Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing w toruńskim muzeum? Dyrektor: - To nas nie dotyczy

(WG)
strona Muzeum Okręgowego w Toruniu
Czy dyrekcja Muzeum Okręgowego nęka i zastrasza podwładnych? Sprawdzić chciała to inspekcja pracy. Szefostwo instytucji odmówiło z powodu... remontu.

Pod koniec marca do Muzeum Okręgowego weszła inspekcja pracy. - Wpływały do nas niepokojące sygnały pracowników, że w placówce mogą mieć miejsce zachowania o charakterze mobbingowym - mówi Katarzyna Pietraszak, rzeczniczka Państwowej Inspekcji Pracy w Bydgoszczy. - Zamierzaliśmy rozdać pracownikom muzeum ankiety. Pracodawca skorzystał ze swojego prawa i na to nie zezwolił.

Nie wlepili mandatu

Inspektorzy stwierdzili, że w ub.r. były przypadki rozliczania nadgodzin po okresie rozliczeniowym. Pietraszak: - Ta nieprawidłowość zostanie usunięta. Nie była na tyle poważna, by nakładać mandat.
Część muzealników ma już dość atmosfery, jaka panuje w instytucji. - Dyrektor Marek Rubnikowicz zarządza muzeum przez strach - mówi Katarzyna Kluczwajd z działu sztuki muzeum. - Nie ma z nim dyskusji, krzyczy, używa niekoniecznie kulturalnego języka. Każdą, nawet najbardziej błahą decyzję, musi podejmować osobiście.

- Wiele osób jest zmęczonych tą sytuacją - mówi Wojciech Sławiński, były pracownik muzeum. - Praca przestała sprawiać im przyjemność. To ekipa ludzi, która dla muzeum poświęciła wiele lat życia. Atmosfera nie jest przyjemna. Ludzie przestali sobie ufać.
Sławiński w 2009 r. wygrał sprawę z muzeum o naruszenie zasady równego traktowania w zatrudnieniu. Sąd stwierdził, że był "traktowany inaczej niż pozostali niepełnoetatowi pracownicy" - czytamy w uzasadnieniu. Próbował łączyć pracę w Muzeum Okręgowym z wykładami na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Dlaczego dyrekcja nie zgodziła się na ankietę? - Widzi pan, jakie są teraz warunki w muzeum (trwają remonty w Ratuszu Staromiejskim i w innych oddziałach - przyp. red.) - mówi Marek Rubnikowicz, dyrektor muzeum. - Jesteśmy w fazie finalnej. To, co wynikało z ostatniej kontroli, było w całości zgodne z kodeksem pracy. Dlatego też kiedy pojawiła się propozycja ankiety, powiedziałem bardzo proszę, ale po zakończeniu remontu.

- Czy krzyczy pan na podwładnych i grozi im zwolnieniem? - pytam. - Jak pan wie, jestem osobą, która wypowiada się dość sugestywnie - odpowiada Rubnikowicz. - Z tym stwierdzeniem dotyczącym krzyku byłbym ostrożny. Osoby, które wykonują swoje obowiązki, naprawdę nie mają podstaw, by mieć jakiekolwiek wątpliwości. Ktoś, kto podejmuje się działania w pewnym określonym przedziale umowy, zobowiązuje się do wykonywania obowiązków w ramach tego przydziału. I naprawdę niczego więcej nie oczekuję. Zawsze informuję, że jeżeli ktoś nie chce pracować, to nie musi.

To nie pierwsza kontrola

W 2008 r. w muzeum inspekcji udało się przeprowadzić ankietę. Pietraszak: - Wtedy nasz inspektor stwierdził, że mogły mieć miejsce zachowania o charakterze mobbingowym.

Jak ustaliliśmy, przed sądem pracy toczy się kolejna sprawa przeciw muzeum. Jedna z pracownic zarzuca, że została bezprawnie zwolniona z pracy. W najbliższych dniach PIP ma przekazać władzom Torunia sygnały pracowników o nieprawidłowościach w muzeum.

Do sprawy wrócimy w najbliższych wydaniach "Pomorskiej".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska