Najbrutalniejsi gwałciciele w Polsce. Oni siali strach wśród kobiet

(fot. fot. policja.pl)

Grasował we Wrocławiu. Zaczajał się w krzakach. Napadał, a potem brutalnie gwałcił kobiety. Zawsze był zamaskowany i nosił kaptur na głowie, dlatego żadna z kobiet nie potrafiła opisać jego wyglądu. Nie zostawiał także żadnych śladów przestępstwa, które mógłby pozwolić na badania genetyczne.

Został schwytany 5 września 2010 roku. Na ulicy rozpoznała go i wskazała policjantom kobieta, która wcześniej została napadnięta.

Przeczytaj też: Wynajął pokój w hotelu i zgwałcił recepcjonistkę.

W domu Andrzeja Ś. znaleziono pamiętnik, w którym gwałciciel opisywał swoje napady. Zeszyt z wyznaniami jest kluczowym dowodem w sprawie.

Aktualnie mężczyzna przebywa w areszcie. Zostanie oskarżony o sześć gwałtów i dwie próby gwałtu. Grozi mu do 12 lat więzienia. Sąd może jednak zwiększyć karę do 15 lat, ponieważ bandyta był już wcześniej karany za podobne czyny.

Pochodzi z Kędzierzyna-Koźla (woj. opolskie). Nie pracował, nie uczył się. Był notowany w policyjnych kartotekach za napady i kradzieże. W dniu brutalnej zbrodni pojawił się we Wrocławiu przypadkiem.

W pociągu do miasta poznał mężczyznę, jadącego na koncert do klubu Madness, na wrocławskich Hubach. Matusiak postanowił pójść razem z nim. Pod dyskoteką spotkał 15-letnią Maję. Dziewczyna zbierała pieniądze na bilet na koncert. W końcu obydwoje nie weszli do klubu. Maję i Matusiaka widziano później razem m.in. na stacji benzynowej.

Przeczytaj również: Gwałt w Inowrocławiu. Dotąd nikt nie został zatrzymany.

Następnego dnia przy ul. Paczkowskiej znaleziono ciało dziewczyny. Przed śmiercią Maja została bestialsko zgwałcona i pobita. Niedługo potem schwytano sprawcę.

W marcu tego roku wrocławski Sąd Apelacyjny wydał ostateczny wyrok w spawie Matusiaka. Mężczyzna został skazany na dożywocie. O przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać dopiero po odsiedzeniu 35 lat.

Sąd ocenił, że 31-latek jest wyjątkowo zdemoralizowany i są niewielkie szanse na to, że kiedykolwiek na wolności nie będzie stwarzał zagrożenia dla innych.

Jeden z najgorszych polskich gwałcicieli. Dwukrotnie karany za wykorzystywanie seksualne. Pierwszy raz za gwałty spędził w więzieniu pięć lat.

Po raz kolejny został zatrzymany krótko po ostatniej zbrodni. Od jesieni 2002 roku do kwietnia 2004 roku brutalnie zgwałcił trzy kobiety. Dwie z nich zamordował. Ostatnia ofiara przeżyła tortury zwyrodnialca tylko dlatego, że w pewnym momencie zaczęła udawać martwą.

W trakcie procesu prokuratorzy wielokrotnie podkreślali, że gwałciciel charakteryzował się rzadko spotykaną brutalnością. Opis każdego z dokonywanych przez niego napadów był wyjątkowo drastyczny. Mężczyzna wybierał ofiary podobne do swojej małżonki i zaciągał w krzaki. Tam wykorzystywał je seksualnie, a potem dusił, bądź łamał kark.

Biegli rozpoznali u mężczyzny osobowość psychopatyczną, ale - jak podkreślali prokuratorzy - w czasie popełnianych zbrodni był on poczytalny. Psycholog stwierdził też, że popełnienie przez oskarżonego kolejnych podobnych czynów jest bardzo prawdopodobne.

W 2006 roku Stasiurka został skazany przez Sąd Apelacyjny w Katowicach na karę dożywotniego pozbawienia wolności. O przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać dopiero po 35 latach odsiadki.

Już od młodych lat był znany policji. Miał na swoim koncie liczne kradzieże, a nawet gwałt. Trzy dni po tym, jak został skazany za wykorzystanie seksualne kobiety, dopuścił się najgorszego z przestępstw.

Do zbrodni doszło w maju 2007 roku. 15-letnia Paulina z Krośniewic (woj. łódzkie) umówiła się z Rafałem K. na spacer w parku. Do domu jednak już nie wróciła.

Ciało młodej dziewczyny znaleziono po kilkunastu godzinach poszukiwań. Leżało obnażone w zaroślach w parku. Sekcja zwłok jednoznacznie wskazała, że Paulina została zgwałcona, a zmarła z powodu silnego uderzenia ręką w krtań.

Oskarżony Rafał K. nie przyznał się do winy. Utrzymywał przed sądem, że nie zabił dziewczyny. Według jego relacji, podczas zabawy w "berka" uderzył ją niechcący dłonią w krtań.

Sąd apelacyjny ostatecznie nie dał wiary tłumaczeniom mordercy. 21-letni Rafał K. w 2009 roku został skazany na dożywocie.

W listopadzie 2005 roku 21-letni Artur R. napadł na starszą kobietę w jej domu na osiedlu Chojny w Łodzi. Razem ze wspólnikiem Michałem M. umówili się, że wejdą do mieszkania kobiety, ogłuszą ją i okradną.

Michał M. został na półpiętrze. Artur R. wszedł do środka i zaatakował ofiarę. Chwycił za nóż i zadał jej kilkadziesiąt ciosów. Wystraszony wspólnik, widząc, że 21-latek zaczął dobierać się do 67-latki, uciekł. Nie przyjął też później części skradzionych rzeczy. R. zgwałcił i zamordował starszą kobietę. Potem zabrał z mieszkania m.in. 50 zł, trzy zegarki, aparat fotograficzny i breloczek wart dwa tysiące.

W grudniu 2008 roku Artur R. został skazany przez łódzki sąd na 25 lat więzienia. Ustalając wysokość kary, sąd wziął pod uwagę młody wiek oskarżonego w chwili popełnienia czynu. Michał M. został skazany na dwa lata pozbawienia wolności.

Udostępnij