Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohater. Strażak z Przemyśla, który narażał swoje życie, aby ratować... życie

DARIUSZ DELMANOWICZ [email protected]
Pomimo poważnego urazu wątroby i przeszywającego bólu st. kpt. Daniel Dryniak do końca troszczył się o Adama Smuka
Pomimo poważnego urazu wątroby i przeszywającego bólu st. kpt. Daniel Dryniak do końca troszczył się o Adama Smuka Fot. Dariusz Delmanowicz
Bohater. Tak najczęściej nazywają go internauci. - Jesteśmy z pana dumni - podkreślają mieszkańcy Przemyśla. O dzielnym strażaku, Danielu Dryniaku, mówi dziś cała Polska.

https://www.youtube.com/watch?v==93W2Fo1niNM
Szpital Wojewódzki w Przemyślu. Na jednym z łóżek, w plątaninie rurek i kabli, w otoczeniu aparatury, leży 33-letni Daniel Dryniak. Jest przytomny, ale nie może mówić. W gardle ma rurkę intubacyjną. Skinieniem palców potwierdza, czego potrzebuje.

Na krok nie odstępuje go żona. Tylko na moment odsuwa się od łóżka, kiedy pielęgniarka podłącza nowa kroplówkę, aplikuje leki, pobiera krew. Pragnie, aby mąż jak najszybciej wyzdrowiał. Ma świadomość, że często ryzykuje. Nigdy nie przejdzie nad tym do porządku dziennego. Zwłaszcza teraz, gdy ratując innego człowieka spojrzał śmierci w oczy.

Nie usłyszał, gdy pękał lód

Jest wtorek, południe. 63-letni Adam Smuk z Przemyśla wycina otwór w lodzie na rzece San na wysokości osiedla Kmiecie. Jest zapalonym wędkarzem od 50 lat. Zimą zwykle wybiera właśnie Kmiecie. Od wiosny do jesieni łowi w Sanie w pobliskim Hurku. - Nie chodzę po ryby, a na ryby - mówi żartobliwie. - Relaksuję się, ot moczę kij.

Wędkarz wpatruje się w otwór jak zaklęty. Nie słyszy trzasku pękającej kry... Gdy pęka lodowa tafla, Smuk jest około 3 metry od brzegu. Zaczyna dryfować z silnym prądem rzeki. Ponieważ lodowa tratwa kruszy się, przeskakuje na kolejne kawałki lodu. Widzą to spacerujący deptakiem przechodnie. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z grozy sytuacji. Niektórzy myślą, że to jakiś wygłup, żart.

Niczym Batman

- Człowiek płynie na krze - około godziny 14 odzywa się alarmowy telefon strażaków. Oficer dyżurny przyjmuje jeszcze kilka podobnych zgłoszeń. Do akcji ruszają pierwsi ratownicy. Wśród nich starszy kapitan Daniel Dryniak. Właśnie on kieruje wyjątkowo trudnymi działaniami. W takich sytuacjach, aby dotrzeć do poszkodowanego, zwykle korzysta się drabiny albo lodowych sań. Niestety, tym razem nie wchodziło to w grę. - Było za dużo płynącej kry - tłumaczy komendant Tadeusz Kudyba. - Nie dało się też skorzystać z łodzi bądź pontonu.

Dryniak sam spróbuje dotrzeć do wędkarza. Błyskawicznie ubiera specjalny kombinezon i szelki. Gdy kra z Adamem Smukiem znajduje się między mostem im. Orląt Przemyskich, a mostem kolejowym, nie waha się ani przez chwilę. Rusza w lodowaty nurt. Asekurowany na linie przez kolegów, dosłownie biegnie po wodzie. - Po prostu Batman - komentuje ktoś z gapiów stojących na brzegu.

Szybko, dajcie nosze!

Ratownik doskakuje do Smuka, obejmuje go. Chroni przed upadkiem do lodowatej wody. Przy takiej temperaturze mogłoby dojść do szybkiego wychłodzenia organizmu, czyli hipotermii. Wspólnie płyną na lodowej tratwie, ale czasu jest coraz mniej. Kry piętrzą się...

Tracą równowagę. Wpadają do rzeki. Pozostali ratownicy z całych sił ciągną linę. Trwa dramatyczna walka. Jeszcze parę metrów i zanurzeni w lodowatej kipieli mężczyźni dobijają do brzegu. Wędkarz wstaje o własnych siłach. Choć, przemoczony i przestraszony, wychodzi z opresji bez większych obrażeń. Jego wybawiciel ma bladą twarz. Leży bezładnie otoczony przez pozostałych uczestników akcji. - Dawać nosze - ponaglają ratownicy. - Szybko, szybko!

Kilkadziesiąt minut później Dryniak trafia na stół operacyjny. Rozpoznanie: pęknięta wątroba. Następstwo uderzenia przez lodową bryłę. - Zapewne czuł wtedy przeraźliwy ból, ale do końca troszczył się o tamtego człowieka nie bacząc na siebie - koledzy strażaka nie kryją podziwu. - Bohater!

Wzorowy ratownik

W Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu Daniel Dryniak pracuje od 2001 roku. Jest jej rzecznikiem prasowym, a także zastępcą dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej. Bez reszty oddany służbie. Lubiany. - Wzorowy ratownik - podkreśla jego przełożony, brygadier Kudyba. - Przykład dla innych.

Pan Daniel to pasjonat sportu. Gra w piłkę, jeździ na nartach, ale ponad wszystko uwielbia nurkować. Ma uprawnienia instruktora, a od niedawna jest także koordynatorem wojewódzkim w zakresie ratownictwa wodno-nurkowego. Kilkanaście dni temu wrócił z obozu nad Soliną w Bieszczadach, gdzie prowadził szkolenie z zakresu nurkowania w warunkach zimowych. - Profesjonalista w każdym calu - podkreśla przyjaciel Dryniaka, również płetwonurek, starszy sekcyjny Tomasz Śpiewak. - Życzliwy, towarzyski. Bardzo dobry kolega w służbie i poza nią. Zawsze opanowany, odważny, gotowy stawić czoło największym trudnościom.

Wracaj do zdrowia

Pierwszy zabieg pomaga opanować silne krwawienie. Ale w środę konieczny jest następny. Wreszcie lekarze przekazują dobre wieści: udało się!

Krwiodawcy z różnych miast w Polsce oddają dla niego krew. Zewsząd płyną życzenia. Wyczynem bohaterskiego strażaka z Przemyśla zachwycają się internauci.

Adam Smuk był już w szpitalu. Zaniósł kwiaty, ale nie pozwolono mu wejść na oddział. Jeszcze nie teraz. Musi poczekać, aż stan strażaka wyraźnie się poprawi. - Pozostanę mu wdzięczny do końca życia - zapewnia 63-latek. - Narażał się dla mnie i płaci za to wysoką cenę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska