Afera basenowa. Winny był grudziądzki sąd! Teraz za to zapłaci

www.pomorska.pl/grudziadz

Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz

Skargę na opieszałość Sądu Rejonowego w Grudziądzu złożył burmistrz Wąbrzeźna Bogdan Koszuta. W trwającym tam procesie miasto występowało jako oskarżyciel posiłkowy. Jak orzekli biegli, afera basenowa kosztowała gminę ponad 2 miliony złotych.

Sprawa trafiła do nadrzędnego Sądu Okręgowego w Toruniu. Werdykt trzech sędziów SO stwierdza przewlekłość prowadzonego przed grudziądzkim sądem procesu. Dla Wąbrzeźna zasądzono też 2 tysiące złotych. Zapłaci je skarb państwa, czyli... podatnicy.

Afera trafiła do sądu jesienią 2005 roku. Wyrok skazujący byłych wąbrzeskich notabli zapadł dopiero 23 czerwca tego roku. Z 28 wyznaczonych terminów rozpraw odbyła się tylko połowa. Dopiero na szóstej udało się odczytać akt oskarżenia. Owszem, były przypadki losowe, śmierć ławnika, urlop macierzyński pani sędzi itd. Ale toruński SO podkreślił, że oprócz obiektywnych czynników, występowały też długie okresy bezczynności lub sąd podejmował działania, które były nieskuteczne.

Przykładem jest m.in. okres od stycznia ub. roku, gdy dopuszczono kolejnego już biegłego, wyznaczając bardzo długi, aż 4-miesięczny termin. Nie dotrzymał go, raz, drugi. Biegłego przesłuchano dopiero w styczniu tego roku.

Prezes grudziądzkiego sądu Bogdan Tężycki pełni funkcję dopiero od czerwca tego roku. Podkreśla, że sprawa była bardzo złożona, a na zwłokę wpłynęło wiele obiektywnych czynników. Ale nadrzędny sąd stwierdził przewlekłość i nie ma o czym mówić.

- Mamy moralną satysfakcję. Orzeczenie dowiodło, że prawo dotyczy też sądu - mówi burmistrz Koszuta. Składał już wiele skarg na przewlekłość tego procesu. W maju br. ich zasadność uznał nawet sam resort sprawiedliwości.

Już za 11 miesięcy afera ulegnie przedawnieniu. Wszystko wskazuje, że oskarżeni złożą apelację. Czy sąd zdąży ją rozpatrzyć?
Udostępnij