Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekkoatletyka: Łukasz Michalski - Chirurg, który skacze o tyczce

ROZMAWIALI ARTUR KLUSKIEWICZ i PAWEŁ SKRABA
.
. fot. Tomek Czachorowski/archiwum
Rozmowa z ŁUKASZEM MICHALSKIM, tyczkarzem Zawiszy Bydgoszcz.

- Szykujesz już formę na nowy sezon?
- Właściwie cały czas leczę kontuzję. Ponad miesiąc temu przeszedłem operację i powoli dochodzę do siebie. Na treningach mogę już wykonywać większość ćwiczeń, ale na poważnie z przygotowaniami ruszam pod koniec stycznia. W tym roku pominę zawody halowe. Skoncentruję się na letniej części sezonu. Wówczas będzie kilka poważnych startów, w tym mistrzostwa świata seniorów w Daegu, wojskowe mistrzostwa świata w Rio de Janeiro i Uniwersjada w Chinach. Potem zaczniemy przygotowania do igrzysk 2012.

- Jakie nadzieje wiążesz z Londynem?
- Wyjazd na igrzyska i sukces na tych zawodach są celem każdego sportowca. Medal byłby spełnieniem najskrytszych marzeń. Chciałbym już w 2011 roku pokazać, że potrafię zdobywać medale na największych imprezach. Mistrzostwa świata będą doskonałym sprawdzianem formy, starciem z najlepszymi na świecie. Nie będzie łatwo, ale wierzę, że sprawię miłą niespodziankę. Rozmarzyłem się.... Muszę szybko wrócić do rzeczywistości, bo zbliża się sesja (śmiech).

- Treningi nie przegrywają z twoimi studiami?
- Na razie oba zajęcia nie kolidują ze sobą. Co prawda, na studiach nie mam takich sukcesów jak na bieżni, ale na szczęście do tej pory nie miałem też poprawek (śmiech). Od razu jednak powiem, że taryfy ulgowej nie ma. Wykładowcy, nawet jeśli wiedzą o mojej sportowej pasji, wymagają ode mnie tyle, co od innych. I bardzo jestem z tego zadowolony, gdyż nie chcę być niedouczonym lekarzem.

- Medycyna jest w twojej hierarchii przed sportem?
- Wciąż traktuję poważnie moje studia i nie zmieniam swego podejścia. Medycyna jest inwestycją w przyszłość. Sport jest z góry na straconej pozycji, gdyż życie sportowca jest życiem bardzo niepewnym. Każda odniesiona kontuzja nie daje gwarancji powrotu do czynnego uprawiania swojej dyscypliny.

- Co było najpierw: lekkoatletyka czy pomysł na przyszły zawód?
- Pierwszy był sport. W wieku 12 lat zacząłem trenować lekkoatletykę, a dopiero gdy byłem w pierwszej klasie liceum, pojawiło się zamiłowanie do medycyny. Dziś jestem na czwartym roku studiów, powoli myślę o wyborze specjalizacji. Chciałbym być chirurgiem. Jednocześnie marzą mi się sukcesy w sporcie i pobicie rekordu Mirosława Chmary oraz medal na igrzyskach i wiele, wiele innych. I pragnę te wszystkie plany zrealizować.

- Mało jest w Polsce sportowców, którzy potrafią połączyć treningi z nauką, osiągając przy tym niezłe rezultaty na obu płaszczyznach.
- Tak naprawdę talent, niepoparty treningami, nie jest żadnym potencjałem. Trzeba wiele potu i łez, by błyszczeć i odnosić sukcesy. Problem tkwi w tym, że wielu sportowców cechuje lenistwo. Według mnie, tak naprawdę, wszystko jest kwestią organizacji czasu.

- Jak zatem wygląda twój normalny dzień?
- Mogłoby się wydawać, że muszę wstawać o piątej rano, czy siedzieć nad książkami do nocy. Wcale tak nie jest! Potrafię pogodzić treningi ze studiami, a nawet znajduję czas na spotkania ze znajomymi. Gorzej jest, jak przychodzi sesja. Wtedy siedzę nad książkami i kuję. Czasem pomaga mi też modlitwa o dobre pytania na egzaminie (śmiech).

- Masz jakieś hobby?
- Moją wielką pasją jest muzyka. Wszystko przez brata, który zaraził mnie punkowymi brzmieniami. Obecnie ciągle słucham Acid Drinkers, ale lubię też muzykę poważną. Czasem wpadam nawet do opery, w której pracuje mój brat i oglądam przedstawienia. To świetny pomysł na relaks.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska