Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciałem zostać żołnierzem kompanii honorowej, ale do tego - delikatnie mówiąc - się nie nadaję

Roman Laudański [email protected] tel. 52 32 63 125
Szkolenie kompanii honorowej Inspektoratu Wsparcia na terenie 1. Batalionu Dowodzenia Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy
Szkolenie kompanii honorowej Inspektoratu Wsparcia na terenie 1. Batalionu Dowodzenia Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy Fot. Agnieszka Szkoda
Podczas pogrzebu jednego z borowców, którzy zginęli w smoleńskiej katastrofie, po wystąpieniu żony, cała kompania honorowa miała łzy w oczach. Ale regulamin musztry nie przewiduje ocierania łez. Oczy osuszył wiatr.

W Dzień Zwycięstwa polscy żołnierze, obok Rosjan, Amerykanów i Francuzów, przemaszerują przez plac Czerwony w Moskwie. Od kilku dni Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego ćwiczy w Moskwie przed defiladą.

- W kraju maszerujemy w kolumnach czwórkowych, tam w ósemkowych - wyjaśnia różnice ppłk Mariusz Kubarek, rzecznik prasowy Dowódcy Garnizonu Warszawa. - Część prób odbywa się pod Moskwą na placu, który odpowiada wielkością miejscu defilady. Od 2. maja treningi odbywają się też nocami, już na placu Czerwonym. Krokiem defiladowym przejdą 200-240 metrów przed trybuną główną. W kraju maszerujemy w takt "Warszawianki" (112-116 kroków na minutę). Rosjanie, w rytm swoich marszów - około 120-122 kroki. Większe tempo nie jest problemem. Trzeba tylko utrzymać odległości pomiędzy pododdziałami.

Różnice są również w komendach. Rosjanie mają ich mniej (baczność, na prawo patrz), u nas jest ich więcej (baczność, na ramię broń, prezentuj broń, na prawo patrz), ale organizatorzy dadzą czas pododdziałom z innych państw na wykonanie swoich komend. Rosjanie - w przeciwieństwie do nas - maszerują w białych rękawiczkach, co daje wizualny efekt przy wymachu ręką. No i wysoko podnoszona noga. A im wyżej, tym szybszy i dłuższy krok, stąd różnice w tempie.

Żołnierze z bydgoskiej kompanii honorowej mogliby właściwie codziennie brać udział w uroczystościach, tak duże jest zapotrzebowanie miast, wsi i szkół na uświetnienie imprezy przez obecność wojska. Dwa, trzy razy w tygodniu biorą udział w pogrzebach kombatantów i ludzi zasłużonych.

Kapitana Tomasza Łukaszewicza, na co dzień dowódcę 1. Kompanii Regulacji Ruchu w Bydgoszczy i kaprala Rafała Zawala pytam, jakie miałbym szanse, by znaleźć się w szeregach kompanii honorowej? Zaczynamy od badań lekarskich. Złamania, zwichnięcia i zwyrodnienia? Niestety, problemy ze stawem skokowym eliminują mnie już na wstępie. Jeżeli jeszcze mieściłbym się ze wzrostem (preferowany między 176 a 186 cm), to kolejny punkt "szczupła i proporcjonalna sylwetka" - pozbawia mnie szans.

Ppłk Andrzej Lis, rzecznik prasowy Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy pociesza, że ostry trening pomógłby w utrzymaniu właściwej sylwetki. Hmmm...

Następny punkt to brak widocznych tatuaży i blizn. Zaliczam. Preferowany kolor włosów: ciemny lub ciemny blond. Rudzi odpadają. A co z łysymi? Kapitan Łukaszewicz pociesza, że brak włosów to nie problem. I tak wszyscy muszą być krótko ścięci. A "wysokie czoło" ewentualnie przykryłbym beretem.

Na końcu jest sprawdzian z koordynacji ruchowej. Zdarzają się osoby, którym za nic w świecie nie wychodzi zgranie ruchów nóg i rąk podczas marszu. W pierwszym miesiącu służby instruktorzy oceniliby, jak taka "cywil-banda" jak ja poradziłaby sobie z indywidualną musztrą. Zwroty, marsz krokiem zwykłym i defiladowym w tempie 112-116 kroków na minutę, to norma. W kroku defiladowym noga unosi się na wysokość 10 centymetrów nad ziemią (w kroku zwykłym nie jest to określone). Jest jeszcze krok pogrzebowy: 52 - 56 kroków na minutę. Idzie się wolniej, bez wymachów rękami.

Ściana z luster pomaga żołnierzowi "złapać" odpowiednią postawę. Instruktor jest obok, koryguje wszystkie błędy.

Wyższą szkołą jazdy jest już musztra zespołowa. Marsz czwórkami i całą kolumną. Tu widać, kto gubi krok i nie trzyma właściwego tempa.

Kompania honorowa w Bydgoszczy ma dwa komplety mundurów i emblematów. Występuje w barwach Inspektoratu Wsparcia lub Pomorskiego Okręgu Wojskowego. Składa się z żołnierzy nieetatowych, czyli takich, którzy wykonują tę pracę dodatkowo - oprócz zwykłych obowiązków. Kompania Regulacji Ruchu, na co dzień wspólnie z Żandarmerią Wojskową, konwojuje przejazdy kolumn i pojazdów ponadnormatywnych, zarówno polskich, jak i wojsk sojuszniczych ćwiczących na naszych poligonach. Zabezpieczają siedem północnych województw, połowę kraju.

Po ćwiczeniach z musztry przychodzi czas na to, by wziąć broń do ręki. Nasi używają dwóch modeli: kałasznikowa (trzeba się nauczyć nosić je na piersi) lub SKS-y (Samopowtarzalne Karabinki Simonowa).

Na opanowanie musztry z SKS-em potrzebowałbym co najmniej pół roku. - Tyle czasu uczyli nas instruktorzy z batalionu reprezentacyjnego - dodaje kapral Zawal.
Tej samej broni używają podczas musztry paradnej żołnierze rosyjscy. Moi instruktorzy dodają, że nasze chwyty broni (sposób jej trzymania) są zbliżone do rosyjskich, choć niektóre elementy ich musztry są twardsze. Polscy żołnierze przy komendzie "na ramię broń" - mogą ją oprzeć o bark. Rosjanie trzymają ją w oddaleniu od ciała. Pół roku to również czas na opanowanie chwytów bronią, by podczas uroczystości nie wypadła z rąk. Po kilku tysiącach powtórzonych chwytów karabinek się "rozbija", wydając charakterystyczny dźwięk.

O szabli nie marzę - to broń dla podoficerów i oficerów. Wzory szabel (inne mają Wojska Lądowe, inne Marynarka Wojenna) pochodzą z 1976 roku.

Po katastrofie z 10 kwietnia żołnierze ćwiczyli również dekorowanie trumien flagą państwową i właściwe jej składanie.
Kompania honorowa z Bydgoszczy uczestniczyła m.in. w uroczystościach pogrzebowych arcybiskupa Mirona w Supraślu. Wcześniej musieli poznać oprawę mszy prawosławnej i sposób zachowania się w cerkwi (np. nie można do niej wchodzić w nakryciu głowy).

Kiedy żołnierz opanuje już elementy musztry indywidualnej - przychodzi czas na zgranie kompanii. Trening rozpoczyna się od godzinnej rozgrzewki (bieg na dystansie ok. dwóch kilometrów), później "pompki", "brzuszki", musztra, by zakończyć wszystko ćwiczeniami rozluźniającymi.

- Podczas uroczystości nasza dynamika jest niewielka, defilujemy kilkadziesiąt metrów, a zdecydowanie więcej jest statyki, godzin czekania w "stójce" na kolejną część programu - tłumaczy kapitan Łukaszewicz.

Kapral Zawal zapewnia, że nawet w postawie na "spocznij" nie można się dekoncentrować.

- Przy Grobie Nieznanego Żołnierza padają różne komendy. Jeśli spóźnilibyśmy się z wykonaniem rozkazu, to od razu byłoby widać, która kompania zaspała.

Od czasu przejścia armii na zawodowstwo nie zdarzają się już przypadki omdleń żołnierzy podczas uroczystości w ostrym słońcu. Wiadomo, że najpierw trzeba zjeść czekoladę, by dostarczyć organizmowi węglowodanów (uroczystości trwają kilka godzin) i zapalić (na boku, żeby nikt nie widział) ostatniego papierosa. Później trzeba zrobić wszystko, by kompania najlepiej wypadła. A podczas długich godzin stania trzeba rozluźniać mięśnie. Kto nie czuje się na siłach, melduje o tym przełożonemu, w pogotowiu zawsze są żołnierze rezerwowi.

Pierwsze przygotowanie pary butów (trzewików z gwoździami ochronnymi - według oficjalnej terminologii) trwa od 4 do 5 godzin. Wacikami, milimetr po milimetrze, wciera się pastę, aż zaczynają lśnić. Później wystarczy już godzina na doprowadzenie obuwia do takiego stanu.

Przed uroczystościami podoficerowie sprawdzają mundury (wszystkie kieszenie są pozaszywane, nic nie może odstawać), ostrzyżone fryzury i brak zarostu.

Wyłapywane są najmniejsze niedociągnięcia w ułożeniu beretu na głowie i zawiązaniu apaszki. Po ćwiczeniach, uroczystościach i strzelaniu salwy honorowej, broń musi zostać wyczyszczona. Co pewien czas karabinki trafiają do rusznikarza, który lakieruje elementy drewniane i maluje części metalowe.

Przed każdą uroczystością dowódca sprawdza plac, na którym wystąpić mają żołnierze. - Kompania składa się z czterdziestu żołnierzy, to jakby tir zakręcał na drodze - dodaje kapitan Łukaszewicz. Sprawdzany jest również maszt flagowy.

Oczywiście skrzypienie bloczków czy zacięcie się linek w połowie masztu nie wchodzi w grę.

Jeśli ktoś z boku zapyta, po co to wszystko, żołnierze odpowiadają, że z szacunku do tradycji i symboli narodowych.

- Za każdym razem jesteśmy bardzo dobrze przyjmowani przez mieszkańców, którzy oglądają uroczystości - dodaje kapral Zawal. - Są oklaski, uśmiechy na twarzach. Udział w zmianie warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza jest największym wyróżnieniem.

No cóż, do kompanii honorowej nie trafię.

Kapitan Tomasz Łukaszewicz przypomina niedawną sytuację, kiedy to jeden z podoficerów bardzo chciał wystąpić w kompanii podczas warszawskich uroczystości. Ale nikt nie chciał się zgodzić na zamianę. Żołnierze mówili, że nie po to tyle trenowali, żeby teraz wyjść z szyku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska