Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piegi nie zawsze są ozdobą. To może być czerniak

Rozmawiała Kamila Mróz
Fot. Lech Kamiński
Rozmowa z prof. Barbarą Chwirot, kierownikiem zakładu biologii medycznej UMK, szefową Interdyscyplinarnego Zespołu Optycznych Metod Wczesnego Wykrywania Nowotworów UMK.

- Pani profesor, czerniak jest najzłośliwszym z nowotworów skóry. Dlaczego to takie wredne stworzenie?

- Naprawdę trudno powiedzieć, dlaczego jeden nowotwór daje przerzuty szybciej, a drugi wolniej. My tylko stwierdzamy ten fakt. Gdybyśmy wiedzieli, dlaczego on w ogóle powstał, to bylibyśmy bliscy sukcesu, jeśli chodzi o terapię. Mimo że tak naprawdę miliony ludzi na świecie zajmują się nowotworami, to nadal są one ogromnym wyzwaniem.

- Jakie objawy powinny nas zaniepokoić?

- Takie osoby, jak pani - blondyni z jasną karnację skóry czy też rudowłosi muszą mieć świadomość, że są w grupie podwyższonego ryzyka. Ich skóra jest wrażliwsza na promieniowanie ultrafioletowe światła słonecznego. Właśnie u nich czerniak pojawia się częściej. Brak osłony - pigmentu, powoduje, że komórki szybciej przechodzą transformację.

- Zatem przede wszystkim używajmy kremów z filtrem. Nie tylko latem.

- Zdecydowanie nie tylko latem. Poza tym krem trzeba stosować we właściwy sposób, czyli np. nakładać go co dwie godziny. Wielu z nas tego nie robi. Stwierdzono, że w grupie tych, którzy smarują się raz, przed wyjściem na plażę, wykrywa się więcej czerniaków niż u tych, którzy się w ogóle nie smarują. Dlaczego? Bo u tych osób nie widać rumienia, więc leżą i się smażą. U nieposmarowanych rumień się pojawia, zatem uciekają ze słońca. Zresztą to nie jest tak, że dziś się opalimy, a jutro mamy czerniaka. Zapracowujemy na niego w dzieciństwie. Z całą pewnością nie wolno narażać na ekspozycję słoneczną dzieci do drugiego roku życia. Okazało się, że 50 proc. naszej całożyciowej dawki promieniowania UV dostajemy w okresie dzieciństwa i dorastania. Wszystko zależy od tego, ile tego UV nazbieraliśmy w tym najbardziej newralgicznym czasie. Następuje uszkodzenie DNA, ta generacja komórek się rozwija i prowadzi do powstania czerniaka. A czerniak rozwija się długo, przypuszcza się, że 20-30 lat.

- Niektórzy głoszą teorię, że bezpieczniej jest chodzić do solarium.

- Nieprawda. Nie mamy bowiem zgodności czy to UVA powoduje czerniaka, czy UVB, czy oba razem. Jest też bardzo szkodliwe UVC - składowa światła słonecznego, która nie dociera do ziemi. Okazuje się jednak, że potrafi być w solariach. Specjalnie po to, by przyspieszyć zabrązowienie skóry.

- A jaka jest bezpieczna dawka?

- Maksymalnie lekki rumień. Wiadomo, że ona jest inna dla cery jasnej i inna dla ciemniejszej. Mówiłam już o tym, że w grupie ryzyka są blondyni i rudzi. Uważać muszą również piegowaci.

- Chodzi o duże piegi??

- Nie. Również o malutkie. Usuniecie czerniaka o grubości milimetra daje 90 proc. szans na wyleczenie. 3,5 milimetra to już 75 proc. Choć plamy różnie się rozprzestrzeniają i te rosnące w głąb są znacznie bardziej złośliwsze. Powinno nas jednak zaniepokoić, gdy widzimy, że plamka, zwłaszcza mała, powiększa się i ma nierówną pigmentację oraz brzegi. Oglądajmy się! 25 proc. zmian jest diagnozowanych przez najbliższą rodzinę. Reagujmy! Czasami ciężko nam iść do lekarza, bo boimy się usłyszeć to najgorsze.

- Jest pani szefem interdyscyplinarnego zespołu UMK, który opracował i opatentował autorską metodę wykrywania czerniaka. Na czym ona polega?

- Na naświetlaniu określonej długości dawką światła zmian podejrzanych o czerniaka i zdrowej skóry wokół nich. Różnice fluorescencji komórek w tejże zmianie i w skórze zdrowej dają nam możliwość wskazania czerniaka z 85-procentową dokładnością.100-proc. metod nie ma. W przypadku USG mniej więcej jedna czwarta diagnoz jest nieprawidłowa. Jednocześnie podstawą do oceny i decydowania czy to zmiana nowotworowa, jest badanie histopatologiczne - zbadanie wyciętej tkanki pod mikroskopem świetlnym.

- Ile czerniaków pani pracownia zdiagnozowała w ciągu tych kilkunastu lat?

- Badaliśmy 30 tys. zmian u 14 tys. pacjentów. Zdiagnozowaliśmy ok. 300 czerniaków.

- Wiadomo, jakie są dalsze losy osób, u których podejrzewaliście czerniaka?

- To jest trudne do śledzenia, bo przyjeżdżają do nas pacjenci z całej Polski. Tym bardziej, że nasza pracownia nie organizuje tylko Białych Niedziel, jak ta najbliższa, ale pracuje także w ciągu roku. Przyjmujemy wszystkich ze skierowaniem od dermatologa czy onkologa, choć nieraz trzeba czekać kilka miesięcy. Tym niemniej bardzo mnie cieszy, że w Toruniu i okolicach coraz więcej ludzi ma świadomość zagrożenia czerniakiem. Jeśli na początku Białych Niedziel przychodzili do nas pacjenci z przeróżnymi zmianami, nawet grzybicznymi, to w tej chwili są bardziej zadbani i zorientowani. Widać wielką różnicę. Problem w tym, że na świecie wzrasta liczba czerniaków i niestety, dotyczy to coraz młodszych ludzi. Nawet 20 - latków, nie mówiąc, że czerniak trafia się nawet u dzieci. To wynik tego, że już z niemowlakami wyjeżdżamy do ciepłych krajów i, zamiast chronić przed słońcem, całkowicie rozbieramy.

BIAŁE NIEDZIELE

Zespół pani profesor organizuje je od 16 lat w Akademickiej Przychodni Lekarskiej. Najbliższa - 26 września. Lekarze przebadają ok. 500 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska