Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chełmno. Po Baszcie Prochowej krąży duch

Monika Smól
Historyk Anna Grzeszna-Kozikowska z domniemaną czaszką zaciężnika krzyżackiego Bernarda Szumborskiego
Historyk Anna Grzeszna-Kozikowska z domniemaną czaszką zaciężnika krzyżackiego Bernarda Szumborskiego fot. Monika Smól
W obrębie chełmińskich murów obronnych podziwiać można ponad 20 baszt. Ale tylko w jednej kryją się mroczne tajemnice, duch i czaszka. I jeszcze unikalny rower, na pewno jeden z najstarszych, jaki powstał w Polsce.

Chełmno. Baszta Prochowa

Chełmno. Baszta Prochowa

Jeśli ciekawość obejrzenia unikalnego roweru jest większa od lęku przed spotkaniem ducha Bernarda, to Baszta Prochowa drzwi dla zwiedzających otwiera jeszcze tylko we wrześniu - w soboty, od godz. 10.30 do 13.

Baszta Prochowa to miejsce omijane, mimo iż obok niej przechodzi większość turystów zwiedzających największe zabytki Chełmna. Czyżby wystraszeni straszną legendą Bernarda Szumborskiego - zaciężnika krzyżackiego skazanego na wieczne uwięzienie, obawiali się nawet zajrzeć do środka?

- Według legendy, w baszcie na poddaszu, więziony jest duch Bernarda Szumborskiego - opowiada Anna Grzeszna - Kozikowska, przewodnik miejski z Chełmna. - Był on zaciężnikiem krzyżackim, który podstępnie wdarł się do naszego miasta rankiem 24 października 1457 roku na czele 2000 oddziału zaciężnych krzyżackich. Okupacja wojsk zaciężnych trwała 22 lata i źle wpłynęła na przyszłe losy miasta. Szumborski i jego wojsko niszczyli i grabili, ponieważ Zakon Krzyżacki zalegał im z żołdem. Tak więc u nas odbijali sobie "swoje". Nasze wojsko nie dawało im rady. Ale - jak mówi przysłowie - gdzie diabeł nie może tam babę pośle. I tak sprytna mieszczka Culmina podstępnie podała Bernardowi truciznę, od której zmarł. Pamięć jego okrutnych czynów spowodowała, że po wielu latach - w 1975 roku - odbył się tajemniczy proces, skazujący ducha Sumborskiego na wieczne uwięzienie na poddaszu Baszty Prochowej.

Pani przewodnik wskazuje na domniemaną czaszkę, która wzbogaca zbiory w usytuowanej w baszcie "Kustoszówce".

- Często, podczas muzealnych lekcji historii, które organizuję, przyprowadzam do baszty uczniów i opowiadam im tę legendę. Morał z niej jest taki, że kto niszczy zabytki, tego może spotkać wieczne potępienie w Baszcie Prochowej. Dzieciom zapada to w pamięć! - uśmiecha się przewodnik.

Baszta Prochowa robi wrażenie swoją okazałością. I nikt by nie przypuszczał, że jej ostatnia kondygnacja w dniu śmierci Szumborskiego wyleciała w powietrze i spłonęła.

- Mamy baszty otwarte - czyli bez ściany od strony miasta, zamknięte - jak Baszta Prochowa - czterościenna, prostokątne, kwadratowe i w kształcie podkowy - wymienia Anna Grzeszna - Kozikowska. - Ta należy do najbardziej autentycznych elementów architektury militarnej Polski Północnej. Wzniesiona była na przełomie XIII/XIV wieku, najpierw jako trójścienna, ale w XVI wieku domurowano jej czwartą ścianę. Obiekt służył celom obronnym, jako magazyn sprzętu wojennego, amunicji, miejsce wyrobu prochu. Co ciekawe, baszty stawiano tak, by przebywający w nich mieli się w zasięgu wzroku.

Po jednej stronie baszty, w wysokich niemal na sześć metrów murach, znajdują się otwory maculcowe. To pozostałość po średniowiecznym rusztowaniu, wznoszonym razem z murem. Po tych konstrukcjach wojsko biegało z baszty do baszty.

Od 1983 roku w baszcie znajdują się przedmioty archeologiczne, dowodzące niezwykłej zaradności żyjących m.in. w okresie mrocznego średniowiecza. Na wystawie dotyczącej pradziejów Chełmna i okolic, znajdują się eksponaty związane z osadami w Kałdusie i Starogrodzie. Najczęściej - to rzeczy użytku codziennego w kuchni i gospodarstwie domowym.

- Ciekawy jest brązowy mieczyk antenowy z Kałdusa z wczesnego średniowiecza, bo widać już wpływ kultury rzymskiej, ludzie nauczyli się wykorzystywać stopy metali tworząc narzędzie służące do obrony - opowiada przewodnik. - Z kolei grób skrzynkowy z Osonowa to przykład kultury pomorskiej, gdzie ciała zmarłych kremowano, a urnę z prochem stawiano w środku grobu. Mamy tu kilkanaście typów urn. Obejrzeć można też gliniane garnki, czerpaki, grzebień z rogu, ozdoby brązowe. Jest kolekcja siekierek, kamiennych i krzemiennych, różnej wielkości - z pieczołowicie zrobionymi dziurkami na kijek.

Ciekawe są sanki wykonane w zakładzie mistrza metaloplastyki Stanisława Ebłowskiego, którego szyld do dziś znajduje się przy ulicy Grudziądzkiej w Chełmnie. Jedne są pojedyncze, a drugie - podwójne.

- Jednak najcenniejszy jest unikatowy jest drewniany rower z elementami żelaznymi - podkreśla Anna Grzeszna - Kozikowska. - Efekt chłopskiej myśli technologicznej jest dziełem Bartłomieja Chrzanowskiego z Kornatowa. Pochodzi z około 1890 roku. Konstruktor zastosował okrągłe szprychy drewniane osadzone naprzemiennie, z drewna wykonał koła, siodło, rączki i pedały. Żelazne zaś są m.in.: kierownica, łańcuch, korby, spojenie ramy, okucia obręczy. Siodełko obił skórą, by zamortyzować nieco niezbyt przyjemną jazdę po bruku jednośladem bez ogumienia. Rower jest cenny, bo powstał zanim ruszyła w kraju fabryka produkująca rowery. Podobno pierwszy polski jednoślad wyprodukowano w 1891 roku w Łodzi.
Udostępnij

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska