Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalne morderstwo na Garbarach - przed sądem po raz drugi

(my)
sxc
Już drugi raz staje przed sądem Szymon M., oskarżony o współudział w brutalnym zabójstwie mieszkańca Garbar.

pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Roman R., samotny 55-letni inwalida mieszkał na parterze odrapanej kamienicy przy ulicy Garbary. Mężczyzna często zapraszał do siebie znajomych. Towarzystwo zajmowało się głównie przepijaniem jego renty socjalnej.

Do Romana R. zaglądali m.in. Michał S. i Szymon M., chuligani ze Śródmieścia. Pili z nim wino, a przy okazji rozmawiali o swoich brudnych interesach, np. podziale pieniędzy z napadów rabunkowych. Inwalida za dużo wiedział. I to go zgubiło.

W poniedziałek 7 marca 2005 roku jeden z sąsiadów usłyszał w mieszkaniu R. dziwny hałas. Myślał, że Roman R. spadł z wersalki. Kiedy otworzył drzwi zobaczył zakrwawione zwłoki mężczyzny. Ofiara zginęła od kilkunastu ciosów nożem, podcięto jej też gardło. Wkrótce policja zatrzymała jednego z podejrzanych - wspomnianego Michała S. Powołano też specgrupę, która miała odszukać jego kompana. Szymon M. jakby zapadł się pod ziemię.

Przed sądem za zabójstwo odpowiedział Michał S. I chociaż nie przyznał się do winy, dowody były mocne. Młodego bydgoszczanina (obecnie ma 23 lata) skazano na 25 lat więzienia.

Na trop Szymona M. mundurowi wpadli dwa lata temu. Mieszkał i pracował na południu Wielkiej Brytanii. Po ekstradycji wytoczono mu dwa procesy. Za rozboje i oszustwo skazano na pięć lat pozbawienia wolności, za współudział w zabójstwie mieszkańca Garbar - na ćwierć wieku odsiadki. Drugi z wyroków uchylił Sąd Apelacyjny. M. twierdził bowiem, że kiedy doszło do zabójstwa, był już od miesiąca na wyspach.

- Podczas postępowania nie potrafił tego w żaden sposób udowodnić. Granice były już wtedy otwarte - mówi jeden ze śledczych.

Sprawę przekazano do ponownego rozpoznania. Wczoraj w sądzie odczytano akt oskarżenia. Szymon M. nie przyznał się do winy, obiecał zdobyć zaświadczenie od pracodawcy.

Pierwszym świadkiem był Michał S., ale sądowi nie udało się z niego wiele wydobyć. Podczas swojego procesu był agresywny i butny. Teraz trudno było go poznać. Wychudzony, blady, z podkrążonymi oczami, próbował wydusić z siebie zeznania, ale mówił nieskładnie i od rzeczy. W końcu wyznał, że bierze tabletki na uspokojenie. Sędziowie zakończyli rozprawę, bo stan zdrowia świadka musi zbadać biegły psychiatra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska