Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys seksualny w mieście Żnin [przeczytaj więcej]

ADAM WILLMA [email protected]
Sprawa gwałtów w Żninie nadal budzi wielkie emocje wśród mieszkańców miasta
Sprawa gwałtów w Żninie nadal budzi wielkie emocje wśród mieszkańców miasta Fot. sxc.hu
Gwałty nie pozostały bez odpowiedzi. Odpowiedziały wszelkie władze, które się poczuły gwałtami dotknięte. Burmistrz 15-tysięcznego Żnina na okoliczność gwałtów powołał sztab antykryzysowy. Tak jak się to robi podczas powodzi.

www.pomorska.pl/znin

Więcej informacji ze Żnina i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/znin

Sztab wieloaspektowy i wielogłowy działa w czterech kierunkach, korzysta z rad zewnętrznych ekspertów. Tak zmasowanego ataku ciał pedagogicznych Żnin nie pamięta w całej historii.

Jak na złość wszystko zaczęło się od miękkiego serca Zenona Flejtera, człowieka ze społecznym zacięciem, odznaczonego za zasługi dla obronności i sportu, stawiającego na młodzież. Flejter, właściciel dużego sklepu (budownictwo, chemia, wyroby hutnicze), do pomieszczeń biurowych na poddaszu wstawił bilard i stół do ping-ponga. Często po godzinach urzędowania dawał klucze chłopakom, zwłaszcza piłkarzom "Pałuczanki", której był prezesem. Swój klucz mieli też chłopaki z zespołu rockowego, którzy mogli łupać w bębny do późna, bo biura znajdują się przemysłowej dzielnicy.

Przeczytaj również: Żnin. "Nie ty pierwsza i nie ostatnia" - usłyszała od rówieśników kolejna zgwałcona nastolatka

O zyskach z czytelnictwa

W czerwcu, na początku wakacji, prezes zgodził się, żeby jeden z chłopaków zorganizował na poddaszu osiemnastkę. - Już wcześniej kilka takich imprez się odbyło i nigdy nie było problemów. Odpowiedzialny za porządek był Marek, chłopak 19-letni, bo młodzi czasem lepiej się pilnują sami, niż w towarzystwie starszych - uważa właściciel RolMetu.

Jako zwolennik czytelnictwa, prezes kupił solenizantowi w prezencie książkę, a pomiędzy kartki wetknął kilka banknotów. "Zobacz jak czytanie wzbogaca" - napisał w dedykacji.

Zwykle, kiedy chłopaki organizowali imprezę w związku z końcem roku czy udanym egzaminem na prawo jazdy, Flejter starał się późnym wieczorem podjechać na kontrolę. Ale pech chciał, że tym razem sam miał imprezę strażacką w Jadownikach Rycerskich, której jako radny i szef lokalnego stowarzyszenia nie mógł sobie odpuścić. Więc o sprawie dowiedział się od policji.

Co rzeczywiście zdarzyło się na poddaszu sklepu z metalami i wyposażeniem łazienek wie ledwie kilka osób. Żadna z nich oficjalnie nie puści pary z ust, bo postępowanie w sprawie nieletnich z automatu toczy się z wyłączeniem jawności. Oficjalnie wiadomo tylko, że się nie przyznają.

Pomimo blokady informacyjnej, sprawa niebawem wyszła na jaw i to z wieloma szczegółami. Poirytowani policjanci uprzejmie nagabywali dziennikarkę skąd ma informacje. Może ze względu na własne procedury, a może dlatego, że jednym ze sprawców był synem policjantki ze żnińskiej komendy.

Wiadomo, że 16-latka z okolicznej Wenecji była w sztok pijana, gdy Bogdan zawlókł ją na sofę w gabinecie prezesa. Coś, co się pomiędzy nimi zdarzyło, nie jest przedmiotem postępowania, bo 19-latek był sympatią dziewczyny, więc ona sama nie wyrażała pretensji.

Tyle, że po 19-latku skorzystać z okazji postanowiło trzech innych chłopaków z imprezy. Zabawę filmowali na komórce.

Kto wie, czy nie uszłoby im płazem, gdyby nie poszli na ostro. Dziewczyna dostała krwotoku, zrobił się hałas. Pojawiły się koleżanki, zaczęły krzyczeć. Usłyszał wszystko stróż nocny z pośredniaka, który wezwał mundurowych. Dalej już poszło według procedur.

O potarganym łóżku i elemencie przemocy

Sędzia Jacek Krysztofiak zakwalifikował zdarzenie jako czynność seksualną przy wykorzystaniu bezradności ofiary, a nie gwałt , po czym chłopaków wypuścił do domu pod nadzorem kuratora. Prokurator się wpieklił, wysłał zażalenie, ale sąd wyższej instancji podtrzymał decyzje z rejonu.

Ludzie w mieście zaczęli pomrukiwać, że sprawiedliwość obchodzi się chłopakami jak z jajkiem przez wzgląd na ich przynależność do wpływowych rodzin. Atmosfera zrobiła się gorąca, bo przez sezon urlopowy sprawa w sądzie stanęła w miejscu, a chłopaki zaczęli pojawiać się na ulicach.

Procedura w sprawie nieletnich jest specyficzna, w postępowaniu wyjaśniającym to sędzia zastępuje prokuratora, kompletuje dowody i przesłuchuje świadków. Może co prawda przekazać sprawę prokuraturze, ale tylko wówczas, gdy sprawcy mają więcej niż 15 lat.

- Takie rozwiązanie jest dla mnie prostsze, ale jeden ze sprawców miał 14 lat. Nie było sensu rozdzielać sprawy - tłumaczy sędzia.

Chłopaki wrócili do szkół.

Prokurator Wojciech Jabłoński jest przekonany, że wyszło na jego i przez nadmierną łagodność kolegów urzędujących dwa pokoje dalej przy tym samym korytarzu, kolejni sprawcy poczuli się bezkarni.

Do następnego zdarzenia doszło na blokowisku. Tym razem informacje popłynęły szerokim strumieniem, a tygodnik "Pałuki" przedrukował nawet zdjęcie z akt. Na zdjęciu potargane łóżko z dowodami zbrodni. "Zbrodni" - bo tak kwalifikuje się gwałt zbiorowy, pod który tym razem podciągnięto zdarzenie.
Sędzia Krysztofiak zarzeka się, że w sprawie nie ma stronniczości, bo za drugim razem pojawiły się elementy, których nie było w pierwszej sprawie: staranne przygotowanie i przemoc.

Dokładnie wyglądało to tak: Baśka, 13-latka, dopiero od trzech tygodni chodziła do gimnazjum. Tamtego dnia do szkoły odwiózł ja ojczym. Ale do klasy nie doszła - esemsami zgadała się z kolegami, że pójdą na wagary. Ziomale mieli w tej branży spore doświadczenie - po 170 godzin nieusprawiedliwionych na łebka. Miała zaufanie - z jednym z chłopaków w wakacje jeździła nad jezioro.

Przeczytaj również: Żnin. Gwałty - czas to zmienić. Odbyła się narada dyrektorów szkół, pedagogów, przedstawicieli kuratorium [zdjęcia]

O Naszej Klasie i kolejności gwałcenia

W drodze chłopcy kupili 12 piw, w prezerwatywy zaopatrzyli się wcześniej. W mieszkaniu jednego z nich, w którym się umówili, byli akurat starzy, więc poszli do na chatę do drugiego. Odpalili komputer, sprawdzili konta na Naszej Klasie, przygrzali po kilka piw, posłuchali muzyki z internetu. Jeden odpadł, bo wypił za dużo.
Dwaj pozostali zaczęli zdzierać z Baśki ubranie, po czym sami się rozebrali. Jeden gwałcił, drugi trzymał dziewczynę. Później zmienili się rolami. Ten trzeci nie był w stanie, więc tylko sobie podotykał.

Po wszystkim pozwolili Baśce się ubrać i pójść do domu. A ta pobiegła do mamy z płaczem.

Gdy już policja zgarnęła chłopaków, zgłosiła się opiekunka Marty - czternastolatki, niepozornej i przestraszonej, z tego samego gimnazjum. Opowiedziała o swojej historii, prawie identycznej jak historia Baśki, tyle że z sierpnia. Wcześniej bała się pisnąć słowo, bo chłopaki nastraszyli ją, że jak co, to "samochód czeka". Że niby wywiozą do lasu.

"Nie ty pierwsza i nie ostatnia" - pocieszyli.

W końcu pojawiła się jeszcze inna historia - matka czwartej dziewczyny twierdzi, że jeden z uczestników wrześniowego gwałtu, zrobił wcześniej to samo jej córce. Sąd na razie rozpoznaje sprawę, o szczegółach nie chce informować.
Chłopaków zamknięto na czas sprawy w ośrodku wychowawczym.

Gdy do Żnina zjechały wozy telewizyjne, a miasteczko znane w Polsce z kolei wąskotorowej awansowało na stolicę występku, machina kontrolno-karząca z impetem ruszyła na szkoły. Papierów do wertowania miała sporo, bo sprawcy gwałtów (i czynności seksualnych) pochodzą ze wszystkich trzech miejskich gimnazjów oraz z "mechanika" i "ekonomika".

I tu kosa trafiła na kamień. Z papierów jasno wynika, że szkoły sztywno trzymały się procedur. Lekcje o życiu seksualnym uczniowie przerobili na biologii i w ramach wychowania do życia w rodzinie (tu jednego ze sprawców z zajęć zwolniła matka).
Jakby tego było mało - potwierdzono, że kontakty rodziców ze szkołą były dobre, a o wagarach informowano opiekunów w przepisowym czasie.
Burmistrz sprzeciwił się opinii dziennikarzy, że w Żninie poza sezonem nawet wrony zawracają, bo przecież miasto ma trzy orliki, kino różne sekcje sportowe, bibliotekę, a niedługo wybuduje basen.

Grzebanie w życiorysach sprawców również nie przyniosło rewelacji. Nauczycielka ze szkoły ponadgimnazjalnej: - Znam dobrze jednego ze sprawców, obserwowałam jak się rozwijał. Ten chłopak bawił się często z moimi córkami. Grzeczny, kulturalny, nikt by się nie spodziewał.

O okleiniarce, seksie i świecie

Robert Lubrant z bydgoskiego Stowarzyszenia "Bezpieczne Dziecko" nie wie czy śmiać się czy płakać, gdy widzi, jak po każdej aferze wystrzeliwuje w powietrze pedagogiczny wodotrysk:
- Schemat jest zawsze taki sam - pedagodzy dwoją się i troją w opracowywaniu programów, strategii i głaskaniu po głowach. Tymczasem młodzi mają niezły ubaw patrząc jak rodzice i nauczyciele palą głupa próbując rozpoczynać gadkę o seksie. Starzy nie mają pojęcia, że co czwarta z trzynastolatek ma już za sobą pierwszy seks, a niejedna piętnastolatka mogłaby swoimi doświadczeniami zawstydzić tatusia. Bo seks grupowy, taki sam jak w porno z internetu, nie jest wśród młodych czymś wyjątkowym. Nie jest też żadnym wyjątkiem Żnin. Tyle, że tutaj sprawy wyszły na jaw. To, co dziś dzieje się w Żninie, jutro zdarzy się w Pcimiu i w każdym ludzkim skupisku. Seks stał się sportem, w dodatku tanim i łatwo dostępnym.

Oficer ze żnińskiej komendy zgadza się z tą diagnozą, ale pod warunkiem pełnej anonimowości. Bo oficjalnie wdraża wytyczne i prowadzi profilaktykę: - Dajemy dzieciakom tyle wolności nie oczekując niczego w zamian, to mamy efekty. Policjant może chodzić na pogadanki do szkoły, ale co ma myśleć, jeśli na tym samym osiedlu słyszy podczas interwencji od dwunastolatki, że jak da spokój, to mu obciągnie laskę.
Oficer uważa, ze inaczej być nie może , skoro jego znajomy stolarz wpisał ostatnio w Google słowo "okleiniarka", a na jednym z pierwszych trafień przekierowało go na ostre porno. No i wirus skasował mu dysk.

Ewa Krzemień zastępca dyrektora żnińskiego "ekonomika" (drugie miejsce w regionalnym plebiscycie na Fajną Szkołę) ujmuje rzecz bardziej ogólnie: - Taki świat im zafundowaliśmy. Z seksem wylewającym się z teledysków, gazet, filmów i dowcipów. Kiedyś, gdy spotykali się dorośli i rozmawiali o swoich sprawach, dzieci bawiły się w drugim pokoju. Dziś żyją w tak samo dorosłym świecie.

O tym, kogo trzeba chronić

Jan Topolski, ojciec jednej z dziewcząt, pojechał z córką do terapeutki w Poznaniu:
- Okazało się, że ta pani ma pełno takich spraw, nawet na termin trudno się umówić. Na razie córka wyszła na prostą, ale specjaliści twierdzą, że te wydarzenia mogą wrócić za 2-3 lata albo w dowolnym momencie w życiu.

Topolski jest zdania, że bydlaków, którzy dopuścili się gwałtu, powinno się karać dokładnie jak dorosłych, bo przecież przez ten gwałt chcieli swoją dorosłość udowodnić.
- Niech spędzą 5 lat w więzieniu dla dorosłych, to im te sprawy wybiją z głowy.

Ale żadnej kary nie będzie.

Słyszę, że ludzie się oburzają że w jednej sprawie zastosowano taką kwalifikację, w drugiej inną. To bez znaczenia - uważa Piotr Hinc, reprezentujący w sądzie jedną ze zgwałconych dziewcząt. - Bo przepisy są sformułowane tak idiotycznie, że nie mówią nic o karaniu, ale o ochronie sprawców. Cały proces w przypadku tych nieletnich toczy się po to, aby uchronić ich przed dalszą demoralizacją. Ofiara jest gdzieś tle, nawet nie jest stroną procesu, a jedynie uczestnikiem postępowania.

Wyrok również nie zależy od tego, jaką krzywdę uczyniono ofierze, ale od tego, w jakim stanie jest sprawca. Ci bardziej zdemoralizowani muszą liczyć się z poprawczakiem, ci którzy zbiorą lepsze opinie, mogą trafić do ośrodka wychowawczego, albo jedynie pod kuratorski dozór.

O duchu

Sędzia Krysztofiak nie pozostawia złudzeń. Proces potrwa długo, mimo że sprawa sierpniowego i wrześniowego gwałtu zostanie połączona.

W Zenonie Flejterze przygasł entuzjazm do wspierania młodzieżowych inicjatyw. W jego biurze pozostała książka z dedykacją (ale już bez banknotów) i beżowa sofa, na której doszło do "czynności seksualnych". W pomieszczeniach użytkowych dotąd przez młodzież trwa gruntowny remont.

- Niedobrze się tu czuję - wyznaje radny przewracając kartki w książce. - Duch tamtego zdarzenia unosi się w tym miejscu.

PS. Personalia ofiar, sprawców i ich rodzin występujące w tekście są fikcyjne

Prof. TOMASZ SZLENDAK z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, autor m.in. "Socjologii rodziny":

W gimnazjum mamy do czynienia z wychowawczą "czarną dziurą". Spotykają się tam dzieci wyrwane z dotychczasowego środowiska i rzucone do nowego. W takiej sytuacji muszą wykazać swój status i osiągają go poprzez czynności kojarzone przez dorosłych z patologią, między innymi seksem.

Do tego dochodzi kultura konsumpcyjna, która każe traktować wszelkie dobra dostępne w życiu jako przedmioty do konsumpcji. Obiekt seksualny nie różni się od telefonu czy komputera. Korzysta się niego. Dotyczy to nie tylko chłopców, bo i dziewczyny coraz częściej traktują chłopaków jako "ciacha" do konsumpcji. Wzorzec traktowania innego człowieka jako przedmiotu do wykorzystania narzuciła kultura dorosłych. Nie ma tu miejsca na współpracę z innym człowiekiem, nie wspominając nawet o szacunku.

Tego szacunku nie znajdziemy przecież w pornografii, która nie jest już marginesem, ale zjawiskiem dostępnym powszechnie, które wdziera się do kulturowego mainstreamu. Pornografia była dostępna dla wcześniejszych pokoleń, ale wówczas dotarcie do niej wymagało przebicia się przez system społecznej kontroli. Była czymś "odświętnym", obwarowanym różnymi tabu. Dziś pornografia pełni rolę zwykłego instruktażu.

I jeszcze jedno - katalizatorem takich zachowań jak w Żninie jest zwykle alkohol, który według badań pojawia się w życiu młodych ludzi coraz wcześniej. Co charakterystyczne - bardzo obniżył się wiek inicjacji alkoholowej u dziewczyn. Dwunastolatka ma na ogół za sobą pierwszy kontakt z piwem czy wódką.

Jestem przeciwny nadmiernemu psychologizowaniu w analizie takich zjawisk jak ta ze Żnina. Musimy sobie uświadomić, że charakterystyczne dla tego pokolenia jest to, że budowanie wzorców i norm przejęły grupy rówieśnicze. Wpływ domu jest marginalny. Dzieci socjalizowane są przez kolejne "grona" - najpierw w podstawówce, później w gimnazjum i w szkole średniej, a częste zmiany środowiska, które funduje dzieciom nasz system edukacyjny, potęgują agresywne zachowania.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska