Nieszawską tamą interesują się zagraniczne koncerny

We Włocławku pojawili się biznesmeni z "Państwa Środka". Oglądali naszą zaporę. Otoczone ścisłą tajemnicą rozmowy dotyczyły budowy drugiego stopnia wodnego na Kujawach.

Ostatnio media obiegają informacje, że Chińczycy szturmują nasze strefy ekonomiczne i samorządy. W związku z sytuacją w północnej Afryce, zwłaszcza w Libii, szukają teraz bezpiecznych lokalizacji. W marcu Warszawę, Kraków i Łódź odwiedzili przedstawiciele koncernów budujących m. in. drogi, mosty, tunele i linie kolejowe.

Chińczycy chcą m. in. inwestować w dalsze odcinki warszawskiego metra, obwodnicę Krakowa. Ale nie tylko. Wielu emisariuszy, którzy pojawili się w naszym kraju, reprezentuje sektor energii odnawialnych.

Prężyli swoje muskuły
Jak ustaliła "Pomorska", w ostatnich dniach, w pełnej dyskrecji, wizytowała Włocławek 3-osobowa delegacja gospodarcza z Chin. Na zaproszenie gdańskiej grupy "Energa", która chce budować na Wiśle kolejną zaporę. Gości pilotował osobiście dyrektor programu "Energa Wisła", pełnomocnik d.s. budowy drugiej tamy Jacek Szubstarski.

- Tak, wizyta dotyczyła budowy kolejnej zapory - przyznaje członek zarządu województwa Sławomir Kopyść. Potwierdza jedynie, że Chińczycy interesowali się warunkami realizacji tej inwestycji, prezentowali też swój potencjał. Wcześniej delegacja spotkała się w Toruniu z wicemarszałkiem województwa Dariuszem Kurzawą. Czy mówiono też o innych inwestycjach. Nie, tylko o tamie.

Na obiad się spóźnili
Nasi informatorzy twierdzą, że gospodarze robili wszystko, by umilić biznesmenom tę wizytę. Najpierw pokazali im Włocławek, następnie pojechali na zaporę. Potem goście wsiedli do samolotu i oglądali wszystko z lotu ptaka. Powietrzna podróż przedłużyła się, na obiad w "Młynie", najbardziej reprezentacyjnym z włocławskich hoteli, delegacja dotarła mocno spóźniona.

Jak ustaliliśmy, goście reprezentowali koncern CGGC (China Gezhouba Group Corpo-ration) z siedzibą w Pekinie. Na angielskojęzycznych stronach internetowych firma chwali się, że do tej pory zainwestowała w ponad 400 dużych i średnich projektów dotyczących elektrowni jądrowych i konwencjonalnych, autostrad, szybkich kolei, lotnisk, czy portów. A także - obiektów hydroenergetycznych. Zagraniczne inwestycje koncentrowały się do tej pory w środkowej i południowej Azji oraz północnej Afryce.

Nic nie powiem! To tajne!
- Od początku mówiliśmy, że nasze inwestycje na Wiśle chcemy prowadzić przy udziale partnera strategicznego - przyznaje rzecznik grupy "Energa" Beata Ostrowska. - Szukamy inwestora, który wniesie swój kapitał i później będzie też z tego czerpał zyski. Włocławska wizyta, o której pan mówi, jest tego potwierdzeniem.

Pani rzecznik podkreśla, że w tych poszukiwaniach jej firma nie ogranicza się jedynie do Chińczyków. Działania podjęto wkrótce po tym, jak jesienią 2009 roku koncern podpisał listy intencyjne w sprawie budowy drugiej zapory. Jak stwierdza Beata Ostrowska, jest zainteresowanie tą inwestycją.

- Żadnych szczegółów - pani rzecznik ucina wszystkie pytania. - Na tym etapie prowadzenia rozmów biznesowych obowiązuje ścisła tajemnica handlowa. Nasi partnerzy kategorycznie sobie tego życzą.

Nieszawa, czy Raciążek
Już tej jesieni gotowy będzie pakiet dokumentacji, analiz i raportów dotyczących budowy drugiej zapory. Bodaj najważniejszy z nich to tzw. raport oddziaływania inwestycji na środowisko. Zawierać będzie m. in. listę kosztów rekompensowania ekologicznych szkód, jakie może wyrządzić tama.

Decyzje zapadną po analizie wszystkich materiałów. Najważniejsza, to budować, czy też nie. Bo zyski pochłoną koszty inwestowania w ekologię. A jeśli tak, to jak i gdzie? W grę wchodzą trzy lokalizacje: rejon Nieszawy, Raciążka, czy Ciechocinka. Inwestorom najbardziej uśmiecha się ta ostatnia, gwarantuje bowiem największą moc przyszłej elektrowni. Ale ta koncepcja oznacza też największe straty dla środowiska.