Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

95-letni harcmistrz-pedofil z Torunia. Poznaj podwójne życie Kazimierza G.!

ADAM WILLMA [email protected]
fot. sxc
- Dosłownie wszędzie były zdjęcia młodych, nagich chłopców. W szafkach, w piecu, w tapczanie. Mnóstwo! - chwyta się za głowę Paweł, właściciel firmy budowlanej, która została wynajęta do uprzątnięcia mieszkania przy Klonowica w Toruniu.

Kazimierz G. zmarł w ubiegłym roku w sędziwym wieku 95 lat. W pogrzebie uczestniczył poczet sztandarowy, nie zabrakło warty honorowej. Taki pochówek G. mógł sobie wymarzyć w swojej chorej wyobraźni.
Przypomniano o zasługach najstarszego toruńskiego harcerza, który mundur z lilijką założył w 1924 roku, o jego udziale w kampanii wrześniowej i pobycie w stalinowskim więzieniu. W prasie ukazały się wspomnieniowe artykuły. Ku czci.

Zdjęcia wypadają z pieca

Pozostało po G. komunalne mieszkanie przy ul. Klonowica w Toruniu. Trzy pokoje w kamienicy na niskim parterze. Okna osłonięte gęstymi firankami, papierową roletą i zasłonami. Mieszkanie było zaniedbane, od dawna nie remontowane, więc dalsza rodzina zabrała tylko kilka drobiazgów. Resztę miała uprzątnąć firma, która podjęła się remontu.

- To, co zobaczyliśmy, było nie do pojęcia. Wszędzie, dosłownie wszędzie były zdjęcia młodych, nagich chłopców. W szafkach, w piecu, w tapczanie. Mnóstwo! - chwyta się za głowę Paweł, właściciel firmy budowlanej (podobnie jak inne osoby występujące w tekście, prosi o anonimowość, nie chce, aby jego nazwisko było łączone ze sprawą). - W większości były to amatorskie zdjęcia nagich postaci, ale część zdjęć przedstawiała sceny seksu starszych osób z chłopcami. Te zdjęcia były skadrowane w taki sposób, żeby głowa nie była widoczna. Zdjęcia były wykonane w różnych pomieszczeniach, na niektórych widać było fragmenty mieszkania pana G. Nie przyglądaliśmy się za bardzo, bo to było obrzydliwe.

Wreszcie się skończyło

Krzysztof, budowlaniec: - Na żadnym zdjęciu, z tych które widziałem, nie było dziewczyny. Sami chłopcy, na oko od 10 do 15 lat. Do tego mnóstwo gejowskich czasopism pornograficznych i kaset wideo. Zebrało się tego chyba z pół kontenera.

Pawła zaintrygowało wyposażenie wnętrza mieszkania: - We wszystkich pomieszczeniach porozwieszane były czerwone lampki. Ale to nie wszystko - w ścianach, podłogach poukrywane były grube wiązki wielożyłowych kabli. Jeden z przewodów prowadził nawet do ślepego wywietrznika w toalecie. Wśród mebli był dziwny stolik, ze szklanym blatem i podświetleniem od dołu.

- Później okazało się, że sąsiedzi dobrze wiedzieli o zainteresowaniach starszego pana. Gdy wymienialiśmy okna, starsza kobieta, rzuciła w naszym kierunku: "Wreszcie się to skończyło" - opowiadają członkowie ekipy remontowej.
Pani Janina, sąsiadka z góry, znała G. od dzieciństwa. - Jaki był Kaziu? Grzeczny, uprzejmy, kulturalny, inteligentny. Niskiego wzrostu, o chłopięcej budowie i farbowanych włosach. Tylko dla mnie, proszę pana, ktoś kto robi takie rzeczy, to zwierzę, a nie człowiek.

Rodzina pani Janiny przez lata mieszkała z G. ściana w ścianę: - To były jeszcze czasy, gdy żyli jego rodzice. Kaziu miał wtedy jeden pokoik na piętrze. Chcąc nie chcąc słyszeliśmy wszystko, co się u niego dzieje. To były wieczne balangi z młodymi chłopcami. Moją mamę to sąsiedztwo kosztowało sporo nerwów.

Zemsta za deprawowanie?

Mężczyzna z naprzeciwka: - Myśmy na własne oczy nic nie widzieli ani nie słyszeli. Na szczęście moich dzieci nie ruszał, bo gdyby ruszył, to bym go zniszczył.
Sąsiadowi z pobliskiej kamienicy G. zawdzięczał życie: - To było w 1977 roku. Usłyszałem wołanie o ratunek i hałasy. Zbiegłem na dół z tym, co było pod ręką - chwyciłem za szczotkę do podłogi. Pan G. leżał w kałuży krwi. Widząc mnie napastnicy wycofali się, zdołałem zdzielić tylko jednego w głowę. Później na sprawie, gdzie wystąpiłem jako świadek, bandyci tłumaczyli, że napad miał być zemstą za deprawowanie młodzieży. Dostali po kilkanaście lat więzienia. Faktem jest, że wszyscy wiedzieli o słabości G. do młodych chłopców. Ciągle u niego bywali, niektórzy u niego mieszkali, jako z opiekunem. Na Bydgoskim Przedmieściu sporo dzieci włóczy się bez żadnego nadzoru, więc miał z czego wybierać. Co z nimi robił - wiedzą tylko oni sami. Czasem proponował chłopakom darmowe korepetycje z niemieckiego. Mój syn poszedł dwa razy i powiedział, że więcej jego noga nie postanie u G. Dziś jest dorosły, ale nigdy nam nie powiedział, do czego wówczas doszło.

Dawny sąsiad: - Kaziowi zawsze dobrze się wiodło. Miał sporo kontaktów zagranicznych. Od lat przyjeżdżali do niego panowie z Niemiec w eleganckich samochodach. W mieszkaniu miał kolekcję monet i prawdziwej chińskiej porcelany i sporo najnowszej elektroniki. No i zawsze miał świetny sprzęt fotograficzny. Tłumaczył, że wychowanek mieszkający w Anglii pomaga mu finansowo.
Z noty wspomnieniowej: "Od młodych lat interesował się fotografią, a w podeszłym wieku zafascynował się komputerem i możliwościami, jakie on daje".

Różne rzeczy się słyszało

G. nie utrzymywał kontaktów z rodziną, choć do niedawna żył jeszcze jego brat. Od kilku lat spędzał jedynie Wigilię u dzieci swojego brata:
- Nie bardzo chcieliśmy podtrzymywać te kontakty - przyznaje bratanek Kazimierza G. - Wie pan, słyszało się o nim różne rzeczy. Byłem po śmierci w mieszkaniu, ale pornografii nie znalazłem, bo nie przeszukiwałem szaf. Zwróciłem tylko uwagę na brud i kable. Tych kabli było pełno, dosłownie wszędzie. Komputer po wuju podarowaliśmy potrzebującemu dziecku na wsi.

Tylko przeczucia

Komendantka toruńskiego hufca Lidia Lach zapamiętała, że niemal do ostatnich dni G. był sprawny fizycznie: - Brał udział w zebraniach starszych harcerzy, pojechał z nami na wycieczkę do Muzeum Powstania Warszawskiego i dotrzymywał kroku. Filmował i fotografował.

Pani Lach nie kryje, że miała dziwne przeczucia:
- Wie pan, zawsze w jego przypadku były to drużyny męskie, jeśli rozmowy, to tylko z chłopcami. No i to farbowanie włosów. Ale mogę mówić tylko o swoich przeczuciach, bo o żadnych konkretach nie było mowy. Dopiero dziś ten obraz jakoś mi się układa.

Konkretnych informacji nie miała też policja. Według naszych informacji specyficzne zainteresowania Kazimierza G. nie były nigdy przedmiotem postępowania.

PS. Personalia zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska