Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamykają lokomotywownię. 40 osób straci pracę [zobacz zdjęcia]

Przemysław Decker
Grudziądzka lokomotywownia działać będzie tylko do końca miesiąca. Później sprzęt zostanie wywieziony do Bydgoszczy
Grudziądzka lokomotywownia działać będzie tylko do końca miesiąca. Później sprzęt zostanie wywieziony do Bydgoszczy Piotr Bilski
- Wręczono nam "pistolety", żebyśmy mogli sami strzelić sobie w łeb - mówią rozżaleni członkowie załogi lokomotywowni. Będą pracowali tylko do końca marca.

Grudziądz: Lokomotywownia do likwidacji, a ludzie...

W warsztatach przy ulicy Waryńskiego, w których m.in. naprawia się lokomotywy, panuje smutna atmosfera. Co prawda, załoga cały czas coś tam dłubie, coś tam grzebie, ale już bez motywacji i zadowolenia.

Powód jest prosty i zarazem bolesny: zakład istnieje tylko do końca marca.

Później sprzęt zostanie zdemontowany i przetransportowany do Bydgoszczy. Niepotrzebne urządzenia zapewne będą złomowane, a hale zamknięte na cztery spusty.

A z nami, co będzie?

To pytanie zadaje sobie większość członków załogi. Wśród nich jest Janusz Behrendt, który przepracował w lokomotywowni 35 lat. Do emerytury zostało mu 11 lat. Nie wie jeszcze, co będzie dalej robił.

- Wszyscy wiemy, że znalezienie pracy w Grudziądzu, graniczy niemal z cudem. Będę jej szukał, ale mam świadomość, że łatwo nie będzie - tłumaczy mistrz warsztatu.

Z zakładem żegna się w sumie 40 osób. Zdecydowali się na tzw. dobrowolne odejście. Otrzymają równowartość 9 pensji i 15 tysięcy złotych odszkodowania. Mają świadomość, że taki zastrzyk na długo nie wystarczy. Twierdzą jednak, że zostali wepchnięci między młot a kowadło. - Nikt nam nie dał żadnej gwarancji pracy, nawet do końca tego roku. Co więcej, sugerowano, że jeśli sami nie odejdziemy, zostaniemy zwolnieni. Bez odszkodowania - mówi Dariusz Lewandowski, z 30-letnim stażem pracy. I dodaje, że podjął jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu.

Z dobrowolnego odejścia nie skorzystał tylko Adam Brzeski. Do emerytury brakuje mu 7 lat.

- 15 tysięcy złotych odszkodowania mnie nie urządza. Jeśli nawet daliby mi więcej i tak bym nie skorzystał. Chcę pracować dalej - tłumaczy kolejarz.

Ma nadzieję, że po likwidacji grudziądzkiej lokomotywowni, otrzyma etat w bydgoskich warsztatach.

- Będę dojeżdżał - mówi Brzeski.

Przeczytaj: Firma BE&K Europe zapowiedziała grupowe zwolnienia w Gródku

Nie było nacisków?

Szefostwo spółki PKP Cargo twierdzi, że nikt pracowników nie straszył.

- Gdyby nie odeszli dobrowolnie, mogliby pracować w innych miastach - przekonuje Kazimierz Świtajski, zastępca dyrektora północnego zakładu PKP Cargo.

Sugeruje,że to sami pracownicy przyczynili się do zamknięcia zakładów w Grudziądzu: - Skoro 40 odchodzi, to jaki jest sens utrzymywania lokomotywowni?

Krzysztof Rudzik, szef międzyzakładowej "Solidarności" twierdzi z kolei, że załoga trochę się pośpieszyła:

- Rozumiem, że koledzy bali się, że zostaną zwolnieni. Jeśli jednak podpisali zgodę na odejście, nie mogliśmy ich bronić.

W sumie z dobrowolnego pożegnania się z etatem, skorzystało około 180 pracowników PKP Cargo w całym regionie. Wśród nich są m.in. mechanicy, referenci i magazynierzy.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska