Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GMO. Żarski: - Wprowadzanie roślin modyfikowanych genetycznie leży w interesie wielkich koncernów

Katarzyna Hejna
Monika Wieczorkowska
Rozmowa z prof. Tadeuszem Żarskim, szefem Katedry Biologii Środowiska Zwierząt, Wydział Nauk o Zwierzętach (SGGW)
- W Polsce nikt nie kontroluje rozprzestrzeniania się GMO. Resorty rolnictwa i ochrony środowiska, a także NIK opierają swoją wiedzę na temat GMO w naszym
- W Polsce nikt nie kontroluje rozprzestrzeniania się GMO. Resorty rolnictwa i ochrony środowiska, a także NIK opierają swoją wiedzę na temat GMO w naszym kraju na doniesieniach mediów i naukowców - mówi prof. Żarski.

- W Polsce nikt nie kontroluje rozprzestrzeniania się GMO. Resorty rolnictwa i ochrony środowiska, a także NIK opierają swoją wiedzę na temat GMO w naszym kraju na doniesieniach mediów i naukowców - mówi prof. Żarski.

- To skrót oznaczający genetycznie zmienione organizmy, do których wstawiono geny pochodzące od innych gatunków. W organizmy takie wbudowano fragmenty obcego dla nich DNA. Pomidory z genami ryby, ziemniaki z genami meduzy, karpie i ryż z ludzkimi genami, sałata z genami szczura, soja i kukurydza z genami bakterii, kozy z genami pająka, itp.
Obce geny wprowadzane są do komórek na przykład za pomocą wirusów lub poprzez "wstrzeliwanie" specjalnymi tzw. "strzelbami genowymi".
Zmiany takie nigdy nie nastąpiłyby w warunkach naturalnych. Tak zmodyfikowane organizmy są zdolne do rozmnażania i przenoszenia swych zmienionych cech na kolejne pokolenia.

- Czy wiadomo, ile w Polsce jest upraw GMO?

- W Polsce nikt nie kontroluje rozprzestrzeniania się GMO. Resorty rolnictwa i ochrony środowiska, a także NIK opierają swoją wiedzę na temat GMO w naszym kraju na doniesieniach mediów i naukowców. A polscy rolnicy kupują nasiona kukurydzy MON 810 za granicą, ponieważ prawo nie mówi nic o kontroli GMO przez służby celne.
Tymczasem dane Polskiego Związku Producentów Kukurydzy wskazują, że mamy do czynienia z dziesięciokrotnym wzrostem areału genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON 810 - do ok. 3 tys. ha w 2008 r. W roku 2009 najprawdopodobniej nastąpił dalszy wzrost powierzchni takich upraw.

- Jak takie uprawy wpływają na inne rośliny? Czy modyfikowane rośliny mogą łatwo się krzyżować z innymi?

- Uprawy roślin transgenicznych i stosowanie przy tych uprawach pewnego herbicydu powoduje silny rozwój oporności na niego u chwastów. Znamy już kilka odmian chwastów, które stały się odporne na ten herbicyd. Obawa, że rozwiną się "super chwasty" oporne na glifosat stała się rzeczywistością.
Poza tym, transgeniczne organizmy mogą rozprzestrzenić się w środowisku naturalnym współzawodnicząc z naturalną florą i fauną. A także, co zostało już stwierdzone w wielu rejonach świata, doprowadzić do przepływu genów pomiędzy uprawami naturalnymi i modyfikowanymi genetycznie.

- Komu zależy na tym, by GMO weszło na rynek polski i europejski?

- Wprowadzanie GMO leży w interesie wielkich koncernów produkujących środki ochrony roślin. Potentaci z korporacji wytwarzający modyfikowany rzepak, soję, kukurydzę naciskają na rządy swoich państw, Światową Organizację Handlu, Unię Europejską aby wprowadzić takie rośliny na nasze rynki.
Pięć wielkich korporacji - Monsanto, DuPont, Syngenta, Bayer i Dow - posiadają większość światowego rynku nasion GMO. Udziały Monsanto wynoszą 84 procent. Wszystkie te spółki kontrolują 35 procent światowego rynku nasion i 59 procent rynku pestycydów.

- Na polskim rynku dostępna jest tylko śruta z modyfikowanej soi, która jest sprowadzana z Ameryk. Przy dużej produkcji np. trzody chlewnej producenci zużywają sporo takiej śruty. Za karmienie zwierząt naturalną karmą trzeba płacić o wiele więcej. To nie opłaca się rolnikom - droższa karma wpływa na podwyższenie ceny mięsa. A wówczas konsumenci wybiorą tańsze mięso sprowadzane np. ze Stanów, gdzie zwierzęta i tak karmione są soją z GMO.To co mają robić np. trzodziarze?

- USA, Brazylia i Argentyna dostarczają do UE śrutę sojową głównie z odmian GMO. Konsumenci z Unii Europejskiej nie chcą zmodyfikowanej żywności. To sprawia, że rośnie zapotrzebowanie producentów wieprzowiny na śrutę sojową z odmian konwencjonalnych. Problemem jest jednak ograniczona jej podaż. To sprawia, że jej cena jest wysoka.
Nowym źródłem zaopatrzenia Europy w ten surowiec paszowy mogą stać się Indie. Kraj ten nie zezwolił bowiem na komercyjną uprawę soi GMO.
Równocześnie w krajach UE rozwijane są programy mające zachęcić rolników do uprawy roślin, które mogłyby zastąpić importowaną genetycznie modyfikowaną śrutę sojową używaną do pro- dukcji pasz.
Niektórzy rolnicy chcą uprawiać rośliny transgeniczne. Liczą, że dzięki nim będą mieć większe i lepszej jakości plony.

- Z 15-letnich już obserwacji wynika, że ani plony roślin GMO nie są większe, ani lepszej jakości. A jedynym beneficjentem są korporacje biotechnologiczne.
Musimy być pewni, że produkty GMO przynoszą korzyści dla konsumenta i spożywanie ich jest bezpieczne, jeżeli mają trafić na nasz stół. Nie powinniśmy fundować sobie niepewnej technologii, z której nie można się wycofać.

- A co nam daje GMO?

- Możemy wytwarzać wiele biopreparatów za pomocą rekombinowanych bakterii, roślin czy zwierząt. Udało się już w taki sposób uzyskać cenne grupy leków m.in. interferon, preparaty przeciwzakrzepowe, hormony. Produkty uzyskane poprzez modyfikacje genetyczne wykorzystywane są również w przemyśle.

Tekst ukazał się w Informatorze Rolnika - bezpłatnym dodatku dla prenumeratorów "Gazety Pomorskiej".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska