Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rywalizacja toruńskich "krzyżaków" i bydgoskich "prusaków" trwa pięćset lat!

Jacek Deptuła [email protected] tel. 052 32 63 138
Monika Wieczorkowska
Mówiąc pół żartem pół serio - ten numer wycięli nam dwaj Niemcy: wielki mistrz zakonu krzyżackiego Herman von Salza, założyciel Torunia oraz król pruski Fryderyk II, też zwany Wielkim.

Więcej aktualnych informacji z Bydgoszczy znajdziesz również na podstronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej aktualnych informacji z Torunia znajdziesz również na podstronie www.pomorska.pl/torun

Miasto Kopernika zawdzięcza bowiem niegdysiejszą świetność państwu krzyżackiemu, natomiast Bydgoszcz swój niespotykany rozwój - królowi Prus. Konflikt obu miast zakodowany został w genach już w chwili ich powstania. Osady leżały bowiem przy granicy dwóch wrogich sobie państw - Zakonu Krzyżackiego i Królestwa Polskiego. Zatem rywalizację bydgosko-toruńską nazwać można nieco żartobliwie cechą wrodzoną, a nie nabytą w XX wieku.

Wieki średnie

"Walka bydgosko-toruńska prze trwała wieki i trwać będzie nadal" - tak mówił Leon Barciszewski, ostatni przedwojenny prezydent Bydgoszczy, kiedy w 1937 roku zapadła decyzja, że to Toruń, a nie rywal znad Brdy, będzie stolicą województwa pomorskiego.

Niewiele się mylił, choć nie przewidział, że oba miasta zbliżą się do siebie o przysłowiowy rzut beretem, bynajmniej nie moherowym. Trzydzieści kilometrów to dwa kwadranse jazdy samochodem. Profesor Zdzisław Biegański, historyk bydgoskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego powiada nie bez racji, że autem z ulicy Przemysłowej dojedzie szybciej do biblioteki uniwersyteckiej w Toruniu aniżeli książnicy miejskiej w centrum Bydgoszczy.

- Mówiąc z publicystyczną przesadą - opowiada naukowiec - korzeni rywalizacji obu miast rzeczywiście należy szukać już w średniowieczu. Nawet początków wielkiej wojny polsko-krzyżackiej z pierwszych lat XV wieku można dopatrzyć się w roku 1409. Wówczas to bydgoszczanie uprowadzili wiślane statki z towarem należącym do kupców toruńskich. W odwecie Krzyżacy zajęli Bydgoszcz zdobywając też warowny zamek.

Król Władysław Jagiełło niebawem odbił miasto z rąk zakonu i zawarł nad Brdą rozejm obowiązujący do 24 czerwca 1410 roku. Choć trzy tygodnie później na polach Grunwaldu legła potęga zakonu, Bydgoszcz była kilkukrotnie oblegana przez siły krzyżackie. Dla Polaków miasto było bowiem świetnym miejscem do działań zaczepnych.

- Ale główną przyczyną konkurencji grodów nie były kwestie polityczne - mówi prof. Biegański. - Oba miasta położone są blisko szlaków wodnych i drogowych. I oba chciały zdobyć dominującą rolę m.in. w handlu z Gdańskiem.

Zatargi obu ośrodków nie ustały nawet po wojnie trzynastoletniej. Toruń - w wyniku II pokoju toruńskiego - wraz z ziemią chełmińską znalazł się w granicach Królestwa Polskiego. Ale nawet wspólne państwo nie spowodowało złagodzenia konfliktów - rywalizacja toczyła się nadal.

Ale w XV i XVI w. Bydgoszcz wzbogaciła się na handlu piwem, solą, a przede wszystkim zbożem. Miasto stało się jednym z większych ośrodków handlu zbożowego w kraju i szybko doganiało gród Kopernika.

Potop zmiótł Bydgoszcz

Ze strony internetowej:

- Toruńskiego Serwisu: Po II pokoju toruńskim (...) miasto [przeżyło] wielki rozkwit kultury i sztuki renesansu, Bydgoszcz to miasto w żadnej mierze nie równające się z taką kultura i cywilizacją (...) Dzisiejsza ranga i wielkość Torunia nie odpowiada jego potencjałowi historycznemu i doniosłej roli historycznej.
***
- Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy: Urząd Marszałkowski jest w Toruniu dzięki życzliwości Bydgoszczy rezygnującej z części swoich aspiracji w imię ratowania województwa a nie zasług Torunia. (...) Tu właśnie objawiają się toruńskie kompleksy i zaściankowość, myślenie nie w kategoriach regionu, ale Torunia. Obłuda polega na tym, że kompleksy niektórych torunian przypisuje się Bydgoszczy, która jako największe miasto w regionie nie musi niczego udowadniać.

Początkiem końca ówczesnego rozwoju miasta był potop szwedzki (1655-1660), a następnie Wojna Północna. W wyniku wojen, rabunku i pomoru gród nad Brdą omal przestał istnieć! Profesor Biegański twierdzi, że w 1721 roku Bydgoszcz liczyła... 43 mieszkańców i jedenaście zamieszkanych domostw. Trudno więc było mówić o jakiejkolwiek rywalizacji z sąsiadem. Choć Toruń również poniósł straty podczas potopu, ale nie tak ogromne - i zachował miejski charakter.

- Kolejna faza ostrej walki między miastami - mówi bydgoski naukowiec - rozpoczęła się po I rozbiorze Polski w 1772 roku. W momencie wkroczenia Prusaków Bydgoszcz liczyła około 600 mieszkańców. Toruń natomiast jeszcze przez 20 lat w granicach Rzeczpospolitej - był dziesięciokrotnie większym ośrodkiem miejskim.

Pruskie panowanie nad Brdą było przełomem w rozwoju miasta. Fryderyk Wielki, działając przeciw polskiemu Toruniowi, postanowił wzmocnić Bydgoszcz. Powstał tu potężny garnizon wojskowy z władzami regencji. Za armią podążyli urzędnicy, kupcy, rzemieślnicy i miasto zaczęło ożywać. W pobliskim Fordonie Prusacy zbudowali tzw. kamerę celną (gmach dzisiejszego więzienia) do ściągania cła od kupców toruńskich. - W ten sposób Toruń zaczął płacić na rozwój Bydgoszczy - mówi profesor Biegański - podsycając wzajemne animozje. I znów się zaczęło. Teoretycznie po III rozbiorze ustały motywy wzmacniania Bydgoszczy kosztem Torunia, ale tradycyjna niechęć nie zanikła. Od tego czasu mamy nieustające próby wzajemnego podporządkowania.

Już na przełomie XVIII i XIX wieku Bydgoszcz zaczęła poważnie zagrażać pozycji Torunia, m.in. za sprawą budowy Kanału Bydgoskiego. - Potem na krótko połączyło nas Księstwo Warszawskie podsycając konflikty. To kolejny etap ostrej rywalizacji. Po zwycięstwie Napoleona nad Prusakami funkcję stołeczną utworzonego wówczas departamentu powierzono Bydgoszczy. Toruń po raz pierwszy w swej historii utracił wiodącą rolę na rzecz sąsiada. Torunianie nie mogli pogodzić się z takim obrotem sprawy.

Profesor Biegański z uśmiechem opowiada o charakterystycznym - do dziś! - sporze między miastami: chodziło o lokalizację prestiżowego gimnazjum okręgowego. - Torunianie chcieli jak najwięcej wyrwać dla siebie i w tym przypadku wygrali. Spór ten zapoczątkował okres walki o przyznanie jednemu z miast ważnych instytucji naukowych i administracyjnych.

Po Kongresie Wiedeńskim (1815 r.) Toruń został włączony do Prus Zachodnich, a Bydgoszcz, w ramach prowincji poznańskiej, związała się z Wielkopolską. Dzięki temu, że Bydgoszcz znów została stolicą rejencji - miasto szybko się rozwijało.

Profesor Biegański podkreśla, że miejscowi Niemcy mieli ogromne ambicje; chcieli uczynić z Bydgoszczy miniaturę Berlina na wschodzie - klein Berlin jak ją nazywali. Uzyskanie takiej wyższości przyniosło miastu nad Brdą dużą przewagę i wiele korzyści gospodarczych. Toruń natomiast stał się prowincjonalnym miastem garnizonowym.

Na początku XX wieku Bydgoszcz była już niemal trzykrotnie większa od miasta Kopernika.

Największy powiat II RP

Odzyskanie niepodległości spowodowało, że w latach II Rzeczpospolitej spory bydgosko-toruńskie zaogniły się jeszcze bardziej, przypominając dokładnie kłótnie parlamentarzystów regionu z późnych lat 90. - Problemy pojawiły się już u progu II RP. 1 sierpnia 1919 roku wykrojono województwo poznańskie i pomorskie. Mimo przewagi Bydgoszczy nad Toruniem siedzibę władz ulokowano nad Wisłą, natomiast Bydgoszcz włączono do województwa poznańskiego - mówi Zdzisław Biegański. - Co więcej: u zarania II Rzeczypospolitej powszechne było przekonanie, że Bydgoszcz jest szalenie zniemczona i trzeba poddać miasto polonizacji m.in. poprzez silne wpływy polskiego Poznania.

Rzeczywiście - Toruń był znacznie mniej zgermanizowany. W końcowym okresie panowania pruskiego, przed 1920 r. mieszkało nad Brda ponad 80 procent Niemców, 3 procent Żydów i tylko 16 procent Polaków. Fenomenem nazywa profesor Biegański fakt, że Bydgoszcz udało się spolonizować w kilka zaledwie lat: - Do połowy lat dwudziestych miasto całkowicie zmieniło oblicze narodowościowe. Większość Niemców wyjechała, a nie wiadomo ilu przyznało się do polskości. Dość powiedzieć, że w połowie lat dwudziestych Polacy stanowili 90 procent mieszkańców.

WIĘCEJ O "WOJNIE" TORUNIA I BYDGOSZCZY

WIĘCEJ O "WOJNIE" TORUNIA I BYDGOSZCZY

To pierwszy artykuł z cyklu publikacji związanych z "odwieczną" rywalizacją Torunia i Bydgoszczy. Co dwa tygodnie w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej" zamieszczać będziemy wywiady, reportaże i artykuły publicystyczne związane z konfliktem między miastami regionu. Zapytamy prezydentów Torunia i Bydgoszczy i mieszkańców. Nie zapomnimy też o opiniach mieszkańców pozostałych miast województwa.
Zapraszamy także do dyskusji na www.pomorska.pl/forum

Ale nadchodziła kolejna fala konfliktu. 20 stycznia 1920 roku w Toruniu zaczął urzędować wojewoda pomorski. Bydgoszcz natomiast - siódme co do wielkości miasto - znalazła się w województwie poznańskim. W ten sposób stała się ona największym miastem powiatowym w Polsce.

Nie mogło to nie drażnić bydgoszczan. Tym bardziej iż Toruń był wówczas niemal równorzędnym miastem wobec Grudziądza. - Można chyba powiedzieć, że gród Kopernika zbudował swoją pozycję również kosztem Grudziądza - twierdzi profesor Biegański. - Ściągał do siebie wszystkie instytucje np., dowództwo korpusu WP, sądy i instytucje samorządowe.
Bydgosko-toruńskie kłótnie wybuchały raz po raz, szczególnie w 1923 roku, kiedy podejmowano próby zmian podziału terytorialnego. - Od samego początku było wiadomo, że ten podział administracyjny był sztuczny i nie uwzględniał uwarunkowań geograficznych i ekonomicznych - mówi bydgoski naukowiec. - Choćby dlatego, że nie zatarł granic zaborczych. Pojawiła się więc koncepcja powiększenia województwa pomorskiego, które było jednym z najmniejszych i najsłabszych w Polsce. Proponowano więc włączenie do Pomorskiego czterech powiatów z województwa warszawskiego i pięć - z województwa poznańskiego - w tym oczywiście Bydgoszcz.

Bydgoszczanie natychmiast poparli tę koncepcję, rzecz jasna z zamiarem zmiany lokalizacji władz wojewódzkich. Ówczesny prezydent miasta Bernard Śliwiński napisał memoriał, w którym przedstawiał argumenty bydoszczan: "Rząd nasz czynił miastu niepowetowaną szkodę ogołacając je z wielu urzędów, zostawiając tylko dyrekcję poczt i Sąd Okręgowy, nie dając w zamian żadnej rekompensaty. Przenosząc województwo do Bydgoszczy uwzględni Wysoki Rząd gorące i ogólne życzenie wszystkich obywateli Pomorza i zaciągnie wobec nich ogólny dług wdzięczności".

Torunianie poczuli się niezwykle zagrożeni, ale ku ich uciesze reformy administracyjnej wówczas nie przeprowadzono. Powrócono do niej w drugiej połowie lat 30. Mieszkańcy obu miast ruszyli do boju wykorzystując wszystkie możliwe argumenty. Bydgoszczanie podparli się nawet autorytetem sławnego Jana Kiepury, który jakoby miał powiedzieć, że "w tym Toruniu nigdy nie zaśpiewa". W stolicy województwa na gwałt budowano okazałe gmachy dla urzędników wojewódzkich. Przerażenia nie ukrywali toruńscy przedsiębiorcy i urzędnicy.

Jednak Toruń wygrał batalię o swoją stołeczność. 1 kwietnia 1938 roku weszła w życie reforma administracyjna, na mocy której Toruń utrzymał status stolicy, a Bydgoszcz pozostała największym miastem powiatowym kraju. Do 1945 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska