Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoski urzędnik podrobił podpis. Poszkodowany prosi o pomoc posła Latosa

mc
Jeden podrobiony podpis na dokumencie spowodował lawinę prolemów, z którymi Weyna walczy już od 9 lat. Fałszerza nie chce szukać prokuratura, ani sąd.
Jeden podrobiony podpis na dokumencie spowodował lawinę prolemów, z którymi Weyna walczy już od 9 lat. Fałszerza nie chce szukać prokuratura, ani sąd. fot. sxc.hu
Urzędnik bydgoskiego ratusza podrobił podpis Czesława Weyny na oficjalnym dokumencie. Poszkodowany mężczyzna, który od 9 lat walczy o prawo do ojcowizny, nie ufa już sądom i idzie po pomoc do posła PiS.

Wracamy do sprawy, o której pisaliśmy już we wtorkowym wydaniu "Pomorskiej".

Przedstawiliśmy historię Czesława Weyny, który od 9 lat usiłuje walczyć o prawo do ojcowizny na terenie Fordonu. Mężczyzna stara się o prawo do pierwokupu działki o powierzchni około 8 tys. m kwadratowych w rejonie ulicy Twardzickiego, na Przylesiu.

- Tę ziemię w 1979 roku państwo odkupiło od moich rodziców - wyjaśnia Weyna. - Kiedy po latach, wraz z siostrą i bratem postanowiliśmy odzyskać teren od gminy Bydgoszcz, zaczęły się problemy.

Miasto odmówiło panu Czesławowi sprzedaży terenu, ponieważ ziemia, podzielona na dwie działki, została już... wykupiona.

- Niecały miesiąc po tym, gdy złożyłem pismo do urzędu miasta, w którym wyraziłem zainteresowanie kupnem ojcowizny, teren został sprzedany - wspomina mężczyzna. - Nowi właściciele to handlarze, którzy do 2002 roku użytkowali działki na zasadzie wieczystej dzierżawy. Problem w tym, że w ratuszu nie poinformowano mnie o takich planach.

Od tego czasu domagał się sprawiedliwości również w sądach. W 2009 roku, podczas jednej z rozpraw, w której stroną był bydgoski ratusz, pan Czesław osłupiał: - Urzędnik przedstawił mi pismo, które rzekomo podpisałem w 2002 roku. Widziałem je pierwszy raz w życiu.

Sporny dokument miał świadczyć, że mężczyzna został poinformowany o planach miasta, co do terenu w Fordonie.

Powołany przez sąd biegły orzekł, ze podpis został sfałszowany. Mimo to, w grudniu 2010 roku prokuratura umorzyła śledztwo, "z braku możliwości wykrycia sprawcy przestępstwa". W poniedziałek sprawę oddalił bydgoski sąd.

- Poprosiłem o pomoc posła Tomasza Latosa z PiS - tłumaczy Weyna. - Był żywo zainteresowany sprawą i zapowiedział, że spróbuje ją wyjaśnić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska