Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chojnice fiesta 2011 pozostawi po sobie dobre wspomnienia. Kogo oklaskiwaliśmy najbardziej?

Maria Eichler
Scena ze spektaklu "Czas matek" Teatru Ósmego Dnia
Scena ze spektaklu "Czas matek" Teatru Ósmego Dnia Aleksander Knitter
Teatralny festiwal na ulicy już za nami. Co zapamiętamy po tych kilku dniach spędzonych z aktorami?

Dzieciaki zapewne dobrze bawiły się na każdym przedstawieniu, które było do nich adresowane. Bo dla nich jest frajdą nie lada znaleźć się na scenie i pobawić się w statystowanie prawdziwym aktorom. Tak było na spektaklu "Kominiarczyk" Iriny Afanasjewy czy na przedstawieniu "Ja, klaun" Mieczysława Giedrojcia.

A dorośli mieli okazję smakować różne rodzaje ulicznego teatru, który choć ma jarmarczny rodowód, to nie ucieka od ważnych pytań. Chojnicki Teatr Niepokorny wystawił "Doktora Faustusa", a historia uczonego, który poszukuje eliksiru zapewniającego wieczną młodość i szczęście, została opowiedziana z barokowym wręcz przepychem. Z fajerwerkami, dymami, muzyką, aktorami na szczudłach.

Przeczytaj również: Zakończyła się Chojnicka Fiesta.

W klimacie szarości utrzymany był spektakl "Remus" Teatru Snów z Gdańska, który nawiązywał do powieści Aleksandra Majkowskiego pt. "Życie i przygody Remusa". Jej bohater wędruje po Kaszubach ze swoją taczką i sprzedaje książki, budząc narodowego ducha. Spektakl obfituje w wiele przepięknych scen wykorzystujących kaszubskie akcesoria i motywy - łodzie i sieci, świątki, tańce itd., ale jeśli ktoś nigdy o Remusie nie słyszał, to pewnie niewiele z przedstawienia wyniesie.

Więcej informacji z Chojnic i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/chojnice

Rewelacją festiwalu była na pewno "Szczelina" - wspólny projekt trzech aktorów z Polski, Niemiec i Białorusi, wyreżyserowany przez Józefa Markockiego. Nie tylko dlatego, że pierwsza - sielankowa - część przedstawienia angażowała widzów aż ponad miarę. Wyciągani z tłumu albo musieli naśladować Markockiego, albo byli malowniczo przewracani w minibasenie i wychodzili stamtąd w przemoczonych ciuchach, albo musieli stanąć do walki...Tak ekstremalnych przeżyć dawno nikt im nie zafundował, więc nic dziwnego, że śmiechu, ale i złości było co niemiara. Jednak spektakl to nie tylko komediowe sztuczki. Jest śmiertelnie poważny, bo dotyczy narodzin i życia. Mistrzostwo świata, jak to zostało zagrane! Zarówno sam akt narodzin, jak późniejsze doświadczanie życia - w czymś na kształt urządzenia do tortur składającego się z okiennych ram. Człowiek przeciska się przez szyby i słychać ich brzęk. Trudno nie doznać dreszczu przerażenia!

Warszawski teatr Makata przywiózł spektakl " Wesele", który kipiał od energii weselnego obyczaju, od przyśpiewek i tańców.

A na sam koniec wystąpił Teatr Ósmego Dnia, który pokazał widowisko pt. "Czas matek". Przejmujące i bolesne. Wykorzystujące całe instrumentarium teatru do budowania klimatu grozy i nieuchronności przeznaczenia. Chłopcy przychodzą na świat, by zginąć na wojnie. Matki protestują, trzymając ich fotografie w rękach. Ale znowu będą prać koszule, które za jakiś czas zabarwi krew... A może jednak ich solidarność uchroni czyjeś życie? Przedstawienie w reżyserii Ewy Wójciak zebrało zasłużone brawa. I jakoś trudno było wracać po nim do domu...

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska