Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Kruszwicy kochają swoje miasto. Mają też uwagi. Jakie? Przeczytaj

Dariusz Nawrocki
Kruszwicki Rynek zimą
Kruszwicki Rynek zimą Fot. Dominik Fijałkowski
Tym razem w ramach naszej akcji "Tu się żyje" spotkaliśmy się z mieszkańcami Kruszwicy. Oto, co nam powiedzieli:

Paulina Sobczak

Paulina Sobczak
Paulina Sobczak

Paulina Sobczak

jest rodowitą mieszkanką Kruszwicy i właścicielką kawiarni "Pod Malwami":

- W Kruszwicy jest tu spokój, który lubię. Nigdy nie zdecydowałabym się zamieszkać w większym mieście. U nas jednak nie ma zbyt bogatej oferty dla młodzieży. Młodzi nie mają gdzie rozwijać swoich zainteresowań. Przydałaby się u nas choćby jakaś szkoła tańca.

Studiowałam turystykę. Nasze miasto nie wykorzystuje w pełni szansy, jaką ma. Jest wiele rozwiązań, z których Kruszwica praktycznie nie korzysta.

Nasze miasto ma fantastyczne zabytki. Zwłaszcza Mysia Wieża przyciąga turystów. W sezonie przyjeżdża ich do nas naprawdę bardzo wielu. Widzę to chociażby po gościach, którzy mnie odwiedzają. Myślę, że mogłoby być ich jeszcze więcej. To jest świetne miejsce, by latem przyjeżdżały tu tłumy.

Ludzie, którzy do mnie przychodzą narzekają na brudne jezioro. Gdyby było czystsze, chętniej by do nas przyjeżdżali. Przydałyby się hotele. Miejsc noclegowych jest u nas jak na lekarstwo.

Zenon Małys

Zenon Małys
Zenon Małys

Zenon Małys

urodził się w Kruszwicy w kamienicy, w której od 21 lat prowadzi sklep odzieżowy:

- W Kruszwicy mieszka mi się bardzo dobrze. Cieszę się, że mam blisko do wody. Lato spędzam w klubie żeglarskim. Nad jeziorem mieszkam praktycznie od kwietnia do listopada. Jestem żeglarzem i wędkarzem.

Nie podobają mi się poglądy naszego burmistrza. Mamy dużo konfliktów. Ale mimo wszystko uważam, że Tadeusz Gawrysiak jest dobrym gospodarzem. W porównaniu z innymi, którzy byli, on swoje zadania spełnia tak, jak powinien. Ostatnio świetnie poradził sobie z odśnieżaniem zasypanego miasta.

Wyprowadzka z Kruszwicy w ogóle nigdy nie wchodziła w rachubę. Czuję się patriotą lokalnym. Mam zakodowaną sympatię do tego miasta.

Młodzież narzeka, że nikt nic dla niej w Kruszwicy nie robi. A czy za komuny ktoś coś nam organizował? Sami sobie organizowaliśmy czas. Bawiliśmy się świetnie i nie narzekaliśmy.

Krzysztof Dymowski

Krzysztof Dymowski
Krzysztof Dymowski

Krzysztof Dymowski

w Kruszwicy mieszka dopiero od 19 lat; ożenił się z mieszkanką tego miasta; przywędrował tu z Konina:

- Praktycznie nie mam powodów do narzekań. Aktualnie najwięcej problemów sprawia nam śnieg.

Plusem Kruszwicy jest spokój i cisza, jaki tu panuje. Czuję się tu bezpiecznie. Nie boję się wyjść na ulicę po godzinie 22.00. A to dla nas jest bardzo ważne.
Trochę uciążliwa jest droga krajowa przechodząca przez same centrum. Przydałaby się obwodnica. Mówię to choćby ze względu na kamienice w rynku. Jestem właścicielem jednej z nich. Ten potężny ruch samochodów ciężarowych sprawia, że nasza własność się rujnuje. Ale co my z ty możemy zrobić? Nie mamy na to żadnego wpływu.

Dariusz Jędrzejewski

Dariusz Jędrzejewski
Dariusz Jędrzejewski

Dariusz Jędrzejewski

przez 40 lat mieszkał w Bydgoszczy i Płocku; od półtora roku jest kruszwiczaninem; w Rynku prowadzi salon fryzjerski:

- Kruszwica to inna bajka niż duże miasta, w których wcześniej mieszkałem. Jest tu spokój. Nie ma tłoku. Szukaliśmy takiego miejsca. Ostateczną decyzję podjęła jednak żona. Trafiliśmy tu zupełnie przypadkiem. Przyjechaliśmy na cypel i spodobało jej się. Lubi wodę. Kruszwica to miejscowość kameralna. Dzieje się tu i dużo, i mało. Wszystko zależy od tego, kto to ocenia. Jest jednak sympatycznie.
Minusem Kruszwicy są zaniedbane kamienice. Rynek powinien być wizytówką tego miasta. Zdarza się, że gminy współfinansują remonty kamienic. Byłoby świetnie, gdyby i Kruszwica poszła w ich ślady. Są pieniądze unijne, które z pewnością na ten cel można zdobyć.

Na duży plus zasługuje radny Grobelski. Bardzo dużo dobrego robi dla tego miasta.

Paweł Wiśniewski

Paweł Wiśniewski
Paweł Wiśniewski

Paweł Wiśniewski

urodził się w Kruszwicy; mieszkał tu 33 lata; aktualnie mieszka w miejscowości Morgi; jest dziennikarzem; najpierw pracował w Centrum Kultury "Ziemowit", a potem w redakcji "Expressu"; zajmuje się fotografią; aktualnie szuka pracy:

- Trochę tęsknię za miastem. Jestem mieszczuchem. Na wsi jest spokój. Można wypocząć. Ja jednak mam duszę artystyczną. Ciągnie mnie do miasta.

Jestem dziennikarzem. Aktualnie bez pracy. Będę próbował zainteresować Telewizję Bydgoszcz produkcją "Magazynu kruszwickiego". Na razie jest ciężko. Muszę znaleźć sponsora, ale i telewizja musiałaby dla mnie znaleźć czas antenowy. Nie ukrywam, że w Kruszwicy ciężko jest się przebić z własnymi propozycjami.

Mimo wszystko lubię to miasto. Zwłaszcza w cyplu jest jakaś magia. Docenia to zwłaszcza fotograf, który może tam uciec przed zgiełkiem i uchwycić na zdjęciu coś naprawdę pięknego. Miałem już wystawy, na których przedstawiałem Kruszwicę w różnych porach roku.

Krzysztof Szejn

Krzysztof Szejn
Krzysztof Szejn

Krzysztof Szejn

w Kruszwicy mieszka od 19 lat; jest aktorem z zawodu; przed laty był dyrektorem ośrodka kultury w Kruszwicy; aktualnie przygotowuje monodramy, na które z pewnością wkrótce nas zaprosi:

- Naturalnym potencjałem Kruszwicy jest turystyka. Powoli jednak tracę nadzieję na to, że cokolwiek w tej dziedzinie uda się zmienić. Ktoś wyliczył, że przyjeżdża do nas 66 tysięcy turystów rocznie. Ja uważam, że Kruszwica powinna robić wszystko, żeby przyjeżdżały tu miliony, a nie dziesiątki tysięcy. Mieszkańcy muszą wreszcie zacząć czerpać z tego jakieś profity. Tymczasem nie robi się nic, żeby coś w tej dziedzinie się zmieniło.

W Kruszwicy brakuje kompetentnych ludzi, którzy mogliby tę wizję zrealizować. W tym upatruję wszelkie zło, które jest w naszym mieście. Jak zbliżają się wybory, w mieście zaczyna się coś dziać. Organizuje się wtedy pokazowe remonty, budowy ulic. Są to pozorne działania, które nie dają nadziei na przyszłość.

Rozmowa z Krzysztofem Sulczyńskim, prezesem Stowarzyszenia Goplanie XXI

Krzysztof Sulczyński
Krzysztof Sulczyński

Krzysztof Sulczyński

- Jest pan rodowitym mieszkańcem Kruszwicy?

- Tak. Urodziłem się na pierwszym piętrze domu, w którym do dziś mieszkam.

- Czuje się pan lokalnym patriotą?

- Zdecydowanie. Żeby być członkiem Stowarzyszenia Goplanie XXI trzeba spełnić kilka warunków. Po pierwsze, trzeba kochać Kruszwicę. Trzeba z miłością odnosić się do tego miasta, bo ono zasługuje na wielki szacunek. To jest bardzo ważne miejsce dla historii Polski, dla kultury i tradycji narodowej. Ja jestem wręcz zakochany w Kruszwicy. Jeśli ktoś chce ze mną współpracować, też musi kochać to miasto.

- Dlaczego założyliście to stowarzyszenie?

- Powstało ono z potrzeby działania. Mój ojciec znany był z tego, że organizował w Kruszwicy różne imprezy sportowe. Chęć działania odziedziczyłem po nim. Uważam to za zaszczyt, że mogę dać coś od siebie dla tego miasta. Dzięki mnie powstał klub koszykówki. Dzięki mnie mamy karaoke na cyplu. Wymyśliłem też "Muzyczne schody". W sezonie letnim w piątki lub soboty pod Mysią Wieżą zbierają się amatorzy, którzy grają na gitarach i śpiewają. Siatkówka plażowa, koszykówka uliczna i cross rowerowy - to są moje pomysły. Nie zakładaliśmy stowarzyszenia, by walczyć o pieniądze. Działamy z własnych środków. Otrzymujemy pieniądze od sponsorów. Z Urzędu Miejskiego nie dostaliśmy ani jednej dotacji, ale też o żadną się nie staraliśmy. Dostaliśmy praktycznie tylko jedną dotację, i to z Urzędu Marszałkowskiego. Zorganizowaliśmy wówczas ośmiodniowy wyjazd dla dzieci do Zakopanego.

- Ma pan jakiś oryginalny pomysł na 2010 rok?

- Chcę zorganizować pierwszy w historii wyścig kolarski, który jednocześnie popularyzowałby kulturę kujawską. Wiódłby z Szymborza przez Sikorowo do Kruszwicy. Mam nadzieję, że ten wyścig wypromuje zarówno Kruszwicę, jak i twórczość Kasprowicza i Przybyszewskiego.

- Pytaliśmy mieszkańców o plusy i minusy życia w Kruszwicy. Co pana zdaniem jest największym plusem tego miasta?

- Kruszwicy nie da się oddzielić od historii. Opowiadam ją, gdziekolwiek jestem. Jestem dumny z tak bogatej historii mojego rodzinnego miasta.

- A czego pan się wstydzi?

- Wstydzę się tego jak to miasto dziś wygląda. Kruszwica jest dziś wyjątkowo zaniedbane. Nas powinny odwiedzać potężne rzesze turystów i chcieć tu zostać na dłużej. W Kruszwicy nie mamy prawie żadnej infrastruktury hotelowej. Tymczasem miasto zamiast zapraszać restauratorów, przygotowuje się do budowy kolejnego marketu. Nie ukrywam, że wyglądu rynku też się wstydzę.

- Były próby zmiany wizerunku rynku. Wówczas protestowaliście przeciwko projektowi zaproponowanemu przez ratusz.

- Żeby wszystko było jasne... Cały czas uważamy, że rewitalizacja rynku jest niezbędna. Nam zaproponowano jednak dewastację, a nie rewitalizację. To co aktualnie jest po jednej stronie rynku, miało być przeniesione na drugą na zasadzie kalki. To by nie miało sensu. Nasz protest poparło 900 osób.

- Jest pan aktywnym człowiekiem. Myśli pan o karierze politycznej?

- Mam wrażenie, że połowa dzisiejszych radnych nie dostrzega rzeczywistych potrzeb tego miasta. Jeżeli wystartuję na radnego i nim zostanę, to od razu zrezygnuję z diety. Będę do tego namawiał pozostałych. Pokażę, że postanowiłem udzielać się w samorządzie nie dla kasy, ale z miłości do miasta i dlatego, że chcę coś konkretnego tutaj zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska