MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co obiecują kandydaci do fotela prezydenta Bydgoszczy?

ROZMAWIALI JACEK DEPTUŁA I ANNA STASIEWICZ
fot. Jarosław Pruss
Prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz odmówił udziału w debacie "Gazety Pomorskiej". Rafał Bruski zaproszenie przyjął, ale nie mógł wziąć w niej udziału, ponieważ tego dnia towarzyszył dwóm ministrom odwiedzającym region. Henryk Bocian natomiast zachorował.

- Jaki będzie najważniejszy punkt prezydenckiego programu, jeśli wygracie państwo wybory?

JAN SZOPIŃSKI: - Czas wreszcie przyciągnąć do miasta poważnych inwestorów. Do tego konieczne jest skomunikowanie miasta z powstającą trasą S-5 i autostradą A1, a co za tym idzie - poszerzenie ulic Nakielskiej, Grunwaldzkiej i Nowotoruńskiej. Jeśli nie będziemy mieli nowoczesnej infrastruktury komunikacyjnej, inwestorzy będą nas jak - dotąd - omijać. Mam nadzieję, że będzie się to wiązało z rozwojem Portu Lotniczego, będącego dziś w gestii Urzędu Marszałkowskiego. To będzie warunkować rozwój gospodarczy miasta. Wiąże się z tym problem finansowania: czy to udźwignie budżet miasta, czy też trzeba szukać środków zewnętrznych? Dziś zadłużenie Bydgoszczy szacowane jest na 58 procent rocznych przychodów, czyli około 700 milionów zł. Do tej pory Bydgoszcz nie korzystała prawie wcale z dotacji unijnych na wewnętrzne połączenia . Za to były pieniądze na efektowny rozwój dróg w Toruniu.

GRAŻYNA CIEMNIAK: - Bydgoszcz powinna być liderem wykorzystania środków europejskich. Na razie jest poza pięćdziesiątką polskich miast, licząc na jednego mieszkańca! Miasto nie korzystało z krajowych programów operacyjnych i konkursów. Jeden wniosek na modernizację wiaduktów warszawskich - 17 mln zł dofinansowania - został odrzucony. Niewiele wykorzystano środków w ramach projektów kluczowych Regionalnego Programu Operacyjnego. A postawą uzyskania dotacji są dobre projekty - gdyby takie były, więcej pieniędzy byłoby na zakup taboru tramwajowego i autobusowego, na modernizację dróg. Mówiąc wprost - nie uda się zmodernizować sieci komunikacyjnej bez pieniędzy europejskich, a takie możliwości z programu operacyjnego są. Koniecznością jest też budowa drugiej nitki ul. Kamiennej, jest na to miejsce. Wąskie gardło to na al ulica Nakielska. Integralną częścią sieci komunikacyjnej jest budowa parkingów. Nasze ulice stały się w dużej części parkingami, zatem konieczność budowy dwu i trzypoziomowych jest paląca.

KOSMA ZŁOTOWSKI: - Toruń z Urzędu Marszałkowskiego otrzymał 40 mln na linie tramwajowe, a Bydgoszcz - 17 mln. Na co? Na remont fontanny. Jest to ważne, ale skoro są pieniądze europejskie, to je wykorzystujmy do maksimum. Miasto jest położone wzdłuż osi ulic Fordońskiej, Jagiellońskiej, Focha, Nakielskiej i Grunwaldzkiej. To powoduje koszmarne korki. Zatem pomysł rozbudowania ul. Kamiennej to alternatywa. Tyle że przed samym Fordonem te dwie trasy się zbiegają i powstaje kolejne wąskie gardło. Prezydent Dombrowicz w tej materii nie zrobił nic. Dalej - nieszczęsny tramwaj do Fordonu. Prezydent obiecywał to w 2002 i 2006 roku. Dziś mamy tablice i wizualizacje, jak będzie wyglądał tramwaj, tymczasem sam projekt ma być... za rok. Jak na osiem lat rządów to zupełnie nic. I jeszcze niedroga inwestycja - skomunikowanie Parku Przemysłowego z południową obwodnicą miasta. Dzisiaj można dojechać tam tylko przez miasto. To znacznie zmniejsza atrakcyjność parku, jako miejsca do inwestowania.

- Czym będzie się różniła państwa prezydentura od obecnej?

KOSMA ZŁOTOWSKI: - Dzisiaj mamy prezydenturę propagandową. Jest "Kurier Ratuszowy", który pokazuje rozwój miasta, tyle że na obrazkach i jak kiedyś to będzie wyglądało. Jednocześnie widać skłócanie wielu środowisk, choćby na przykładzie bydgoskiego sportu. Klub Zawisza ma blisko 50-letnią tradycję i wiernych kibiców. Grzechem jest niewykorzystywanie potencjału, który tkwi w tych ludziach. Przez idiotyczne prowokacje i zmiany nazwy. Obiecuję niekonfliktową prezydenturę. Natomiast Konstanty Dombrowicz lubi się obrażać i mieć w pamięci kto i co zrobił wbrew. Prezydent musi liczyć się z Radą Miasta, ale nie może się na nią obrażać. Wydaje ok. 300 tys. zł rocznie na swój "Kurier Ratuszowy", który jest dziś kurierem wyborczym. Od informowania o miejskich sprawach jest prasa lokalna. Prezydent nie umie z nią współpracować, tylko prowadzi alternatywną propagandę. To stawia go w opozycji do opinii publicznej.

GRAŻYNA CIEMNIAK: - Stawiam na obywatelską Bydgoszcz. mieszkańcy będą mieli wpływ na decyzje, będę organizowała konsultacje społeczne, a ich wyniki zostaną uwzględnione. Będę konsultowała z ludźmi działania na rzecz utworzenia metropolii bydgoskiej, także z sąsiednimi gminami. Tego dotąd nie było. Czas skończyć ośmioletnią dyskusję na ten temat, która nic nie dała, nie ma też żadnych konkretnych działań z prezydentem Torunia w zakresie integracji metropolitalnej...

KOSMA ZŁOTOWSKI: - Jak to nie dała? Dała: bydgoską Akademię Medyczną oddano Toruniowi...

GRAŻYNA CIEMNIAK: - Obiecuję lepsze wykorzystanie bazy sportowej, odbudowę żużla i piłki nożnej. Miasto musi być promowane przez sport i kulturę, a te dwie dziedziny zostały zdegradowane. Starania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury spełzły na niczym, a to trzeba było trzy lata wcześniej zacząć.
JAN SZOPIŃSKI: - Moją prezydenturę widziałbym w dwóch płaszczyznach. Pierwsza, która nic nie kosztuje, to systemowe zmiany funkcjonowania budżetu i spółek miejskich, aby generować z nich pracę na rzecz miasta Między nimi musi być łączność i współpraca. Doprowadzę do konkursów na szefów spółek miejskich i nie będę tolerował sytuacji, w której reprezentant uczelni o. Rydzyka zasiada na czele jednej z tych spółek. Dwa - nie da się współpracować z okolicznymi gminami dorywczo. Wspólne cele są - wzajemna promocja, informacja turystyczna - przecież mamy świetne ku temu warunki. W sprawie wykorzystywania środków unijnych prezydent Dombrowicz zrobił kroczek do przodu, a tu trzeba wielkich kroków, abyśmy we wrześniu nie otwierali plaży. Do współpracy z gminami zamierzam powołać spółkę samorządową - Bydgoską Agencję Rozwoju. Ta spółka będzie mogła uczestniczyć we wszystkich konkursach unijnych, będzie podmiotem gospodarczym, który zajmie się m.in. promocją eksportu oraz promowanie możliwości terenów inwestycyjnych w mieście i okolicach.

- O zadłużeniu miasta mówiliśmy nieco wcześniej, ale czy przy tym poziomie długu będzie za co realizować państwa plany? Jakie macie państwo pomysły na dodatkowe dochody?

JAN SZOPIŃSKI: - Prezydent wysłał każdemu mieszkańcowi list informując, że zadłużenie nie jest niebezpieczne, podobne jak w innych miastach. Ale zapomniał dodać, iż one mają dochody własne dwu lub trzykrotnie wyższe od Bydgoszczy. 58 proc. zadłużenia przy budżecie 1, 3 miliarda zł to bardzo dużo. Ja obiecuję solennie, że mieszkańcy miasta nie będą obciążani dodatkowymi opłatami w związku z deficytem. Potrzebna jest analiza inwestycji, by były dobrze przygotowane. Nieporozumieniem jest np. kwestia oczyszczalni ścieków w Fordonie. Miała kosztować 85 mln, a kosztuje 240, niedługo będziemy mieli dwie oczyszczalnie zrealizowane jak na potrzeby prawie 800-tysięcznego miasta! Kto robił analizę potrzeb i rentowności? Za gigantomanię zapłacimy wszyscy w cenie wody, już dzisiaj prawie najdroższej w kraju.

GRAŻYNA CIEMNIAK: - Zadłużenie będzie zapewne bliskie 60 proc. czyli poziom dopuszczalny prawem. Ale najpierw trzeba rzetelnej analizy stanu finansów miasta i oceny realizacji Planu Rozwoju na 2009 - 2014. Taki plan jest uchwalony przez Radę Miasta. Niepokoi mnie, kiedy czytam, że budowa Zakładu Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych, tzw. spalarni miała kosztować 800 mln, potem że 600, koszty aquaparku raz określano na 220 mln, później 390 z odsetkami. Czy w taki sposób można rzetelnie planować finanse miasta? Ograniczyć deficyt można za pomocą zwiększenia dochodów lub obniżenia kosztów funkcjonowania miasta oraz rzetelną analizę wydatków. Bo np. Hit-festiwal kosztował kilka milionów, czy nie warto było zorganizować tańszej imprezy, a pieniądze przeznaczyć na budowę żłobka czy przedszkola? Ale przede wszystkim trzeba pozyskiwać więcej środków unijnych. Zamierzam korzystać też z tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego [instytucja polegająca na współpracy między jednostką publiczną a podmiotem prywatnym, która oparta jest na umowie o charakterze komercyjnym - dop. Pomorska]. Zrealizuję budowę bezprzewodowej sieci internetu z bezpłatnym dostępem dla wszystkich bydgoszczan.
Tu też można korzystać z pieniędzy UE. Jeśli za jedną złotówkę można otrzymać trzy lub pięć, to grzechem tego nie wykorzystać.

KOSMA ZŁOTOWSKI: - Na temat finansów miasta prezydent odmawia odpowiedzi. Znamy budżet, natomiast konkretnych sum - poza uchwałami - nie znamy. Nie wiadomo np. jakie są umowy z bankami, okazuje się, że jest to tajne dla opinii publicznej. Mamy wielki program inwestycyjny w wodociągach. Uchwałą rady zezwolono na emisję obligacji do 400 mln zł. Już dziś wiadomo, że oni wyemitują obligacje za 600 mln. Na jakiej podstawie? Nie wiemy. Mamy oczyszczalnie na dwa razy większe miasto, mamy dwukrotnie większe możliwości poboru wody aniżeli zapotrzebowanie. Zużycie wody i odprowadzanie ścieków zamiast wzrastać maleje. To karygodne marnotrawstwo. Prezydent powiada, że mamy źródlaną wodę, ale ona kosztuje dziś ponad 4 zł, wyjąwszy Katowice jest najdroższa w kraju. Nie ma więc nadzoru nad tym. W Toruniu woda kosztuje 2,8 zł, w Warszawie ponad 3 zł. Rozwinę także partnerstwo publiczno prywatne i doprowadzę przy jego pomocy do budowy trzech parkingów podziemnych w centrum miasta. Postuluję też zadaszenie ul. Długiej i wymianę jej nawierzchni, również w partnerstwie publiczno-prywatnym. Dużo lokali użytkowych i kamienic należy do miasta, ale kupcy nie czują się tam na swoim, a kiedy chcą kupić - muszą płacić haracz: 130 procent wartości. To złodziejstwo. Bydgoszczanie uciekają do sąsiednich gmin, bo w mieście nie wykorzystuje się terenów inwestycyjnych. A są przepiękne miejsca nad Brdą, gdzie można by budować. Tylko miasto musi stworzyć warunki i zatrzymać ich podatki.

- Bydgoszcz - mówi się - to miasto kultury i sportu. A nam się marzy Bydgoszcz wysokiego przemysłu i technologii. W centrum miasta mamy banki, galerie handlowe, kancelarie prawne, a ze świeca szukać przedstawicielstw wielkich krajowych i europejskich firm

GRAŻYNA CIEMNIAK: - Przemysł i firmy to dochody. Czas zacząć poważne rozmowy z inwestorami, ale to trzeba umieć, znać języki, trzeba się spotykać. Dwa lata temu przyjechali inwestorzy do Katowic i zwrócono się do mnie, by sporządzić dla nich ofertę inwestycyjną z Bydgoszczy. Ale nie otrzymałam takiej oferty z ratusza. Podstawą jest właśnie oferta inwestycyjna. Odsyłanie ich do internetu jest niepoważne. Park Przemysłowy? Nie mam dokumentów, paranoja sytuacji polega na tym, że nie mamy dostępu do dokumentów źródłowych. Zwracałam się np. o informacje dotyczące Portu Lotniczego, ale nie otrzymałam konkretnej odpowiedzi. To samo w sprawie tzw. spalarni. Ten prezydent administruje, a miastem trzeba zarządzać. Dziś wiemy tylko, jakie są dochody i wydatki, ale tego sprawdzić już nie można. W Parku Przemysłowym są głównie bydgoskie firmy, a słyszę, że w Grudziądzu powstaje fabryka kabli, zagranicznego inwestora. I znów kłania się lotnisko, stracono kilka lat (a jest do wykorzystania 24,5 mln euro). Miasto pozbyło się go po nieudanej prywatyzacji. Wykreślono z planów rozwoju cargo, a lotnisko wtedy się rozwija, gdy jest terminal towarowy. Żaden poważny inwestor z Europy czy świata nie będzie jechał pociągiem, a jeśli autem - utknie samochodem w korkach.

KOSMA ZŁOTOWSKI: - W tym roku miasto wydało ok. 20 mln zł na promocję. Ale co promuje? Że ładne miasto, rzeka, wyspa, starówka, że tramwaj wodny, że kręci się tu film, ale o tym wiedzą tylko bydgoszczanie. To nie ma sensu. Każda firma chce się rozwijać, trzeba jej więc pomóc. Bydgoszcz powinna promować się celowo - nie że ogólnie jest ładne, tylko szukając inwestorów. Czy Pesa nie jest znakomitą promocją miasta? Czy prezydent zabiegał o inwestorów dla tej firmy? Na liście 500 największych przedsiębiorstw w pierwszej setce jest 8 firm toruńskich i jedna bydgoska.

JAN SZOPIŃSKI: - Obiecuję ulgi w podatkach dla inwestorów, poprawę infrastruktury i komunikacji. Bez tych zachęt i prawnych gwarancji niewiele się zmieni. Chciałbym też, aby każdy inwestor, który deklaruje inwestycje na kwotę co najmniej 500 tys. miał swojego indywidualnego opiekuna, który będzie mu pomagał. Chciałbym to powiązać z działalnością Bydgoskiej Agencji Rozwoju. Tymczasem za ponad 18 mln rocznie ratusz zarzuca bydgoszczan informacjami jak się Bydgoszcz rozwija. Rzecz w tym, wiedziano o tym w kraju i za granicą. Ale gdyby uczciwie przedstawić inwestorom miasto, należałoby pokazać, jak wygląda ul. Gdańska, Chodkiewicza, Dworcowa, Śniadeckich... Poza tym, jakim cudem wiosną tego roku Bydgoszcz i Urząd Marszałkowski nie potrafiły doliczyć się kto i ile jest winien Ryanerowi za połączenia. Wówczas przewoźnik dał ofertę zwiększenia połączeń lotniczych. Miało to kosztować 1,8 mln. Przy budżecie promocyjnym miasta ponad 18 mln i 12 - samorządu województwa to był problem? Została gęsina.

- Zgadzają się państwo, że mamy Bydgoszcz A - starówka, Wyspa, Opera, Filharmonia, stadion - i Bydgoszcz B: centrum miasta, ulice o których wyżej? Jest jeszcze koncepcja zabudowy Starego Rynku szklanym ratuszem bis...

KOSMA ZłOTOWSKI: - Kamienice i mieszkania ADM muszą stać się własnością prywatną, najlepiej ich mieszkańców. Ożywienie centrum pasażami handlowymi nie będzie łatwe, ponieważ budowa galerii Drukarnia i Focus Parku w centrum miasta spowodowało przeniesienie tam handlu. To ogromny błąd. Ale do naprawienia. Pomóc mogą parkingi, o których mówiliśmy. Natomiast nie mógłbym się zgodzić na szklany ratusz pośrodku pięknego, dużego Rynku. Nie jestem zaś przeciwny odbudowie zachodniej pierzei, jednak z zachowaniem pomnika. Musi stać na Rynku i przypominać o tym, co się wydarzyło i kto za to odpowiada.

GRAŻYNA CIEMNIAK: - Jestem przeciwna odbudowie pierzei. Stary Rynek wymaga odrestaurowania nawierzchni, wykopaliska pod nim warto odkryć i przykryć przezroczystą płytą. Byłaby to świetna atrakcja turystyczna. Można również odrestaurować kamieniczki wokół starego miasta za nieoprocentowane pożyczki. I oczywiście parkingi. Ulice Gdańska i Dworcowa powinny być perełkami Bydgoszczy, da się to zrobić w ramach partnerstwa publiczno-prawnego. Dziś Dworcowa to antypromocja, podobnie jak Gdańska. A pieniądze unijne na rewitalizację są.

JAN SZOPIŃSKI: - Gdyby po ośmiu latach mojej prezydentury ul. Gdańska tak wyglądała jak teraz, to zapadłbym się pod ziemię. Praktycznie ona jest odnowiona do placu Wolności. Zrobiła to jeszcze ekipa Romana Jasiakiewicza. Program pomocy dla właścicieli starówki - również pomysł z lat 1998-2002 - istnieje, tylko pieniądze w budżecie miasta są za małe. Nie zgodziłbym się na rekonstrukcję zachodniej pierzei ani na szklany ratusz - to architektoniczny potworek. I oczywiście parking wielopoziomowy. Istnieje projekt rewitalizacji ul. Dworcowej, ale na papierze. Widziałbym tam miejsce dla ścieżek rowerowych.

- Niegdyś Bydgoszcz promowała się plakatem przedstawiającym piękną sprinterkę na starcie, czyli "miasto zrywające się do biegu". Wygląda na to, że zostało w blokach startowych - wielkiego sportu u nas nie ma i nie wiadomo, czy będzie.

KOSMA ZŁOTOWSKI: - Sport jest, są ludzie i kluby. Ale problem polega na tym, że prezydent lubi nie ten sport, który lubią bydgoszczanie. Piłka to marzenie promocyjne, trudno na nią znaleźć pieniądze z budżetu miasta. Ale prezydent powinien również ściągać sponsorów, tyle że musi coś robić. Mam wrażenie, ze prezydentowi zależało bardziej na tym, by piłkę nie tyle kopnąć, co zakopać. Nie ma pieniędzy w klubie, który zarządzany jest przez miejskiego urzędnika i chodzi mu to, by rozsierdzić kibiców. Podobnie jest z żużlem, jest tradycja, są kibice, żużel podupadł.

GRAŻYNA CIEMNIAK: - Żużel uległ degradacji m.in. za sprawą złego zarządzania, atmosfera jest zła i to trzeba odbudować. Pozbyliśmy się Grand Prix, ale jest jeszcze szansa na negocjacje. To promocja i dochody dla miasta. Piłka nożna: piękny stadion za 100 mln, którego utrzymanie kosztuje ogromne pieniądze. Bydgoszcz ma się promować przez sport, ale muszą być wyniki. Spór o markę Zawiszy był żenujący.

JAN SZOPIŃSKI: - Po pierwsze - Bydgoszcz nie ucieknie od finansowania sportu zawodowego, duże miasta wspierają swoje kluby piłkarskie, siatkówkę, żużel. Bydgoszcz też musi wspierać takie spółki. Stadion żużlowy miał już być po remoncie zgodnie z obietnicą, a nie jest. Bydgoszczy brakuje też lodowiska i aquaparku. Jedną z moich pierwszych decyzji byłoby odsłonięcie na frontonie stadionu nazwy "Kompleks Sportowy Zawisza".

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska