Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne tropiki, czyli przygód ciąg dalszy

Renata Kudeł
Maryam i Mariusz Soltanifarowie
Maryam i Mariusz Soltanifarowie Fot. Nadesłane
Rozmowa z Mariuszem Soltanifarem, pochodzącym z podwłocławskich Więsławic, ekonomistą, podróżnikiem, który wraz z żoną Maryam i pod patronatem "Pomorskiej" ,chce okrążyć świat.

- Kolejny etap waszej podróży, po Malezji i Sri Lance, to Indonezja. Jakie wrażenia po dwutygodniowym pobycie?
- Indonezja przysporzyła nam wiele wrażeń. W każdej podróży trzeba przyjąć pewien margines ryzyka, że nie wszystko pójdzie tak, jak sobie to zaplanowaliśmy. I tak było tym razem. Dopadła mnie tropikalna choroba, zostałem ugryziony przez komara i zachorowałem na gorączkę hemoroidalną. Trzeba było jak najszybciej samolotem wracać z zachodniej części wyspy do kliniki w Dżakarcie, gdzie spędziłem sześć dni.
- Czyli musieliście przerwać wasz pobyt w tym kraju?
- Podróżowanie kontynuowaliśmy do momentu, kiedy nie igraliśmy z moim zdrowiem. Ale po kolei. Poznawanie indonezyjskich wysp rozpoczęliśmy od północnej Sumatry, które ostatnio nawiedziło trzęsienie ziemi. Wylądowaliśmy w Pekanbaru, skąd przemieszczaliśmy się na południe. Poznaliśmy najuboższe regiony kraju. Opłakany standard dróg i środków publicznego transportu pozostaną w pamięci na zawsze. Nikomu nie polecamy tej trasy. W wielu momentach, uzależnieni od kierowcy minibusa, baliśmy się o swoje życie. Nie było jednak możliwości wysiadki w środku dżungli. Póżniej przejechaliśmy do Palembang, Bandar Lampung i Dżakarty oraz Bandung, gdzie miałem wykłady na uniwersytecie przez kilka dni. Zawsze bowiem próbujemy połączyć poznawanie świata z rozwojem osobistym.
- Mimo choroby, pewnie jednak są wspomnienia pozytywne?
- Indonezja jest pełna malowniczych miejsc. Wśród wulkanów, lasów deszczowych i tysięcy wspaniałych świątyń, unoszą się duchy dobra i zła. To miejsce bucha religią, dokumentuje to liczba świątyń, których jest ponad dwadzieścia tysięcy. To istna mozaika krajobrazów, doznań i dźwięków, ukazująca mieszankę różnych kultur, zwyczajów i narodów. Starożytne cywilizacje kontrastują z dynamicznie rozwijającymi się miastami. Przykładem jest chociażby słynna na cały świat hinduistyczna świątynia Prambanan - niewątpliwe świadectwo cywilizacji z II wieku przed naszą erą, przedstawiająca triadę bogów: Brahmę, Wisznu i Śiwę.
- Jakie miejsce podobało się wam najbardziej?
- Trudno o jednoznaczną odpowiedź, zależy jakie zastosujemy kryterium wyboru. Przepiękne są wzgórza Bandung, gdzie można obserwować nieposkromione dzikie przestrzenie górskie z charakterystycznymi kościołami i licznymi budynkami z czasów kolonializmu holenderskiego. Oferowany jest tutaj wysoki poziom świadczonych usług turystycznych. Dżakarta, jak każda stolica stanowi centrum polityczne, ekonomiczne i kulturalne kraju. Zamieszkuje ją ponad dziewięć milionów ludzi. Podobała nam się także Jogyakarta, która jest bezsprzecznie kulturalną stolicą Jawy. Tutaj mieści się wiele ośrodków kultury, z centrami tańca, muzyki, malarstwa i butiku. Słynna ulica Malioboro oferuje niezliczone i dostępne dla każdego pamiątki czy produkty. Byliśmy o krok od zobaczenia najpiękniejszego obszaru wulkanicznego Indonezji, Góry Bromo, znajdującej się pośrodku ogromnego terenu zwanego Tengger Caldera lub "morze piasku". Jednak zamiast zwiedzania, były pierwsze badania. Po diagnozie najszybciej jak się dało, pierwszym możliwie samolotem z Surabaji polecieliśmy do stolicy, by rozpocząć leczenie. Wspinaczka na zbocza wulkanu o obrzasku wschodzącego słońca pozostanie jednak w sferze marzeń i być może innym razem uda się ten cel zrealizować.
- Wielu osobom Indonezja kojarzy się z wyspą Bali, też tam dotarliście?
- Indonezja to kraj to około siedemnastu tysięcy wysp, archipelag położony wzdłuż równika między Azją a Australią. Posiada wiele pięknych miejsc. Jednym z najciekawszych jest wyspa Bali. Nas jednak nie urzekła. Narkotyki, prostytucja, obecne są na każdym kroku. Niszczą urok wyspy. W nocy miejsce jest "oazą szatana". Dla wielu młodych zwłaszcza Australijczyków, którzy stanowią największy odsetek turystów, to raj dla imprezowania i zabawy. Byliśmy w klubie gdzie kilka lat temu był zamach terrorystyczny. Nieciekawe doświadczenie. Rozpusta, handel kobietami, tłum szalonych ludzi - to miejsce zdecydowanie nie dla nas. Całość kontrastuje jednak z bogactwem możliwości spędzania wolnego czasu: rafting, jazda na słoniach, nurkowanie z maską, pływanie kajakiem, rejs łodzią ze szklanym dnem, banana boat, siatkówka na plaży to tylko niektóre z nich. Wyspę otaczają urzekające krajobrazy, rafy koralowe i białe, piaszczyste plaże, zachęcające do odrobiny lenistwa połączonego ze sportami wodnymi. Indonezja ukazuje wiele symboli wysiłku ludzi do życia w harmonii z przyrodą. Jest miejscem przepięknym ale też niebezpiecznym, kryjącym w sobie wiele chorób tropikalnych, więc wyjeżdżając tam trzeba mieć tego pełną świadomość.
- Z tak pięknej wyspy, jak Indonezja, pewnie przywieźliście wspaniałe pamiątki?
Z wielu miejsc, do których docieramy przywozimy nie tylko wspomnienia ale i ciekawe fotografie. Nie jesteśmy zwolennikami chowania ich w szufladzie. Chcielibyśmy pokazać je mieszkańcom regionu, na zorganizowanych wystawach oraz galeriach. Maryam ma bystre oko i potrafi uchwycić niesamowite momenty. Do tej pory daliśmy się poznać jako podróżnicy ale w swojej kolekcji mamy masę ciekawych zdjęć. Każdy wyjazd bowiem daje doskonałą okazję do okazję do zarejestrowania zjawisk, ludzi i natury, które bez upiększania i eliminacji pokazują świat jaki jest naprawdę. To drewniane domki pod Jakartą kontrastujące z przepychem innych miast składają się na jego obraz. Podróże kształcą, zaspokajają naszą wielką ciekawość świata.
- Jakie kolejne plany wyjazdowe?
-Teraz, po trudnych doświadczeniach, poddajemy się spokojnemu biegowi wydarzeń. Aktualnie jesteśmy w Iranie, gdzie z rodziną odpoczywam po ciężkiej chorobie. Plany będą zawsze, ale nie takie sztywne i napięte, zweryfikuje je życie. Przed nami przyjazd do Europy. Na trasie naszej podróży jest także Polska, przyjazd do rodzinnych Kujaw, Kowala i Więsławic, gdzie czeka z utęsknieniem mama Elżbieta, z prawdziwie polskim, wyśmienitym jedzeniem.
- Mam nadzieję, że zajrzycie do redakcji "Gazety Pomorskiej" - Z Więsławic do Włocławka jest blisko...
- Oczywiście odwiedzimy redakcję "Pomorskiej", skorzystamy też z zaproszenia do Zakładu Karnego na Bartnickiej we Włocławku. Przygotowujemy pokaz slajdów i opowieści o naszych przeżyciach z już kilku krajów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska