Mniej owoców w sadach - wyższe ceny w sklepach

Patrzymy na stragany na inowrocławskich targowiskach. I przecieramy oczy ze zdumienia. Np. śliwki oferuje się nawet po 5 zł. Cena za jabłka, mimo iż jesteśmy potęgą w ich produkcji, jest wyższa o 1,50 zł niż w zeszłym roku.

Dlaczego jest tak drogo?

- Wiosna była chłodna, z przymrozkami, potem przyszły deszcze, a gdy nastały słoneczne dni, to przyroda nie zdążyła już nadrobić zaległości. Czereśni zebrałem o 50 procent mniej, a jabłek odmiany jonagold i szampion - o 40 procent - narzeka Józef Dąbrowski z Inowrocławia, prowadzący 2,5-hektarowy sad w Marulewach.

- Nie było masowego pylenia kwiatów. W wielu sadach pszczoły słabo latały, gdyż dokuczały im niskie temperatury i deszcze. Owoców zatem będzie mniej - mówi Jan Biernacki ze Złotnik Kuj., jeden z ponad 30 sadowników w tej gminie. Nie obrodziły jonagoldy i cortlandy. Dobrze zaś plonuje gala. - Wydajność jest uzależniona od odmiany jabłek. Szacujemy, że zbiory będą o około 20 proc. mniejsze - dodaje Biernacki.

Każde jabłko zostanei sprzedane

Chociaż w niektorych kujawskich sadach straty są znaczne, to jednak nie wszyscy sadownicy mają powody do narzekania. - Plony jabłek konsumpcyjnych w naszym sadzie są nie najgorsze, mamy co sprzedawać. Z powodu niekorzystnej aury, zwiększyliśmy zabiegi przeciwko parchowi i chorobom grzybowym. To podniosło koszty - twierdzi Marek Czarnecki z Rojewa.

Generalnie jabłek będzie mniej, więc ceny są już wysokie. Tak więc ci sadownicy, którzy więcej zbiorą, mogą liczyć na wyższe dochody. Każde jabłko, odpowiadajace normie jakościowej, będzie sprzedane, jeśli nie w kraju, to za granicą. Polska jest bowiem największym eksporterem jabłek w Europie.