Tragiczny wypadek w Starym Goździe. Tiry jeździły po zwłokach, nikt się nie zatrzymał

Janusz Guziak, zastępca komendanta powiatowego policji w Białobrzegach

Janusz Guziak, zastępca komendanta powiatowego policji w Białobrzegach

To był makabryczny wypadek. Nasz technik, który w policji pracuje od wielu lat powiedział, że czegoś takiego jeszcze nie widział. Kolejne samochody rozjechały nawet trójkąt wystawiony przed miejscem zdarzenia. Nikt się nie zatrzymał.

Honda civic potrąciła młodego mężczyznę. Przebiegał on przez drogę między barem a stacją benzynową. Do potrącenia doszło na pasie ruchu w kierunku Warszawy.

Na tym nie koniec dramatu. Kolejne samochody nie wyhamowały i też przejechały przez leżącego na drodze mężczyznę. Były wśród nich także ciężarówki. Żaden z kierowców nie zatrzymał się. Policja szuka ich kierowców.

- Z zeznań osób, które jechały hondą wynika, że zanim zdążyli wysiąść z samochodu po uderzeniu mężczyzny, pojechało już kilka samochodów - mówi Janusz Guziak, zastępca komendanta policji w Białobrzegach. - Z tego co mówią wynika, że zatrzymał się jeden tir, dał nawet trójkąt ostrzegawczy, a później odjechał.

Rozstawiony trójkąt też został zresztą rozjechany przez pędzące siódemką samochody. Świadkowie wypadku nie zapamiętali oczywiście marek samochodów, o ich numerach rejestracyjnych nie wspominając.

Ofiara wypadku to 33 - letni mieszkaniec jednej z miejscowości pod Kielcami. Razem z kolegami wracał z pracy w Warszawie. W Starym Goździe zatrzymali się na postój w barze.

Z Warszawy był kierowca i pasażerowie hondy, która jako pierwsza potrąciła 33 - latka. Oni z kolei wracali z Kielc.

Źródło: Tiry jeździły po zwłokach, nikt się nie zatrzymał. Makabryczne szczegóły wypadku na siódemce.
Udostępnij