Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elana Toruń zremisowała z Zagłębiem

(jp)
Toruńscy piłkarze dwa razy prowadzili z Zagłębiem Sosnowiec, ale ostatecznie gościom udało się uratować remis. Zawdzięczają go przede wszystkim błędom gospodarzy w obronie.

Elana Toruń - Zagłębie Sosnowiec

ELANA TORUŃ - ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 2:2 (2:2)

Bramki: Onyekachi (3), Mielec (10) - Młodzieniak (37), Marek (44).
ELANA: Kryszak - Wróbel, Więckowski, Sobolewski, Mądrzejewski (70 Regulski) - Młodzieniak - Świderek, Skonieczka, Poczwardowski - Onyekachi (78 Patora), Iheanacho (61 Mania). Sędziował: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin). Widzów 200. Żółte kartki: Iheanacho, Wróbel, Skonieczka, Poczwardowski, Patora - Lachowski, Mielec, Skórski.

Torunianie po pierwszej połowie powinni prowadzić 2:0. Obie bramki zdobyli po ładnych akcjach. Już w trzeciej minucie Daniel Onyekachi po błędzie bramkarza i całego bloku defensywnego Zagłębia wykorzystał podanie z głębi pola. Prawdziwą ozdobą meczu było jednak uderzenie Adama Młodzieniaka w 37. minucie. Pomocnik Elany w okolicach narożnika pola karnego minął obrońcę i huknął podkręconą piłkę w kierunku drugiego słupka.

Gospodarze ciężko pracowali w ofensywie, za to w obronie hojnie rozdawali rywalom prezenty. W 10. minucie nie pilnowany Adrian Mielec miał mnóstwo czasu, żeby pokonać Przemysława Kryszaka. Tuż przed przerwą sosnowiczanie wykonywali rzut rożny i sam przed toruńską bramką znalazł się Adrian Marek. Oczywiście nie miał większych problemów, żeby doprowadzić do remisu.

Druga połowa była już spokojniejsza. Głównie dzięki gospodarzom, którzy zagrali bardziej spokojną i uporządkowaną piłkę. Inicjatywa przez większą część czasu należała do Zagłębia, ale groźne akcje kandydata do awansu można policzyć na palcach jednej ręki. Mnóstwo było za to twardej walki w środku boiska, fauli i żółtych kartek (w sumie aż osiem). Torunianie atakowali rzadziej, ale za to znacznie groźniej i powinni zdobyć dwa gole. W 65. minucie doskonałą okazję zmarnował wracający po ponad roku przerwy do Elany Grzegorz Mania. Po dośrodkowaniu Mateusza Poczwardowskiego i zgraniu głową Onyekachiego uderzał z trzech metrów, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Kibice złapali się za głowy także w 90 minucie. Wtedy, po doskonałym zagraniu ze środka pola Przemysława Regulskiego w sytuacji sam na sam z Adamem Benszem znalazł się Marcin Skonieczka, ale strzelił słabo i w dodatku prosto w bramkarza.

- Fatalnie się dla nas zaczął ten mecz, ale na szczęście szybko się pozbieraliśmy. W drugiej połowie prowadziliśmy grę i powinniśmy wykorzystać przynajmniej jedną z wielu okazji - podsumował trener Zagłębia Marek Chojnacki.

Nie bardzo chcieli się z nim zgodzić trener Elany Dariusz Durda i jego podopieczni. - Powinniśmy wygrać ten mecz. Strzelaliśmy ładne bramki, ale Zagłębie bezwzględnie wykorzystało dwa razy brak naszej koncentracji w defensywie. Cieszy nas jednak, że nie ustępowaliśmy ani przez moment głównemu faworytowi do awansu - podkreślił pomocnik Elany Wojciech Świderek.

Pozostaje nam jedynie żałować okazji Skonieczki w ostatniej minucie, bo mogliśmy zdobyć trzy punkty.

OPINIA TRENERA

Dariusz Durda
trener Elany

- To był mecz walki i zaangażowania, kto zdominował środek pola, ten w danym momencie miał przewagę. Chciałbym podziękować chłopakom, że zostawili serce na boisku i udowodnili, że mogą zagrać dwie równe i dobre połowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska