Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzyże w szkołach. Spór księdza z Bydgoszczy i etyka z Torunia

Rafał Wolny, [email protected], tel. 052 326 31 56
Fot. sxc
- Świat, w którym żyjemy jest taki, jaki jest właśnie dzięki chrześcijaństwu - przekonuje ks. Sylwester Warzyński. - Europejska kultura opiera się też na świeckiej filozofii - ripostuje dr Marcin Leźnicki.

Kilka dni temu Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że wieszanie krzyży w klasach narusza prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz wolność religijną uczniów.

Wyrok był efektem skargi pochodzącej z Finlandii obywatelki Włoch, która od 2002 r. zabiegała o usunięcie symboli religijnych ze szkoły, w której uczyły się jej dzieci. Prócz przyznania kobiecie racji, trybunał nakazal także państwu włoskiemu wypłacenie jej 5 tys. euro za straty moralne.

Decyzja sądu wywołala prawdziwą burzę we Włoszech i innych krajach europejskich. Gorąca dyskusja rozgorzała także u nas, wobec czego poprosiliśmy o komentarz katolickiego księdza oraz uniwersyteckiego etyka. Poniżej skonfrontowaliśmy dla Państwa ich wypowiedzi. Zapraszamy do lektury.

ks. dr Sylwester Warzyński, Dyrektor Wydziału Katechetycznego Diecezji Bydgoskiej

R.W. Czy obecność krzyży w szkołach jest ważna i dlaczego?
S.W. Krzyż w szkole to nie tylko symbol religijny, ale w naszej rzeczywistości to także znak, który wskazuje na pewną tradycję, kulturę, cywilizację. Nie da się zaprzeczyć, że świat, w którym żyjemy jest taki, jaki jest właśnie dzięki chrześcijaństwu. Zdaje sobie sprawę, że nie działo się to bez trudności, pomyłek, błędów. Jednak wartości, którymi dziś tak bardzo w Europie się szczycimy wyrosły właśnie na gruncie chrześcijańskim. Nie można o tym zapominać. Nie można dokonywać jakiejś reinterpretacji europejskiej historii. Papież Jan Paweł II, na którego tak często się powołujemy, wciąż o tym przypominał. Także Benedykt XVI, który podczas pielgrzymki do Czech wiele razy poruszał ten problem. Mówił, że chrześcijańskie korzenie Europy nie obumarły. One wciąż żyją i inspirują do budowania sprawiedliwego świata, sprawiedliwej Europy.

R.W. A co z prawami/uczuciami osób niewierzących albo wyznających inne religie?
S.W. Czy Jezus nie mówił byśmy się wzajemnie miłowali? Czy nie uczył przebaczenia i szacunku dla każdego człowieka? Skąd zatem ten lęk przed krzyżem? Skąd zarzut, że wiszący na ścianie, w katolickim kraju krzyż narusza wolność religijną? Trzeba pamiętać, że tolerancja i szacunek działać muszą w dwie strony. Większość szanuje uczucia, respektuje prawa mniejszości, ale mniejszość czyni to samo w stosunku do większości. Czasami mam wrażenie, że o tym drugim zupełnie się zapomina, tak jakby uczucia katolików, osób heteroseksualnych, przeciwników aborcji były zupełnie bez znaczenie. Gdyby zastosować logikę, jaką kierowali się sędziowie trybunału w Strasburgu to, aby nie razić uczuć osób niewierzących, które w niedzielę udają się do centrum handlowego "Focus Park", musielibyśmy dokonać rozbiórki pobliskiej Bazyliki. Jej widok bowiem i rzesze katolików idących na Mszę św., mogłyby całkowicie popsuć niedzielne zakupy. Przecież to jakiś absurd.

R.W. Czy walka o obecność krzyży w szkołach nie jest bardziej "wymuszaniem" wiary, niż gwarantowaniem praw wierzącym. Wynoszeniem jej ze sfery prywatnej w publiczną, skąd już tylko krok do jej demonstrowania?
S.W. Nie rozumiem o jaką walkę chodzi. W tym "włoskim przypadku" walkę prowadziła pewna Finka tyle, że o nieobecność krzyży. Gdy chodzi o - jak Pan to określił - wymuszanie wiary, wynoszenie jej ze sfery prywatnej w publiczną, to proszę mi powiedzieć, którą część siebie muszę zostawić w domu, by mojej religijności nie wnosić do sfery publicznej? Czy uczynienie znaku krzyża przed obiadem w restauracji, jest naruszeniem prawa innych uczestników tego obiadu do życia zgodnie z własnymi przekonaniami oraz naruszeniem ich wolności religijnej, czy może wyrazem mojego skorzystania z prawa do tej wolności?

R.W. Co zrobi kościół instytucjonalny (nie wspólnota wiernych), jeśli i u nas pojawią się podobne kontrowersje, jak we Włoszech i plany usunięcia krzyży ze szkolnych sal?
S.W. Nie wiem skąd w tym przypadku ten rozdział: kościół instytucjonalny i wspólnota wiernych. Tak jakbyśmy mieli do czynienia z jakimiś zupełnie odrębnymi, a nawet antagonizującymi "grupami". Wszyscy jesteśmy Kościołem. Pełnimy w Nim różne role, ale razem Go tworzymy. Z tego, co pamiętam to w Miętnem pod Garwolinem (to słynna sprawa) w latach osiemdziesiątych w Zespole Szkół Rolniczych księża, ale przede wszystkim sami uczniowie i nauczyciele, narażając się na różnego rodzaju represje walczyli o powieszone wcześniej we wszystkich pracowniach krzyże. Krzyż to zatem nie kwestia instytucji, ale każdego chrześcijanina, każdego katolika. W Polsce to aż 92 % społeczeństwa. I nie chodzi o to, by teraz przerzucać się liczbami. Myślę jednak, że nie można tego nie brać pod uwagę i temu zaprzeczać.

dr Marcin Leźnicki, etyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

R.W. Czy zdejmowanie krzyży ze szkolnych ścian to kres europejskiej cywilizacji w jej dotychczasowym kształcie, ściśle związanym z kulturą chrześcijańską?
M.L. To zbyt pochopne i emocjonalne stwierdzenie. Po pierwsze religia i związana z nią kultura chrześcijańska nie jest tak "słaba", by obecność lub brak krzyży w szkołach czy urzędach mogła ją uwiarygodnić lub naruszyć, doprowadzając do upadku. Po drugie europejska kultura, pomimo znaczenia współtworzącego ją chrześcijaństwa, opiera się nie tyle i nie tylko na podstawach teologicznych, co na świeckiej filozofii. Rozwój filozofii przyczynił się do narodzin i rozwoju, zarówno systemów wyznaniowo-religijnych, jak również nauki, czy światopoglądu laickiego, które łączy system wartości ogólnoludzkich, takich, które nie przynależą do wyłącznie jednej religii lub światopoglądu. W państwach świeckich żadna religia nie powinna mieć zatem monopolu na etykę, słuszność światopoglądową, czy moralność. Polska i większość krajów europejskich są to państwa świeckie i z tego powodu w miejscach użyteczności publicznej nie powinno umieszczać się symboli religijnych.

R.W. Obrońcy krzyża wskazują, że jest on nie tylko symbolem religijnym, ale kulturowym, a także zwyczajnie uosabia dobro. Dobro, które nikomu nie powinno przeszkadzać.
M.L. Obecność krzyża zarówno dla innowierców, jak i osób nie wierzących może być dyskomfortowa a twierdzenie, że jest to ponadreligijny symbol kultury i dobra, nie do końca jest zgodne z prawdą. Na pewno nie jest to symbol uniwersalny i neutralny. Krzyż w różnych postaciach, od zarania dziejów był zawsze symbolem religijnym. Dla chrześcijan jest symbolem szczególnym, otacza się go nabożną czcią. Za krzyżem stoją zatem ściśle określone wartości chrześcijańskie. W tej sytuacji symbol krzyża może przyczynić się do pogwałcenia wolności sumienia innowiercy i niewierzącego, który ma prawo do swobodnego kształtowania światopoglądu. Nie wolno więc tworzyć sytuacji, w której zarówno innowiercy, jak i osoby niewierzące, będą musiały zaakceptować obecność symboliki religijnej w świeckich instytucjach publicznych, np. krzyża w szkole. Ciekawe, czy chrześcijanom w smak byłaby obecność w miejscach użyteczności publicznej innych symboli religijnych, np. gwiazdy Dawida, czy islamskiego półksiężyca?

R.W. Jednak w Polsce znakomitą większość stanowią katolicy, przynajmniej deklarowani. Twierdzą, że są tolerancyjni dla mniejszości religijnych, ale sami żądają także tolerancji dla siebie, a czują, że jej nie otrzymują.
M.L. Tolerancja polega na tym, by to większość otwierała się na mniejszość, próbując zrozumieć jej światopoglądową odmienność, odrębność interesów, potrzeb i oczekiwań, nie zaś na odwrót. Większość, nawet nie tolerowana nie musi obawiać się pogwałcenia swoich potrzeb, czy interesów przez mniejszość, bo to ona ustala prawo, które jest i będzie zgodne z interesem większości. Interes mniejszości jest natomiast rozpatrywany zazwyczaj wtórnie i to o niego należy zadbać. Tym, co może niepokoić nie jest kwestia nietolerancji wobec katolików, ale problem nieznajomości innych światopoglądów, wyznań i religii, które z góry traktuje się, jako gorsze. Jest to wynik braku szerszej publicznej dyskusji światopoglądowej - ponad podziałami, na lepsze i gorsze wyznania.

R.W. W rozmowie z "Pomorską" na ten sam temat ks. Sylwester Warzyński zadał pytanie: Czy uczynienie znaku krzyża przed obiadem w restauracji, jest naruszeniem wolności religijnej innych gości lokalu, czy wyrazem korzystania przez modlącego się z jego własnego prawa do tej wolności? Gdzie jest granica?
M.L. Mnie osobiście osoba modląca się przed posiłkiem nie będzie przeszkadzać. Należy jednak pamiętać o tym, że wszelkie przejawy wolności, uzależnić powinniśmy od miejsca, czasu i okoliczności, w których miałyby się wyrazić. Inaczej zachowywać będziemy się w domu, inaczej w kościele, w szkole, a jeszcze inaczej, na przykład na plaży. Wolność rozumieć można zatem, jako coś prywatnego i intymnego, a równocześnie mamy wolność publiczną, która może różnić się od wolności prywatnej. Doskonałym przykładem będą mieszkańcy USA. Większość modli się przed posiłkiem, ale w domu. W restauracji tego nie robią, zachowując większą neutralność światopoglądową. Wiedzą bowiem, że w tej samej, co oni restauracji stołują się ludzie, o odmiennym światopoglądzie. Nie chodzi tutaj o ukrywanie swojego światopoglądu, czy wyznanie, za które możemy zostać potępieni, ale o poszanowanie drugiego człowieka, w jego wolności, którą nasza wolność mogłaby naruszyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska