Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

900-letni miecz z Bydgoszczy odkrywa tajemnice

Agata Kozicka
Krzysztof Rybka prezentuje nasz miecz. - Jest w dobrym stanie - powiedział.
Krzysztof Rybka prezentuje nasz miecz. - Jest w dobrym stanie - powiedział. Fot. Lech Kamiński
Przez 900 lat niszczał pod ziemią przy ulicy Grodzkiej. A przez ostatnie półtora - badali go specjaliści z UMK w Toruniu. Najstarszy bydgoski miecz uchyla tajemnic, a na wiosnę będzie mógł do nas wrócić.

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.bydgoszcz.pomorska.pl

Znalazł go w kwietniu ubiegłego roku Krzysztof Gruszka, pracownik firmy budowlanej, która zajęła się przygotowaniem terenu pod budowę hotelu.

- Zobaczyłem go na łyżce koparki. Od razu pomyślałam, że to może być miecz, bo kopaliśmy w miejscu, gdzie prawie tysiąc lat temu znajdował się gród - relacjonował. Oddał miecz archeologom. I tak trafił on do Torunia.

Rozmowa z Krzysztofem Rybką

doktorantem w Pracowni Dokumentacji i Konserwacji Zabytków Archeologicznych UMK i znawcą dawnej broni

- Gdyby miecz po wyciągnięciu z ziemi nie trafił w pana ręce, co by się stało?

- Powiem tak, gdyby zamiast do konserwacji trafił nad kominek, to pod warstwą patyny postępowałaby korozja i 900-letni miecz przetrwałby jeszcze 5, może 6 lat.

- To jak wytrwał 900?

- Najlepsze dla takiej broni są wilgotne, beztlenowe warunki np. w mule. Wtedy tworzy się wokół miecza patyna wodna.

- I właśnie takie miał nasz miecz: 10 metrów pod ziemią w dawnym korycie Brdy?

- Tak. Dlatego trafił do mnie w bardzo dobrym stanie. Miał nawet resztki drewnianej okładziny na rękojeści, co jest bardzo rzadkie w przypadku tak starych mieczy.

- A co się z nim działo przez ostatnie półtora roku?

- W skrócie najpierw taki miecz trzeba ogólnie zbadać. Sprawdzamy resztki ziemi, w której się znajdował, oceniamy, jak rozległa jest warstwa korozyjna, czyli potocznie mówiąc rdza i szukamy innych ciekawych elementów, resztek drewna, skóry, włókien, sierści.

- Jak u lekarza, najpierw ogólne badanie, a potem roentgen?

- Można tak powiedzieć. Chociaż dawka promieniowania jest inna, a mieczowi nie grozi choroba popromienna. My tymczasem dowiadujemy się, ile jest rdzenia w mieczu, jakie są uszkodzenia. Dopiero wtedy ostrożnie usuwamy rdzę, warstwa za warstwą, analizujemy skład chemiczny stopu użytego w broni i sprawdzamy, czy są na nim jakieś napisy, znaki.

- Jaka diagnoza?

- Badanie jeszcze trwa, ale ustaliliśmy, że drewno z okładziny pochodzi z drzewa liściastego, najprawdopodobniej buka. Znaleźliśmy też napisy. Na razie rozszyfrowaliśmy pojedyncze litery.

- Czy może się okazać, że miecz należał np. do jakiegoś księcia, albo króla?

- Najczęściej znajdujemy napisy identyfikujące wytwórcę, choć zdarzają się miecze z napisem rex.

- Ale taki miecz to 900 lat temu był towarem luksusowym?

- Elitarnym wręcz. Mógł należeć do kogoś zamożnego i do tego przynajmniej stanu rycerskiego. Innym nie wolno było takich mieczy w ogóle dotykać.

- Kiedy wróci do Bydgoszczy?

- Nie ode mnie to zależy, ale myślę, że odpowiednio zakonserwowany będzie wiosną przyszłego roku.

Zapytaliśmy o to prof. Wojciecha Chudziaka, dyrektora Instytutu Archeologii UMK.

- Miałem taki pomysł, żeby powiesić go w domu na ścianie i podpisać: "Łup z Bydgoszczy" - śmiejąc się żartuje prof. Wojciech Chudziak i zapewnia: - Sam dopilnuję, żeby tak miecz, jak i wszystkie znaleziska z wykopu archeologicznego przy ul. Grodzkiej, wróciły do Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska