Bydgoszcz. Codziennie jedno dziecko rodzi się nie znając ojca

18-latka przyszła do USC zarejestrować swojego synka. - Niech pani nic nie wpisuje w rubryce "ojciec" - poprosiła urzędniczkę. Nastoletnia mama tłumaczyła, że... dziecko poczęło się na dyskotece i nie jest do końca pewna, kto jest tatą.

Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. To zazwyczaj młode, przeważnie nastoletnie matki, które rodzą pierwsze dziecko. Rozstały się z ojcem maleństwa jeszcze wtedy, gdy były w ciąży. W niektórych przypadkach tatusiowie siedzą w więzieniu albo mają inne rodziny i nie chcą, żeby żona dowiedziała się o dziecku z nieprawego łoża. Są i takie sytuacje, jak u wyżej wymienionej 18-latki: nie wiedzą do końca, który przyjaciel jest ojcem jej maluszka.

- Średnio w miesiącu rodzi się 30 takich dzieci - informuje Hanna Węsierska, specjalistka z USC w Bydgoszczy.

W rubryce "ojciec" - wbrew pozorom - nie pojawia się adnotacja "nieznany".

- Nie może być pustego miejsca w tej rubryczce. Wpisujemy tam aktualne nazwisko matki, a imię ojca fikcyjne, na przykład wymyślone przez młodą mamę albo losowo wybrane przez nas - dodaje Węsierska. - To tak zwane dane kryjące. Nie mają znaczenia prawnego. Chodzi o to, żeby dziecko i jego mama potem nie byli piętnowani.

Chociaż większość dzieci pochodzi ze związków małżeńskich, często także rodzicami są pary żyjące bez ślubu. Prawie zawsze takie maleństwa są uznawane przez biologicznych ojców. To znaczy: tatusiowie dają dziecku swoje nazwisko.

Jeśli jednak wypierają się córki lub syna, ojcostwo może być ustalone sądownie. Wtedy "potwierdzony" ojciec będzie musiał płacić alimenty.

Węsierska: - Zdarza się, że ojciec zmieni zdanie i po kilku dniach lub tygodniach od rejestracji noworodka pojawia się w urzędzie, żeby uznać swoje dziecko.