niepełna. Bo to tak, jakby się rozbiło naczynie, które zawsze było całością. I przez długi czas tak się może ta osoba rzeczywiście czuć - jak pozbawiona drugiej części.
W psychologii funkcjonuje nawet taka nazwa "osierocenie".

- Myśl, że dla bliskiej osoby śmierć jest wybawieniem, np. od cierpienia, j
est jakąś ulgą?

- Może być racjonalizowaniem sobie tego, co się stało.

Największy wpływ na przeżywanie straty mają relacje między zmarłym a tym, który zostaje i osobowość tego, kto zostaje.

Inaczej zareaguje osoba, która przeżywa stres zamartwiając się. Albo w jej życiu w ostatnim czasie skumulowało się dużo innych trudnych spraw. Wtedy jej reakcja będzie intensywniejsza.
Poza tym, jeśli - na przykład - między tymi ludźmi był konflikt, skrajne uczucia, to też trudniej przeżywa się śmierć tej bliskiej osoby. Bo pozostają niezałatwione sprawy.

- Wtedy żałujemy

- ... że czegoś nie zdążyliśmy zrobić.

Po szoku na wiadomość o śmierci człowiek boryka się z różnymi uczuciami. Żal, rozpacz są najbardziej widoczne, ale bywa też poczucie winy, lęk o przyszłość. Starsze osoby, po wielu latach wspólnie spędzonych czują coś takiego: Co teraz ze mną będzie?

- Czy powinniśmy dać sobie czas na żałobę, rozpacz, płacz? Na oswojenie się, że tej bliskiej osoby już nie ma i nie będzie? Że strata jest nieodwracalna?

- To jest podstawowy warunek, żeby przejść żałobę tak, by nie zniszczyła całego naszego przyszłego życia. Niezależnie od tego, w jakim wieku był nasz bliski zmarły, to przed tymi, którzy zostali jest dalsze życie.

Źle jest, gdy ktoś zamyka się na przeżywanie emocji. Angażuje się w różne formy aktywności, jakby nie dopuszczając do siebie tych silnych emocji żalu, straty.

- A powinniśmy je dopuścić do głosu?

- Powinniśmy. Podstawowa sprawa wynikająca z samej natury procesu żałoby,
to zaakceptowanie, że tej osoby rzeczywiście nie ma. Z tego, że czujemy, że jej nie ma wynikają te wszystkie emocje. Pozwólmy tej osieroconej osobie płakać, wspominać, oglądać zdjęcia. Często rodziny robią coś zupełnie odwrotnego.

- Najbliżsi zabierają zdjęcia, żeby nie rozpamiętywać, mówią: weź się w garść, zajmij się czymś, znajdź sobie jakieś zajęcie. Radzą to w dobrej wierze.

- Czasami mamy do czynienia ze skrajnością, gdy osoba osierocona izoluje się od życia, tylko i wyłącznie rozpacza. Zamienia się to w przewlekły żal. Te osoby tworzą, jak mówimy, "izby pamięci". Nie ruszają pamiątek, rzeczy zmarłego, żeby zatrzymać czas. Nie nawiązują nowych kontaktów. Chcą tak żyć, jakby zmarły dalej był obok.

To nie prowadzi do odbudowy, powrotu do normalnego życia. Budowanie "izb pamięci" często się wiąże z idealizowaniem osoby zmarłej.

Jeśli widzimy, że albo ktoś się nadmiernie w żalu pogrąża, albo nadmiernie rzuca w aktywność, to coś możemy radzić.

Tę osobę, która izoluje od świata na pewno życzliwy bliski powinien próbować wyciągnąć z domu, przywrócić do świata.

A gdy ktoś stal się nadzwyczaj aktywny, zachowuje się tak, jakby nic się nie stało, to warto porozmawiać. Zwrócić uwagę, że rozpacz, żal i smutek są naturalnymi reakcjami, trzeba je przeżywać.

Przez pierwsze tygodnie, miesiące wspominanie, przeżywanie emocji jest naturalną reakcją.

- Czyli wspominaj, ale bez zamykania się w tych wspomnieniach, emocjach.

- Tak. W procesie żałoby chodzi o to, żeby równoważyć wspominanie, przeżywanie żalu i stopniowe, po kilku miesiącach wracanie do kontaktów z innymi, zwyczajowych form aktywności. Chodzi o równoważenie przeżywania i próby powrotu do życia.

- Chyba nie bez kozery kiedyś obchodzono żałobę przez rok.

- Oczywiście. Teraz nam pozostały tylko symbole - strój, powstrzymywanie się od zabawy. Był kiedyś zwyczaj pożegnania zmarłego. Przetrwał jeszcze w niektórych wsiach.

Niedawno zmarła mama jednej z moich znajomych. Do pogrzebu leżała w domu. Przychodzili sąsiedzi, odmawiali różaniec. Był płacz, łzy.

To jest istotne w przeżywaniu żałoby - moment pożegnania. Jest ważne, żeby się symbolicznie pożegnać ze zmarłym.

- Teraz firma pogrzebowa zabiera ciało z domu, jak tylko lekarz stwierdzi zgon.

- Już nawet rodzina nie ubiera zmarłego. Często jest tak, że najbliżsi nawet nie zdążą wrócić do domu, by się z zmarłym pożegnać.

- Po żałobie powinniśmy wychodzić do ludzi, nie zamykać się?

- Tak, bo celem procesu żałoby, my mówimy osierocenia, jest odbudowa.

Chodzi o to, żeby ta osoba, która czuje się okaleczona, odbudowała się.

Niech wspomina, korzysta ze wspólnych doświadczeń, żyje tym, co wspólnie się zbudowało, ale jednocześnie patrzy przed siebie.

- Czyli trzeba poszukać tego, co warto wziąć z sobą w dalszą podróż?

- Tak i - jeśli jest taka potrzeba - rozmawiania z dziećmi czy z przyjaciółmi o zmarłym. Znam panią, która w żałobie bardzo potrzebowała rozmów. Na imieniny nieżyjącego od 3 miesięcy męża, jak zwykle przyszli jego koledzy z żonami.

Żona bardzo chciała powspominać zmarłego, potrzebowała tego. Ale wszyscy nabrali wody w usta. Nie udało się.

- Trudno nam się w takich sytuacjach rozmawia.

- Bardzo trudno, a jednocześnie osoba osierocona bardzo tego potrzebuje.

- Jeśli mamy od niej sygnał, że tego potrzebuje, to nie unikajmy takich rozmów?
- Nie bójmy się dać szanse tej osobie, która pozostała, czuje się opuszczona, odczuwa olbrzymi żal. Mamy do zrobienia tak dużo i tak mało jednocześnie: pobyć, otoczyć te osoby serdeczną uważnością. Tylko tyle.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska