Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeździłem pijany - horror! Szokujące wyznania naszego dziennikarza! (Uwaga, drastyczne zdjęcia)

Redakcja
Wojtek widział tor jazdy przez alkogogle, wydaje mu się, że wszystkie manewry wykonuje perfekcyjnie. Dopiero na zdjęciach zobaczył, jak było w rzeczywistości. - Parszywe uczucie - mówi szczerze.
Wojtek widział tor jazdy przez alkogogle, wydaje mu się, że wszystkie manewry wykonuje perfekcyjnie. Dopiero na zdjęciach zobaczył, jak było w rzeczywistości. - Parszywe uczucie - mówi szczerze. Fot. Marek Weckwerth
W alkogoglach ciągnąłem człowieka pod samochodem przez 80 metrów, bo go nie zauważyłem. Potem napiłem się wódki i usiadłem do trenażera, żeby zobaczyć, jak alkohol działa na kierowcę.

https://www.youtube.com/watch?v==B1mXXwjQD0o
https://www.youtube.com/watch?v==1tjqzwkOpzY
https://www.youtube.com/watch?v==daZnfdg9yEU
Dobrze, że w poniedziałek na kartodromie w Toruniu nie padał deszcz, bo nie wiem, jakby skończył się slalom między pachołkami na mokrej płycie poślizgowej. Ale i tak nie zakończył się szczęśliwie.

Po kielichu lepiej?

Najpierw obejrzałem film. W Danii przeprowadzono eksperyment na trojgu młodych ludziach: przyłapano ich, jak wychodzili z knajpy po kilku głębszych i wsiadali do samochodów. Zgodzili się trochę wypić i pojeździć na torze. Zapowiadało się nieźle, bo jeden z nich stwierdził, że ma mocną głowę, a po alkoholu jeździ mu się lepiej niż na trzeźwo.

Na trzeźwo szło im nieźle. Żaden nie uderzył dmuchanego manekina, który wyskakiwał niespodziewanie tuż na maskę samochodu zza imitacji budynku. Zdążyli zahamować. Slalom między słupkami - też bez problemów.

Potem... potem kobieta, która miała w okolicach promila w wydychanym powietrzu uderzyła w manekin. Dwóch następnych to samo. Ten, który chwalił się, że lepiej mu się jeździ po pijaku, miał we krwi 1,3 promila. Na początku nie mógł zapiąć własnego pasa bezpieczeństwa. A potem nie mógł ruszyć, bo zapomniał wrzucić bieg. Uderzył w manekin, podczas spóźnionego hamowania obracając samochodem i zjeżdżając na trawiaste pobocze.

Cała trójka, już na trzeźwo pytana o wrażenia, była bardzo mocno zdziwiona tym, co się stało.

No dobra, teraz czas na mnie.

Człowiek pod autem!

Alkogoogle to takie specjalne okulary, które zaburzają widzenie. Mają oszukiwać mój wzrok i dawać taki efekt, jakbym miał w organizmie najpierw jeden, a potem dwa promile alkoholu. Ale najpierw rajd między pachołkami "na trzeźwo". Dostaję forda focusa. W jedną stronę czterdzieści metrów, nawrót i znowu czterdzieści metrów. Nie szybciej niż 40 km/h. Poszło jak z płatka.

Zakładam te "okulary"od jednego promila. Cholera... Coś mi się zdaje, że w moim przypadku alkogoogle powodują nie tylko kiepski widzenie, ale i duże zawroty głowy. Za pierwszym, razem mam kłopot z trafieniem prawą dłonią na dźwignie zmiany biegów. Patrzę na tor... Dramat! Słupki nie dość, że są podwójne, to jeszcze jeden z rzędów ucieka na prawo w górę!

Ruszam. Jadę właściwie jak po omacku, obraz zamglony, nie wiem, które słupki są tymi prawdziwymi... Na pierwszej wymijance orientuję się, że muszę omijać te z lewego rzędu. Nie czuję się zbyt pewnie, jadę dwa razy wolniej niż za pierwszym razem. Łapię się na tym, że robię bardzo duże łuki, o wiele większe niż poprzednio. Na końcu toru nawrót... Ależ zrobiłem zamach, o połowę za duży niż trzeba! Zbliżam się do miejsca startu, stoi tam trzech ludzi, dwóch instruktorów i kolega... Przyznaję, że mam kłopot, bo nie wiem, którzy z nich są prawdziwi... Podjeżdżam z lekkim strachem, żeby któregoś nie potrącić.

Teraz niespodzianka! Zakładam alkogogle "dwupromilowe". Przy dwóch promilach widzę wyraźniej! Obraz wydaje się być lekko wypukły, ale czuję się za kółkiem o wiele pewniej. Mały kłopot ze zwolnieniem ręcznego. Ruszam. W głowie mi się kręci, ale jedzie się dobrze, tylko znów za duży zamach przy nawrocie.

Zadowolony kończę trasę. Słyszę jakiś chrobot spod auta.
Instruktor: - Przez osiemdziesiąt metrów ciągnął pan człowieka pod samochodem...
Wszystko jasne. Ruszając na tor pociągnąłem za sobą pierwszy pachołek.
Jak mogłem go nie zauważyć?!

Na trzeźwo w skały

Pół litra "gorzkiej żołądkowej" na stół, szklanka. Czas na inny test.

Toruńska Akademia Jazdy Bogusława Bacha ma trenażery. Wielki monitor, kierownica, pedały - jak w normalnym samochodzie. Tyle że tor trudny - droga szutrowa - i samochód o parametrach sportowego auta. Instruktor pokonuje tor z prędkością 130-150 km/h. Ja - na trzeźwo - jak mam 90 na zegarze, to jest dużo. Jazdę kończę albo poślizgiem, z którego nie potrafię wyjść, albo wypadnięciem z toru. Albo uderzeniem w skalną ścianę.

Wprowadzam się w stan upojenia alkoholowego, pijąc nieco większe pięćdziesiątki. Dobijam do ćwiartki, zaczynam się robić bardziej rozmowny - ale to u mnie normalne zachowanie. Czekam pół godzinki, siadam za kółko.

W trenażerze nie ma sprzęgła, biegi zmienia się manetkami przy kierownicy, to duże utrudnienie, brak przyzwyczajenia robi swoje. Silnik wyje, ale stoję w miejscu - no tak, nie wrzuciłem jedynki. Jadę. Pierwszy zakręt w prawo, wolno, wolno, pokonuję bez problemu. Za pierwszym razem nieźle mnie tu wyrzuciło.

Auto mi nie hamuje

Zaczynam być coraz bardziej zdziwiony. Jedzie mi się o wiele pewniej i jakby łatwiej niż na trzeźwo. Mniej mnie obraca, mniej rzuca. Wolniej kręcę kierownicą, może dlatego. Wydaje mi się, że jestem całkiem wyluzowany. No to łykam następną szklaneczkę wódki.

Po następnej pół godzinie znowu próbuję pojechać. Rzuca trochę, zaczynam się denerwować. Wzrok mi nie nawala, ale łapie się na innych rzeczach. Pod górkę jadę za wolno i nie wiem dlaczego - patrzę na drogę, prędkościomierz, obrotomierz - czuję, że gaz mam do dechy, a auto nie ciągnie. Olśnienie - piątka. Zapomniałem zmienić bieg.

Albo - auto przestaje hamować. Nic dziwnego - naciskam niedziałające sprzęgło zamiast hamulca.
Zmieniam program na wyścigi samochodów terenowych. Rura! Idzie dobrze, odbijam się od band, zostaję w tyle, ale co tam - nieważne! Wyścig kończę po 15 sekundach, gdy zawieszam samochód na betonowym bloczku na boku toru i nie mogę zjechać.

W cholerę z tym trenażerem!

No to po garach!

Więcej filmów odnośnie tragedii na drogach znajdziesz TUTAJ

Z Torunia wracam jako pasażer. Moje auto, saxo 1,4i, prowadzi Marek, kolega. Jedzie przepisowo. - Marek - plotę i udaję, że to ja prowadzę. - Weź mu daj po garach, on do 140 km/h całkiem żwawo przyspiesza.

Marek się ze mnie śmieje.

Wojciech Mąka
52 326 31 49
[email protected]

Z drogi śledzie, Wojtek jedzie!

Jak pijany ocenia rzeczywistość to jedno, drugie - jak postrzega go trzeźwy. Wiozę Wojtka. - Dobra jedź, ale żwawo - komenderuje. Jesteśmy na krajowej "80", w terenie zabudowanym. Szarżować nie można. Facet, to autko jest małe, ale możesz mu dać! - domaga się mój pasażer. - Tego przed nami od razu bym wyprzedził. Co on tak dziwnie jedzie?! Gdybym był za kółkiem, zajechałbym mu drogę i ... Wojtek nie może usiedzieć w fotelu. Wciąż ma nowy pomysł, jak wyprzedzić kolejne auto i naubliżać jego kierowcy. - Poczekaj, zrównaj się, pokażę mu - namawia usilnie.
Szczerze mówiąc rozbawia mnie, bo z tej strony nie znałem kolegi. Zawsze wyważony, grzeczny, kulturalny... Po kilku głębszych zaczyna wyłazić rogata dusza. Gdy zauważa kierunkowskaz "Zamek Bierzgłowski", odzywa się w nim turysta: - Jedziemy zwiedzić zabytek! - komenderuje, wyciągając rękę w prawo. Tu mnie ma, bo co jak co, ale krajoznawstwo to moje hobby. Jedziemy do dawnego zamku krzyżackiego. Turystyka łagodzi obyczaje, bo mój kumpel zachowuje się całkiem trzeźwo, zwiedza budowlę, robi zdjęcia. Gdy jednak wracamy na szosę, znów "głos" ma wóda. - Coś za grzecznie jedziesz - strofuje mnie. - Przyciśnij do dechy! - Droga jest mokra i śliska - ripostuję. - Samochód ma zimowe opony - uspokaja kolega. On gazu, ja spokojnie.

Marek Weckwerth

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska