Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czeka nas trudny rok. Fabryka Akcesoriów Meblowych w Chełmnie ogłosiła zwolnienie połowy załogi

Roman Laudański [email protected] tel. 52 32 63 125
fot. sxc
Kiedy ulica zbyt długo plotkuje o zwolnieniach i złej kondycji zakładu, to musi coś być na rzeczy.

www.pomorska.pl/chelmno

Więcej informacji z Chełmna znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/chelmno

Najpierw tak było z "Adrianą", chełmińskim producentem mebli na eksport. W 2008 roku zagraniczny odbiorca, kiedy tylko odebrał partię mebli, ogłosił upadłość. Zakład w Chełmnie został zlikwidowany, pół tysiąca ludzi poszło na bruk, ale wtedy na dobrych tapicerów i szwaczki jeszcze czekały firmy nie tylko z regionu. Pracę proponowali meblarze z Bydgoszczy, Grudziądza i Tucholi, a nawet z Konina.

Teraz jest inaczej. W ubiegłym roku w FAM-ie zwolnili ok. 70 osób. Dziś chcą się pożegnać z 200 pracownikami. W ubiegły piątek Powiatowy Urząd Pracy w Chełmnie czekał na przyszłych bezrobotnych z FAM-u. Podczas trzech pierwszych godzin dyżuru nikt nie zgłosił się po poradę.

- Może ludzie nie wiedzą jeszcze, kto zostanie zwolniony? - zastanawiał się Sławomir Cieślicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chełmnie. Przypomina, że zwolnienia w "Adrianie" zaczęły się rok przed światowym kryzysem. Wtedy było więcej ofert pracy. Zakłady Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Łysomicach przyjmowały chętnych. Ludzie wyjeżdżali też "za chlebem" na wyspy. I rozeszło się po kościach. Ale kiedy "Adriana" się zrestrukturyzowała, to najlepsi fachowcy już do niej nie wrócili.

Pora wspierać swoich
Po zamknięciu "Adriany" w Chełmnie nadal pracował jej drugi zakład w Kosowiźnie, wsi na terenie gminy Kijewo Królewskie (powiat chełmiński). Wójt gminy Mieczysław Misiaszek obawiał się, że upadek największego producenta mebli w gminie pociągnie za sobą kłopoty mniejszych zakładów. I właśnie w jednym z nich powtórzy się scenariusz przerabiany wcześniej przez właściciela "Adriany". Meble pojechały na Zachód, odbiorca ogłosił upadłość, a właściciel polskiej firmy został sam z kłopotami. Jakby tam wykombinowali, że kryzys można przerzucić na polskie barki.

- Nie rozumiem, dlaczego rząd dopłaca do miejsc pracy w japońskich zakładach Specjalnej Strefy Ekonomicznej, a nie może wspomóc finansowo polskiego przedsiębiorcę w kłopotach, których sam nie spowodował - irytuje się wójt Mieczysław Misiaszek. - Kiedy w zakładach "Cegielskiego", w prawie milionowym Poznaniu mówi się o 500 osobach do zwolnienia, to zaraz rząd szuka programów osłonowych, a jak w naszej, czterotysięcznej gminie robotę straciło 500 osób, to jakoś nikt się tym nie martwi!

Czy gmina odczuła wzrost bezrobocia? Wójt woli mówić o inwestycjach, które przepadły przez brak pieniędzy w gminnej kasie. To był czas składania wniosków na remonty dróg i świetlic. Gmina nie miała pieniędzy na tzw. wkład własny. Przepadło.

Bezrobocie nie wzrosło w gminie o pół tysiąca, a o sto osób. Dla nich trzeba było przygotować prace interwencyjne i roboty publiczne, żeby mieli za co żyć. Ktoś próbował otworzyć solarium, ktoś inny gabinet kosmetyczny, ale z usługami na wsi ciężko. Choć pizzernia jeszcze się trzyma.

Aby inwestycja w gminie
O gminie Chełmno znów zrobiło się głośno za sprawą elektrowni atomowej, którą w latach siedemdziesiątych planiści umieścili tu na mapach. Ktoś ostatnio o tym przypomniał. Wybuchła burza. Mieszkańcy zdecydowanie sprzeciwili się budowie w ich sąsiedztwie.

Wójt Krzysztof Wypij zgadza się już z mieszkańcami, choć przytomnie wspomina, że dwa procent wartości takiej inwestycji wpłynęłoby w formie podatków do gminnej kasy. Wtedy mieliby na inwestycje. A że one potrafią ożywić lokalny rynek, przekonali się w gminie Lisewo (powiat chełmiński). Drogowcy budujący w naszym regionie autostradę, tu zrobili sobie bazę. Dzięki temu wzrosły obroty w sklepach, piekarniach, domach (wynajem mieszkań) i restauracjach. Wokół Chełmna będzie budowana obwodnica, przy której również zaplanowano tereny pod nowe inwestycje.

- Pewnie, że chciałbym tu sprowadzić inwestora z nowymi miejscami pracy, ale nie mamy mu co zaproponować - mówi Mariusz Kędzierski, burmistrz Chełmna. - Sprzedaliśmy teren po PKP, aby mieć na wkład własny dla unijnych pieniędzy, za które remontujemy nasze zabytki. Stanie tam większy sklep.
Na razie wizerunek miasta budowany jest na turystyce. Przybywa miejsc hotelowych i kwater prywatnych, rozwija się gastronomia.

- Jest z tym lepiej niż dziesięć-piętnaście lat temu, ale nie przesadzajmy, nie jesteśmy Rzymem czy Wenecją. Całe miasto nie będzie żyło z turystyki - zauważa Anna Grzeszna-Kozikowska, historyk i szefowa przewodników PTTK.

W okresie świetności w FAM-ie pracowało chyba dwa i pół tysiąca ludzi, a Chełmno liczy sobie niecałe 20 tys. mieszkańców! Zakłady przechodziły różne koleje losu, ale każde zwolnienie powyżej 50. osób, to kłopot dla miasta. A ci, którzy mają jeszcze pracę i zarabiają 1-1,5-tysiąca złotych nie utrzymają za to czteroosobowej rodziny.

Dziedziczenie biedy
W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Chełmnie przyznają, że zimowe miesiące sprzyjają wzrostowi liczby podopiecznych. Teraz z pomocy korzysta 1,2 tys. chełminian. - Nie ma prac sezonowych, mniej jest robót publicznych, trzeba kupić opał - wylicza Eliza Rokita, kierownik MOPS. - Po zwolnieniach w "Adrianie" nie odczuliśmy jeszcze gwałtownego wzrostu liczby osób, które szukają pomocy. Najbardziej martwi mnie, że do opieki przychodzą młodzi ludzie. Nie mają pracy, ale już mają rodziny. To już prawdziwe dziedziczenie biedy: przychodziła babcia, później mama, a teraz córka z małą wnuczką. - Zachęcam ich do aktywizacji zawodowej - mówi kierownik Rokita. - Już trzeci rok prowadzimy szkolenia - dodaje Rokita. - Pytają o nie ci, którzy dowiedzieli się, że w kursach uczestniczyli ich znajomi.

Chełmno jest OK
- Jeśli w FAM-ie pracował mąż i żona, a teraz zostaną zwolnieni, to zaczną klepać biedę i staną się podopiecznymi MOPS-u. - mówi Mariusz Kędzierski, burmistrz Chełmna. - Ostatni nowy zakład stanął u nas dwa lata temu i zatrudnia 200 osób. Nie mamy więcej terenów pod nowe inwestycje. Czy to w Poznaniu, czy w Bydgoszczy ludzie dojeżdżają przez miasto półtorej godziny do pracy. Nasi mieszkańcy również pracują poza Chełmnem.

Burmistrz Kędzierski był wcześniej nauczycielem. Czasem w święta spotyka swoich uczniów, którzy wyjechali "za chlebem" do Anglii czy Irlandii. - Mówią, że chętnie wróciliby, bo tęsknią, a Chełmno jest fajne. Ale nie zbudujemy nowej fabryki na rynku! Uzgodniliśmy, że firmy wygrywające u nas przetargi na remonty zabytków muszą zatrudniać przynajmniej 10 osób z Chełmna. Młodzi być może wrócą do nas po studiach. Na pewno miasto będzie wtedy lepiej wyglądać, ale nie zbudujemy dla nich sześciu nowych fabryk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska