Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szeroka jest tylko dla pieszych. Teoretycznie, bo pracownicy ochrony jeżdżą po niej autami po lody

Alicja Wesołowska [email protected] tel. 56 61 99 914
Niektóre auta stoją w bocznych uliczkach, inne jeżdżą przez środek deptaka
Niektóre auta stoją w bocznych uliczkach, inne jeżdżą przez środek deptaka fot. Lech Kamiński
Niepełnosprawni na deptak samochodem nie wjadą. Ochroniarze - owszem. - Tak być nie powinno - skarżą się torunianie.

- Musieliśmy iść ul. Szeroką zygzakiem, bo mijało nas pięć aut ochrony - mówi nasz Czytelnik, pan Roman, który w sobotę oprowadzał swoich znajomych z Krakowa po Toruniu. - Jedno auto stało sobie dumnie na Szerokiej, a dość otyli panowie dożywiali się kebabami. Poczuliśmy się nie jak na deptaku, ale jak na autostradzie. Kto wydaje tyle zezwoleń firmom ochroniarskim na przejażdżki gotycką Starówką?

Samochody na deptaku irytują też Marcina Piotrowskiego, rowerzystę z Torunia. - Zawsze zsiadam z roweru, kiedy idę Szeroką - przyznaje student. - Rozumiem, że deptak jest dla pieszych. Ale denerwuje mnie, kiedy widzę ochroniarzy, którzy uśmiechnięci jeżdżą środkiem deptaka. Przecież nawet niepełnosprawni nie mogą tam wjechać, dlaczego ochroniarze są uprzywilejowani?

Na lody - samochodem po deptaku

Tylko w tym roku do Miejskiego Zarządu Dróg po zezwolenia na wjazd na ul. Szeroką zgłosiło się 12 firm ochroniarskich. MZD wydało 41 przepustek na wjazd. Wszystkie dotyczą wyłącznie samochodów trwale oznakowanych, wykonujących czynności konwojowania oraz inkasa. Wszystko zgodnie z prawem.
Ale urzędnicy przyznają - bywały sytuacje, kiedy ochroniarze nadużywali zezwoleń.

- Na przykład dojeżdżali pod pomnik Kopernika i jedli w samochodzie lody - mówi Agnieszka Kobus-Pęńsko, rzecznik prasowy MZD. - Sprawdzamy takie firmy i cofamy im zezwolenia, ograniczamy liczbę przepustek. Czasami wystarczy pisemne upomnienie, żeby sytuacja się nie powtórzyła.
Mundurowi też nie mają wątpliwości - problem istnieje i jest zauważalny.

- W minionym roku straż miejska wystawiła kilka mandatów dla pracowników ochrony, którzy nie przestrzegali przepisów ruchu drogowego - przyznaje Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy straży miejskiej.
Ochroniarze jednak tłumaczą, że samochody ze Starówki nie znikną na pewno, bo są im potrzebne do pracy. Do czego konkretnie?

Jeśli bezpiecznie, to tylko z autem
- Na przykład inkaso, czyli odebranie ze sklepu utargu i przewiezienie go do centrum rozliczeniowego - wymienia Marcin Tulejski, radca prawny firmy "Solid Security". - Pracownik maszerujący deptakiem z kopertą, w której jest kilkadziesiąt tysięcy zł, mógłby łatwo stać się ofiarą napadu. A w samochodzie jest bezpieczniej, pieniądze można od razu schować do sejfu i przewieźć je do banku.

Innym powodem są umowy - większość firm ochroniarskich zapewnia swoich klientów, że w ciągu kilku lub kilkunastu minut od alarmu ochroniarze dotrą na miejsce. Zanim doszliby tam na piechotę - złodziej mógłby spokojnie uciec z łupem.

W bocznych ulicach też można
- Ale powiedzmy szczerze, zdarza się czasem, że ochroniarze zachowują się nie tak, jak powinni - mówi, prosząc o anonimowość, pracownik jednej z agencji. - Samochody na środku ul. Szerokiej nie zawsze są konieczne. Inkaso - owszem, nie wyobrażam go sobie bez samochodu. Podobnie w przypadku alarmu - szybki dojazd na miejsce przestępstwa to konieczność, tego wymaga bezpieczeństwo. Ale są sytuacje, kiedy spokojnie można zaparkować w jednej z bocznych ulic. I większość ochroniarzy tak robi.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska