Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Widz wcale nie jest laikiem - podkreśla pomysłodawca Instytutu B61

Magdalena Janowska
Jan Świerkowski: - Zapewniam, że Instytut znów zaskoczy widzów
Jan Świerkowski: - Zapewniam, że Instytut znów zaskoczy widzów fot. Lech Kamiński
- Pomyśleliśmy, że nietypowym działaniem Instytutu B61 będzie działanie... typowe, koncertowe - opowiada Jan Świerkowski, pomysłodawca projektu naukowo-artystycznego Instytut B61.

Gazeta Pomorska: - Instytut B61 został nominowany do tytułu Popularyzator Nauki 2010. W uzasadnieniu nazwano Wasz projekt "najciekawszym wynikiem obchodów Międzynarodowego Roku Astronomii 2009 w Polsce". W czym tkwi sekret sukcesu Instytutu?

Jan Świerkowski: - Wydaje mi się, że na takie określenie zasłużyliśmy sobie ciężką pracą. W organizację naszych Instytutów wkładamy olbrzymi wysiłek, a do tego robimy coś, czego nikt do tej pory nie robił na serio, a jeśli już - to chyba nie tak jak trzeba: przekładamy teorie naukowe i trudne tematy na proste metafory, chcąc zainteresować ludzi różnymi problemami. Staramy się przy tym uciekać od Pana Kleksa i traktowania widzów jak laików, którzy nie są w stanie pewnych rzeczy zrozumieć. Myślę, że to właśnie jest pewna nowość. Przecież nawet najbardziej skomplikowane teorie, o których mówimy, wymyślili ludzie - Einstein był człowiekiem i Fermi był człowiekiem, i Szymborska jest człowiekiem. Oni są w 99 proc. tacy jak my.

- I widzowie Instytutu rzeczywiście chłoną tę wiedzę czy są nastawieni raczej na rozrywkę?
- Są nastawieni na rozrywkę, ale kiedy wychodzą z Instytutu, zostaje im kilka słów-kluczy w głowie. Chodzi nam o przekonanie widzów, że nauki nie należy się bać. Dlatego mówimy o niej w atmosferze śmiechu, luzu i tajemniczości. Nie mamy złudzeń, na pewno nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć fizyki kwantowej w czasie jednego spektaklu, ale wierzymy, że jakieś sformułowania z Instytutu B61 zapadają w pamięć. Jeśli ktoś uzna je za interesujące, to może "wygoogle'uje" je sobie w domu albo sprawdzi w Wikipedii.

- Chyba łatwo zachęcić publiczność do udziału w imprezie naukowej, kiedy zaprasza się na nią Michała Urbaniaka czy Tomasza Stańkę. Co trzeba zrobić, żeby gwiazdy takiego formatu chciały przyjechać do Torunia i zagrać jeden kawałek?
- Trzeba mieć pomysł, chęci i włożyć w to ileś pracy - pisać scenariusze, negocjować. Z Tomaszem Stańką było o tyle łatwo, że jak tylko dowiedział się, że rzecz dotyczy fizyki kwantowej, od razu zgodził się wziąć udział w projekcie "Ktoś". Okazało się bowiem, że fizyka kwantowa zawsze go fascynowała, a sam artysta stara się ją zgłębiać. Chociaż dzieli nas olbrzymia ilość rzeczy - bo przecież Stańko jest wielkim trębaczem, wybitnym muzykiem - jako ludzie mamy podobne niepokoje. Myślę, że to nas połączyło przy ostatnim Instytucie.

- Wkrótce będziecie świętować pierwsze urodziny Instytutu.

- Tak, z tej okazji chcemy przez chwilę odetchnąć od pracy. Do tej pory zrealizowaliśmy sześć projektów. Jeździliśmy po Polsce pociągiem, biegaliśmy po zamku krzyżackim, odśnieżaliśmy pruski fort, było nam zimno, paliły nam się nagrzewnice - i wszystko to w ciągu zaledwie jednego roku. Pracowaliśmy ze wspaniałymi ludźmi, wiele nauczyliśmy się zarówno od strony artystycznej, jak i organizacyjnej. W związku z urodzinami chcemy zaprosić wszystkich widzów, którzy przychodzili na nasze Instytuty, na wyjątkowy koncert. Gwiazdą imprezy będzie Marysia Peszek, wystąpi też Tymon Tymański, Małpa i Jinx z Sofą oraz Ser Charles - czyli nowy projekt Stefana Kornackiego, który zagra z Mazzollem, znanym z płyt Kazika oraz z działalności w bydgoskim Mózgu. Będzie też Tomek Cebo oraz dwaj chłopcy, którzy występ na Instytucie wygrali w czasie jednej z bitew beatboksowych. Wszystko to już 28 grudnia w Od Nowie, gdzie będziemy podsumowywać nasz rok. Impreza ma enigmatyczny tytuł "Coś".

- Ale akcja chyba nie będzie dziać się na scenie? Instytut zawsze prowadzi nas w miejsca, do których na co dzień nie możemy zajrzeć.
- A właśnie, że będzie to scena. Tym razem chcemy jak najnormalniejszego koncertu, zupełnie standardowej sytuacji. Pomyśleliśmy, że nietypowym działaniem Instytutu będzie działanie typowe, koncertowe. Zaskakujemy więc na urodziny pomysłem nieprzystającym do naszych wcześniejszych inicjatyw (śmiech). Spotykamy się zresztą z opiniami, że może już czas, by zmienić formułę, bo za każdym razem jest tak, że kilka grup wędruje gdzieś w nieznane. No to proszę bardzo - zmieniliśmy. Chcemy też pokazać, że mamy do siebie dystans i zażartować z całej tej tajemniczości i konwencji, która dotąd określała nasze działania. Instytut B61 nie jest przecież śmiertelnie poważnym projektem artystycznym.

- A czy potem Instytut wróci do dawnych środków?
- Na pewno, ale będziemy poszukiwać także nowej formuły. Zresztą robiąc nasz pierwszy projekt w forcie rok temu, byliśmy przekonani, że to jest jednorazowa akcja. Przez rok pracowaliśmy nad tym, by trafić do jak największej liczby osób, ale jak już damy się poznać od tej strony, będziemy szukali zmiany. W maju chcielibyśmy wejść do terenów pofabrycznych - Merinoteksu lub Elany i tam zrobić Instytut. Cały czas chodzi nam po głowie także pociąg - ja się kompletnie zakochałem w takim życiu w trasie. Jeśli tylko uda nam się zebrać fundusze, na pewno wyruszymy w Polskę.

- Gdybyście mieli nieograniczone możliwości, kogo chcielibyście usłyszeć podczas Instytutu w Toruniu?
- Naszym marzeniem jest zaproszenie Nicka Cave'a. Jeśli się uda, damy sobie w nagrodę tydzień wolnego (śmiech).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska